Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ruch Palikota przygotował projekt ustawy likwidującej CBA

0
Podziel się:

Zlikwidowanie w ciągu jednego roku Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz
powołanie komisji weryfikacyjnej dla funkcjonariuszy - zakłada projekt ustawy przygotowany przez
Ruch Palikota. CBA powstało jako policja polityczna, jest nieskuteczne - uzasadniał poseł Artur
Dębski.

Zlikwidowanie w ciągu jednego roku Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz powołanie komisji weryfikacyjnej dla funkcjonariuszy - zakłada projekt ustawy przygotowany przez Ruch Palikota. CBA powstało jako policja polityczna, jest nieskuteczne - uzasadniał poseł Artur Dębski.

Rzecznik RP Andrzej Rozenek poinformował, że projekt jeszcze w czwartek trafi do laski marszałkowskiej.

Dębski podkreślił na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie, że CBA powstało w 2006 roku "jako policja polityczna, która wykonywała to, co nakazywały ówczesne władze". "Pamiętamy IV RP" - zaznaczał poseł. Dodał, że obecny szef Biura Paweł Wojtunik, jako wybitny policjant jeszcze w CBŚ zrobił, co mógł, by CBA odzyskało dobre imię. "Ale nie oszukujmy się, jest to w tej chwili niemożliwe" - dodał.

Według posła RP działalność Biura jest nieskuteczna. "W 2002 roku zajmowaliśmy według Transparency International 45. miejsce, jeśli chodzi o korupcję na świecie, a w 2012 roku 41. Także dzięki działalności CBA, korupcja wcale nie spadła" - zauważył Dębski.

Poinformował, że projekt autorstwa Ruchu przewiduje "roczny proces likwidacji i przekształcania CBA"; zakłada m.in. powołanie pełnomocnika ds. likwidacji CBA, który będzie ściśle współdziałał z szefem CBA do czasu zakończenia działania tej służby.

Działacz Ruchu Tomasz Tuczapski tłumaczył, że - zgodnie z propozycją - zostanie powołana komisja weryfikacyjna, której celem będzie umożliwienie funkcjonariuszom CBA, którzy "do tej pory wzorowo i prawidłowo wypełniali swe obowiązki" pracy w innych służbach. Projekt zakłada, że każdy z funkcjonariuszy będzie musiał złożyć oświadczenie przed komisją.

Tuczapski pytany, jaka instytucja po likwidacji CBA miałaby przejąć toczące się obecnie w Biurze sprawy oraz kto ostatecznie przejmie kompetencje tej służby, odparł: "Ta kwestia zostanie ustalona w porozumieniu z ministrem spraw wewnętrznych po weryfikacji, jakiego rodzaju sprawy są w toku. Założony podział spraw będzie przypadał na ABW, policję i wywiad skarbowy".

Według Dębskiego projekt zakłada też reorganizację służb specjalnych. "Jeden z elementów to jest utworzenie policji finansowo-celnej w najbliższym czasie. Mamy zamiar zaproponować likwidację izb skarbowych i celnych, likwidację egzekucji administracyjnej oraz abolicję podatkową również" - wyliczał.

Dębski nawiązał także podczas konferencji do toczącego się procesu b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego; ocenił, że "to nie jest normalne", iż proces jest tajny. "Społeczeństwo ma prawo wiedzieć, jak działała IV RP" - przekonywał.

W czwartek zaczęła się pierwsza rozprawa w procesie b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego podwładnych, oskarżonych o nadużycia prawa przy prowadzeniu przez CBA "afery gruntowej" w 2007 r. CBA zakończyło operację specjalną wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. łapówki za "odrolnienie" w ministerstwie rolnictwa gruntu na Mazurach.

Ryba, obecny na konferencji Ruchu, mówił, że razem z nim oskarżycielami posiłkowymi w procesie przeciwko Kamińskiemu są 23 osoby. "Do dnia dzisiejszego wytrzymało tę presję tylko trzech, trzy osoby tylko się już pojawiają w sądzie, i wcale się nie dziwię, bo jesteśmy skutecznie przestraszani, albo zniechęcani do tego, by w tym procesie uczestniczyć" - powiedział.

Ryba poinformował, że w środę o godz. 6 rano zapukali do jego drzwi funkcjonariusze CBA z postanowieniem żądania wydania dokumentów i przeszukania. Jak dodał, przeszukano jego mieszkanie, zażądano wydania komputerów, nośników elektronicznych, telefonów i wszystkich dokumentów w sprawie, w której jest świadkiem. Podkreślił, że chodzi o zupełnie inną sprawę, "niezwiązaną ani z aferą gruntową, ani z Andrzejem Lepperem, ani z Mariuszem Kamińskim".

Jak dodał, nie pozwolił zabrać tych przedmiotów i poinformował, że zorganizuje na ten temat konferencję prasową. "I wtedy odpuścili, uznali, że może lepiej tego nie robić" - powiedział. Ocenił, że "najście" o 6 rano "jest zupełnym absurdem". "Przyjechali z Białegostoku, ja mieszkam we Wrocławiu, także ktoś za tę delegację zapłacił" - mówił.

Pytany, czy - jego zdaniem - wydarzenie to jest związane ze sprawą afery gruntowej, odparł: "Absolutnie nie widzę innego uzasadnienia".

Rozenek, jak mówił, chciałby zapytać gen. Wojtunika, czy nie jest przypadkiem tak, "że w delegaturze w Białymstoku pozostali jacyś fani, albo przyjaciele Mariusza Kamińskiego i w ten sposób nie próbują zastraszyć świadka". "Bo to na to wygląda" - ocenił.

Poseł dodał, że kontaktował się w środę z CBA i pytał, czy takie zajście miało miejsce. "Otrzymałem oficjalną informację, że nic o tym centrala CBA nie wie. Skoro nie wie, to oznacza, że delegatura w Białymstoku zrobiła to na własną rękę" - stwierdził.

Rzecznik CBA Jacek Dobrzyński proszony przez PAP o komentarz, powiedział: "Nie komentujemy wypowiedzi polityków dotyczących Centralnego Biura Antykorupcyjnego".(PAP)

sdd/ tgo/ par/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)