Premier Rosji Władimir Putin w poniedziałek wieczorem odwiedził Szpital im. Siergieja Botkina w Moskwie, do którego trafiła część rannych w porannych zamachach bombowych w stołecznym metrze.
Na wieść o tym ataku terrorystycznym Putin przerwał wizytę w Krasnojarsku, na Syberii, i wrócił do Moskwy.
W wyniku dwóch eksplozji w moskiewskim metrze co najmniej 38 osób zginęło, a 72 zostały ranne.
Ustalono już, że były to zamachy bombowe przeprowadzone przez terrorystki-samobójczynie. Według Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB)
, bomby zdetonowały dwie kobiety pochodzące z Północnego Kaukazu. W obu wypadkach we wrakach wagonów znaleziono fragmenty kobiecych ciał z charakterystycznymi obrażeniami, świadczącymi o tym, że zabite miały na sobie materiały wybuchowe.
Pierwsza eksplozja nastąpiła o godz. 7.57 czasu moskiewskiego (5.57 czasu polskiego) na stacji Łubianka, w samym sercu stolicy Rosji. Kilkadziesiąt minut później, o godz. 8.37 (6.37 czasu polskiego), doszło do drugiego wybuchu - na stacji Park Kultury, także w centrum Moskwy.
W związku z atakiem stołeczna milicja poszukuje dwóch kobiet, które towarzyszyły terrorystkom, gdy te na stacji Jugo-Zapadnaja, na linii Sokolniczeskaja, wchodziły do metra. Zarejestrowały to kamery monitoringu.
Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ ap/