Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rosja: Prasa o komisji prawdy historycznej Miedwiediewa

0
Podziel się:

Komentując powołanie przez prezydenta Dmitrija
Miedwiediewa komisji ds. przeciwdziałania próbom fałszowania
historii na szkodę interesom Rosji, środowa prasa rosyjska
ostrzega, że struktura ta sama może stać się narzędziem
zakłamywania historii.

Komentując powołanie przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa komisji ds. przeciwdziałania próbom fałszowania historii na szkodę interesom Rosji, środowa prasa rosyjska ostrzega, że struktura ta sama może stać się narzędziem zakłamywania historii.

Dziennik "Wiedomosti" zwraca uwagę, że już w nazwie komisji zaznaczono, iż chodzi tylko o fałszerstwa szkodzące interesom Rosji. "Wychodzi na to, że fałszować historię na korzyść interesom Federacji Rosyjskiej można" - podkreśla gazeta.

"Wiedomosti" zauważają, że "sądząc po składzie komisji, dyskusja będzie nie tyle naukowa, ile polityczna". Dziennik nie wyklucza, że z czasem walka z fałszowaniem historii "może stać się zawodem i dyscypliną naukową".

"W kraju z taką kulturą prawną jak Rosja, głupie normy często nie funkcjonują, gdyż pomija się je milczeniem. Wszelako wcale nierzadko głupie normy są wykorzystywane w celach komercyjnych lub politycznych - dla uzyskania korzyści korupcyjnych lub prześladowania ludzi niewygodnych" - piszą "Wiedomosti".

Z kolei "Niezawisimaja Gazieta" przytacza opinię znanego socjologa Igora Czubajsa, który w powołaniu komisji dopatruje się powrotu do czasów stalinizmu.

"Jeśli zakazuje się swobodnego dochodzenia do prawdy, a pojawienie się dekretu prezydenta w dużej mierze o tym świadczy, to oznacza to, że wracamy do czasów stalinizmu" - powiedział Czubajs. I dodaje: "Jeśli stalinowski mit o wojnie - prawda, a wszystko pozostałe - fałsz, to jest to absolutnie antyrosyjska akcja, która będzie miała bardzo negatywne konsekwencje".

Także politolog z Fundacji Gorbaczowa Andriej Riabow, którego cytuje dziennik "Kommiersant", dostrzega w powołaniu komisji powrót do praktyk stalinowskich.

"Jeśli została utworzona z myślą o pisaniu podręczników, by ingerować w ten proces, jak +towarzysz Stalin w problemy językoznawstwa+, to oznacza to powrót do starych czasów, do komisji ds. podręczników do historii WKP(b) (partii bolszewickiej - PAP)" - ocenił Riabow.

Gazeta przywołuje też opinię jednego z liderów opozycji demokratycznej w Rosji Władimira Ryżkowa, z wykształcenia historyka, który wiąże dekret Miedwiediewa z przypadającą 1 września 70. rocznicą wybuchu II wojny światowej.

"Niewykluczone, że komisja została powołana, aby zamknąć usta tym, którzy chcieli pisać o zbrodniach reżimu stalinowskiego" - mówi Ryżkow. "Pod pretekstem, że ludzie potrzebują prawdy, właśnie prawdy chce się zabronić" - dodaje opozycyjny polityk.

"Kommiersant" odnotowuje również, że źródła na Kremlu uzasadniają powołanie komisji przyszłorocznymi obchodami 65. rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami, które - według tych źródeł - "będą się odbywały w trudnej sytuacji z punktu widzenia geopolityki".

Natomiast "Gazieta" publikuje wypowiedź jednego z członków komisji, kremlowskiej historyk Natalii Narocznickiej, która wyjaśniła, że celem komisji jest zwalczanie przypadków, kiedy nauka pełni służebną rolę wobec polityki.

"Próbuje się nas przekonać, że to nie my zwyciężyliśmy w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej; że wygrali ją Amerykanie. Oskarża się nas o to, że narzuciliśmy komunizm; że było to gorsze od hitlerowskiego projektu" - powiedziała Narocznicka.

"Niczego sobie gorsze! Agrarne narody - Polacy, Czesi, Węgrzy i Rumuni - odłączyli się od nas ze skrzypkami, profesorami, akademiami nauk, kinematografiami, itd. Natomiast Hitler szykował im role świniopasów i sprzątaczek, ledwo potrafiących czytać po niemiecku drogowskazy" - dodała historyk.

Narocznicka zaznaczyła, że komisja nie tylko będzie broniła urażonej dumy Rosjan, lecz także rozwiązywała konkretne zadania państwowe.

"Jeśli wszystko to pozostawimy bez uwagi i przeciwdziałania, to ZSRR z datą wsteczną zostanie uznany za zbrodnicze państwo; podważone zostaną wszystkie decyzje podjęte z jego udziałem, jego podpisy pod kluczowymi dokumentami terytorialnymi, pod Kartą Narodów Zjednoczonych" - zauważyła.

"A przecież spadkobiercą tych pozycji, które zostały zdobyte, w tym krwią, jest dzisiejsza Rosja" - podkreśliła Narocznicka. (PAP)

mal/ awl/ ap/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)