Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rozpoczął się proces oskarżonego o napad na bank w stolicy

0
Podziel się:

Proces 39-letniego Piotra Ł. ps. Dioda,
oskarżonego o napad na bank w centrum stolicy w kwietniu 2005
roku, rozpoczął się w poniedziałek przed warszawskim sądem
okręgowym. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Grozi mu dożywocie.

Proces 39-letniego Piotra Ł. ps. Dioda, oskarżonego o napad na bank w centrum stolicy w kwietniu 2005 roku, rozpoczął się w poniedziałek przed warszawskim sądem okręgowym. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Grozi mu dożywocie.

26 kwietnia 2005 r. ok. godz. 10.30 dwóch bandytów wtargnęło do placówki bankowej w al. Jerozolimskich. Zastraszyli pracowników bronią i sterroryzowali klientów. Z kasy zabrali ok. 150.000 zł. Podczas ucieczki napastnicy wzięli jednego z klientów jako zakładnika, wypuścili go jednak po wyjściu z banku. Gdy bandyci opuszczali budynek, wybiegł za nimi także ochroniarz. Padły strzały. To właśnie Piotr Ł. miał niecelnie strzelać w kierunku pracownika ochrony.

Dwa miesiące później policja zatrzymała Piotra Ł. w mieszkaniu na warszawskim Bemowie. W jego mieszkaniu znaleziono kominiarkę i dziewięć kart SIM do różnych telefonów komórkowych.

Do dziś nie udało się za to schwytać drugiego z napastników.

Prokuratura postawiła Piotrowi Ł. siedem zarzutów - m.in. napadu, wzięcia zakładnika, usiłowania zabójstwa a także nielegalnego posiadania broni. Pozostałe zarzuty dotyczą spraw z 2004 roku - m.in. posiadania narkotyków i kierowania pojazdem pod wpływem środków odurzających. Podczas rozprawy Piotr Ł. zdecydowanie zaprzeczył, iż brał udział w napadzie, przyznał się jedynie do przestępstw z 2004 roku.

Według wersji wydarzeń, którą oskarżony przedstawił przed sądem, 26 kwietnia 2005 roku - w momencie napadu - był w warsztacie samochodowym w podwarszawskich Łomiankach. Z kolei w czasie śledztwa Piotr Ł. mówił, że w dniu napadu był w biurze doradztwa podatkowego, a potem w urzędzie skarbowym.

Odpowiadając na pytanie sądu, dlaczego jego wyjaśnienia różnią się od składanych w śledztwie, Piotr Ł. odpowiedział, iż przypomniał sobie przebieg dnia 26 kwietnia 2005 roku dopiero "po analizie billingów telefonicznych i dokumentów związanych ze sprawą".

Obrońca oskarżonego, mec. Jacek Dubois, powiedział dziennikarzom po rozprawie, że jedynym dowodem przeciwko jego klientowi są zeznania świadków i podobieństwo oskarżonego do stworzonego na podstawie tych zeznań portretu pamięciowego sprawcy.

Według mecenasa, Piotr Ł., który w połowie lat 90. był krótko funkcjonariuszem BOR-u, bardzo dobrze posługuje się bronią i "nie chybiłby strzelając z niewielkiej odległości do ochroniarza". Natomiast, odnosząc się do odmiennych zeznań oskarżonego po zatrzymaniu i przed sądem, Dubois powiedział, że "gdyby każdego zapytać o jakiś dzień sprzed dwóch miesięcy, też nie mógłby bez notatek dokładnie odpowiedzieć, co wtedy robił".

Oskarżony jest doskonale znany stołecznej policji, wielokrotnie notowany, związany ze środowiskiem złodziei samochodowych. Był już raz skazany za paserstwo. Jego proces ma być kontynuowany 12 marca.(PAP)

mja/ wkr/ gma/

banki
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)