Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rozprawa pojednawcza w sprawie: Rutkowski przeciwko Olewnikowi

0
Podziel się:

#
dochodzą szczegóły rozprawy
#

# dochodzą szczegóły rozprawy #

26.05. Płock (PAP) - Do 29 czerwca płocki sąd rejonowy odroczył posiedzenie pojednawcze w sprawie z prywatnego aktu oskarżenia detektywa Krzysztofa Rutkowskiego przeciwko Włodzimierzowi Olewnikowi. Rutkowski zarzuca Olewnikowi pomówienie dotyczące wyłudzenia pieniędzy.

Wniosek o odroczenie rozprawy pojednawczej złożył pełnomocnik Olewnika mecenas Bogdan Borkowski, argumentując, że w pierwszej kolejności powinna zostać rozstrzygnięta kwestia statusu Krzysztofa Rutkowskiego w śledztwie prowadzonym przez gdańską prokuraturę apelacyjną.

Prokuratura ta wyjaśnia m.in. nieprawidłowości we wcześniejszym postępowaniu, dotyczącym uprowadzenia w 2001 r. i zabójstwa dwa lata później Krzysztofa Olewnika, w tym także okoliczności podejmowanych wówczas przez policję działań. Krzysztof Rutkowski został wynajęty przez ojca Krzysztofa, Włodzimierza Olewnika po porwaniu syna w celu wykrycia jego sprawców.

Jak poinformował dziennikarzy mecenas Borkowski, do 29 czerwca sąd zwróci się do gdańskiej PA o udzielenie informacji o stanie prowadzonych tam postępowań, w tym kiedy prokuratura sporządzi akt oskarżenia i skieruje do sądu i czy wśród osób podejrzanych lub podejrzewanych jest Krzysztof Rutkowski.

Sam Rutkowski przyznał, że jest zadowolony z takiej decyzji sądu. "W sprawie, którą prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku, nigdy nie miałem statusu ani osoby podejrzewanej, ani podejrzanej. W związku z powyższym myślę, że problem zostanie rozwiązany ewentualnie podczas następnego posiedzenia sądu" - oświadczył detektyw.

Rutkowski przyznał, że domaga się od Olewnika przeprosin w mediach, a w sytuacji, gdyby nie doszło do pojednania, co oznaczało będzie rozpoczęcie procesu, będzie również domagał się nawiązki w wysokości 100 tys. zł. "Nie możemy jeszcze dziś powiedzieć, na jaki to będzie cel, czy na cel biura +Rutkowski+, czy na cel charytatywny" - dodał. "Nie wolno, mimo że w jakiś sposób los dotknął kogoś nieszczęściem, obrażać, pomawiać, ubliżać innym ludziom" - oświadczył Rutkowski.

Borkowski podkreślił, że Włodzimierz Olewnik "widzi szansę na pojednanie, ale po zakończeniu śledztwa w Gdańsku", ponieważ będą tam zapadały merytoryczne decyzje "również co do dowodów obciążających pana Krzysztofa Rutkowskiego". "Pan Włodzimierz nie wykluczył pojednania, jeżeliby nie było zarzutów dla pana Rutkowskiego w tamtym postępowaniu. (...) Jeżeli prokuratura uzna, że te dowody, które przedłożył pan Włodzimierz Olewnik, są niewystarczające dla postawienia zarzutów, to wracamy na posiedzenie pojednawcze" - powiedział mecenas.

Borkowski zaznaczył, że Włodzimierz Olewnik swoimi wypowiedziami w związku ze sprawą uprowadzenia i zabójstwa jego syna "dotknął, nie obraził" wielu ministrów, w tym sprawiedliwości, wielu polityków, funkcjonariuszy policji i prokuratorów", a tylko Krzysztof Rutkowski skierował sprawę do sądu.

Rutkowski i Olewnik spotkali się przed salą sądową. Olewnik nie podał ręki detektywowi. Przebieg posiedzenia sądu był niejawny - dziennikarze musieli opuścić salę rozpraw. Zdecydowała o tym sędzia Małgorzata Komorkowska, powołując się na "ważny interes pokrzywdzonego". Po zakończeniu posiedzenia Rutkowski i Olewnik oraz ich pełnomocnicy przez chwilę rozmawiali.

Według Rutkowskiego chodzi o "szereg wypowiedzi", w których został on pomówiony o wzięcie pieniędzy od Włodzimierza Olewnika, poza kwotą 20 tys. zł zawartą w fakturze wystawionej w październiku 2001 r. za miesięczne usługi detektywistyczne w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika.

Oskarżenie Rutkowskiego dotyczy art. 212 i 216 paragraf 2 Kodeksu karnego. Chodzi o zarzut pomówienia osoby o postępowanie, które może ją poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu, a także o zarzut znieważenia za pomocą środków masowego komunikowania.

Zarzuty ujęte w oskarżeniu Rutkowskiego przeciwko Olewnikowi zagrożone są karą grzywny, ograniczenia wolności lub więzienia do lat dwóch.

Włodzimierz Olewnik zeznając w listopadzie 2009 r. przed sejmową komisją śledczą, badającą sprawę uprowadzenia i zabójstwa jego syna, oświadczył, iż ma dowody na to, że Rutkowski przyczynił się do wyłudzenia od niego miliona zł. Powołał się na zasłyszaną rozmowę między Rutkowskim a człowiekiem z jego biura, z której miało wynikać, że detektyw o wszystkim wiedział. Z kolei Krzysztof Rutkowski zaprzeczył, by chodziło o milion złotych, a pieniądze wyłudzał informator agencji detektywistycznej Andrzej K., który został skazany za to w 2008 r. przez sąd w Płocku na trzy lata pozbawienia wolności. Rutkowski podkreśla, że Andrzej K. nie był nigdy pracownikiem jego agencji, a sami pracownicy mieli zakaz kontaktowania się z nim.

Prywatny akt oskarżenia Rutkowskiego przeciwko Olewnikowi wpłynął do Sądu Rejonowego w Sierpcu (Mazowieckie) pod koniec listopada 2009 r. Dokumentacja posiadała jednak uchybienia formalne. Po ich naprawieniu, na początku grudnia 2009 r., sierpecki sąd wydał postanowienie o przeniesieniu sprawy do płockiego Sądu Rejonowego. Ten z kolei w lutym 2010 r., w oparciu o zasadę właściwości miejscowej sprawy, zdecydował o jej przekazaniu do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Sąd argumentował wtedy, że właściwość miejscową przestępstwa, dotyczącą zniesławienia, określa się na podstawie miejsca, w którym do osoby pokrzywdzonej dotarła informacja o treściach mogących narazić ją na zniesławienie, a Rutkowski w momencie, gdy uzyskał taką informację, przebywał w Warszawie, w budynku Sejmu. Ostatecznie sprawa trafiła ponownie do płockiego Sądu Rejonowego.

W prowadzonym w gdańskiej PA śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w dotychczasowych postępowaniach w tej sprawie zarzuty postawiono siedmiu osobom, w tym pięciu policjantom. Trzech policjantów: szef grupy operacyjnej z Radomia Remigiusz M. oraz dwaj funkcjonariusze z Płocka: Henryk S. i Maciej L. mają zarzuty niedopełnienia obowiązków, które wiązały się z narażeniem na utratę życia. Zarzut niedopełnienia obowiązków ma też dwóch innych policjantów, którzy w sierpniu 2003 roku (tuż przed zabiciem Olewnika) zatrzymali do kontroli drogowej jednego ze sprawców porwania. Mężczyzna ten był poszukiwany za inne przestępstwo, funkcjonariusze nie sprawdzili tego jednak w odpowiednich rejestrach i nie zatrzymali porywacza.

Zarzuty sfałszowania wyników ekspertyz oraz niedopełnienia obowiązków w związku z badaniami DNA Krzysztofa Olewnika wykonywanymi w 2006 roku usłyszeli również w maju 2010 r. naczelnik Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie, Jolanta Ł.-B. oraz biegły pracujący w tym samym laboratorium - Bogdan. Z. (PAP)

mb/ bno/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)