Rząd Rosji uważa, że wyniki referendum w Syrii wskazują na ogromne poparcie, jakim cieszy się wśród Syryjczyków prezydent Baszar el-Asad. "Jest jasne, że wpływy opozycji, która wzywała do bojkotu głosowania, są nieznaczne" - oświadczył w poniedziałek rosyjski MSZ.
Wynik referendum - jak podkreślają władze Rosji - świadczy także o tym, że opozycja nie ma żadnego prawa wypowiadać się i działać w imieniu syryjskiego narodu.
"Głosowanie jest ważnym krokiem na drodze do demokratyzacji Syrii oraz rozszerzenia praw i swobód obywatelskich w tym kraju" - przekonuje rosyjski MSZ.
Wcześniej szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow wezwał przeciwników prezydenta Asada do udziału w reformach. "Rząd i opozycja musza przerwać falę przemocy" - podkreślił Ławrow.
Rosja, dla której Syria jest ważnym sojusznikiem na Bliskim Wschodzie i odbiorcą rosyjskiej broni, zablokowała dwie rezolucję w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, potępiające reżim w Damaszku.
W niedzielnym referendum w Syrii 89,4 proc. głosujących opowiedziało się za nową konstytucją.
Według zapowiedzi prezydenta Asada, reforma konstytucyjna po referendum ma polegać na rezygnacji partii BAAS z pozycji jedynego w praktyce ugrupowania rządzącego, utworzeniu rządu koalicyjnego, w którego skład weszliby "przedstawiciele wszystkich sił", oraz przeprowadzeniu do lata wyborów parlamentarnych. Szerokie prerogatywy prezydenta mają zostać utrzymane.
Zachód i syryjska opozycja uznały głosowanie za fikcję. "To absolutny cynizm" - skomentowała głosowanie rzeczniczka amerykańskiego Departamentu Stanu Victoria Nuland. (PAP)
sp/
10880931 10881101 10882810 10883527