Sąd obwodowy w Niżnim Nowogrodzie, 380 km na południowy wschód od Moskwy, nakazał w piątek zamknięcie tamtejszego Towarzystwa Przyjaźni Rosyjsko-Czeczeńskiej.
Domagała się tego prokuratura obwodowa, która oskarżyła Towarzystwo o łamanie ustawy o organizacjach społecznych, wymagającej zwalniania z kierowniczych funkcji osób, skazanych prawomocnymi wyrokami sądów.
Na czele Towarzystwa Przyjaźni Rosyjsko-Czeczeńskiej - pełniącego rolę agencji prasowej, regularnie informującej o wydarzeniach w Czeczenii - stoi Stanisław Dmitrijewski, niezależny dziennikarz specjalizujący się w problematyce czeczeńskiej i redaktor naczelny ukazującej się w Niżnim Nowogrodzie gazety "Prawozaszczita".
W lutym został on skazany przez tamtejszy sąd rejonowy na dwa lata łagru w zawieszeniu za publikację wezwań czeczeńskich przywódców Asłana Maschadowa i Achmeda Zakajewa do zakończenia wojny na Północnym Kaukazie. Sąd uznał go za winnego wzniecania nienawiści na tle narodowościowym, rasowym i religijnym. W kwietniu sąd apelacyjny w Niżnim Nowogrodzie utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji.
Prokuratura zarzuciła także Towarzystwu uchylanie się od płacenia podatków, zorganizowanie nielegalnej pikiety przed inspektoratem federalnej służby podatkowej w Niżnim Nowogrodzie i bezprawne używanie słowa "Rosja" w nazwie organizacji.
Dmitrijewski zapowiedział już, że w ciągu 10 złoży zażalenie na piątkowy wyrok do Sądu Najwyższego Federacji Rosyjskiej. Poinformował też, że 9 października skierował do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu skargę na Rosję za naruszenie jego praw w związku z lutowym wyrokiem sądu rejonowego w Niżnim Nowogrodzie.
Zdaniem Dmitrijewskiego, pośpiech z jakim sąd obwodowy rozpatrywał wniosek prokuratora obwodowego Władimira Demidowa o zamknięcie Towarzystwa Przyjaźni Rosyjsko-Czeczeńskiej skłania do wniosku, że polecenie w tej sprawie przyszło "z góry", z kremlowskiej administracji.
Wniosek prokuratora wpłynął do sądu w miniony poniedziałek. Z niektórymi dokumentami Dmitrijewski mógł się zapoznać dopiero na sali sądowej. W tak krótkim czasie nie był też w stanie znaleźć adwokata. Jego wniosek o odroczenie rozprawy został przez sąd odrzucony.
Dmitrijewski jest pierwszym dziennikarzem w poradzieckiej Rosji skazanym na karę pozbawienia wolności za opublikowanie artykułu w legalnie ukazującej się gazecie. Obrońcy praw człowieka w Rosji uznali zarzuty wobec dziennikarza za umotywowane politycznie i zmierzające do likwidacji wolności słowa w Rosji, a sam wyrok - za bezprawny i niesprawiedliwy.
Sam Dmitrijewski, odwołując się od lutowego wyroku, argumentował, że teksty przywódców czeczeńskich, za których opublikowanie został skazany, nie zawierają "negatywnych sformułowań, poniżających ludzką godność i siejących nienawiść", lecz jedynie "negatywną charakterystykę reżimu Putina i jego polityki na Północnym Kaukazie".
Maschadow apelował do Parlamentu Europejskiego o uznanie wojny w Czeczenii za ludobójstwo i przysłanie na Północny Kaukaz niezależnych obserwatorów. Natomiast Zakajew wzywał obywateli Rosji, aby w wyborach prezydenckich nie głosowali na Władimira Putina.
Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ ap/