Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ruszył praces karny przyrodniego brata Leszka Millera

0
Podziel się:

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie ruszył we wtorek proces karny Sławomira
Millera (przyrodniego brata b. premiera Leszka Millera), oskarżonego o oszustwa na szkodę tzw.
barona paliwowego Artura K.

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie ruszył we wtorek proces karny Sławomira Millera (przyrodniego brata b. premiera Leszka Millera), oskarżonego o oszustwa na szkodę tzw. barona paliwowego Artura K.

Chodzi o wyłudzenie ok. miliona zł. Sławomir Miller (wyraził zgodę na podanie nazwiska) został zatrzymany i aresztowany w czerwcu 2006 r. na polecenie krakowskiej prokuratury apelacyjnej. Nie przyznaje się do zarzutów.

Wśród ok. 150 świadków są znane osoby ze świata polityki, m.in. b. prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz b. premier Józef Oleksy.

Prokuratura zarzuciła oskarżonemu, że od października 1997 do stycznia-lutego 2000 r. w różnych miejscowościach na terenie kraju, m.in. w Warszawie, Częstochowie, Gliwicach, Sosnowcu, wprowadzał w błąd osoby działające w mafii paliwowej.

Sławomir Miller miał im obiecać, że - w ramach swoich znajomości w różnych urzędach, wśród różnych funkcjonariuszy, w tym posłów - jest w stanie załatwić im określone sprawy. Chodziło m.in. o uzyskanie dostępu do komponentów i paliw płynnych, zakup atrakcyjnych nieruchomości, czy kontrakty w sektorze paliwowym.

Według prokuratury, Sławomir Miller miał w ten sposób uzyskać korzyści majątkowe w łącznej kwocie ok. 1 mln zł. Jednocześnie - jak wynika z ustaleń prokuratury - ze swych zobowiązań nie wywiązywał się.

Sławomir Miller tłumaczył przed sądem, że poznał Artura K. w 1997 lub w 1998 roku. "Jak go poznałem zajmował się branżą budowlaną, natomiast o tym, że również branżą paliwową dowiedziałem się z gazet w 2001 roku" - mówił Miller. Jak dodał, ich współpraca polegała na udzielaniu "usług doradczo-konsultingowych", za co, na koniec, Artur K. zapłacił mu ok. 180 tys. zł.

Dopytywany o szczegóły współpracy Miller odpowiedział, że skontaktował K. m.in. z grupą biznesmenów z obwodu kaliningradzkiego. "Artur K. zwracał się do mnie bym poszukał dobrych możliwości majątkowych" - powiedział. Sprawa tzw. mafii paliwowej, do której miałem rzekomo należeć, została wykryta w 2002 r., a ja zakończyłem współpracę z K. w 2000 r. - dodał.

Oskarżony powiedział przed sądem, że nigdy nie powoływał się na kontakty z urzędnikami, czy politykami. "Podejrzewam, że Artur K., w zamian za złagodzenie kary, obciążył mnie mówiąc, że przyjmowałem od niego jakieś środki finansowe" - mówił.

Śledztwo, w ramach którego zatrzymano Sławomira Millera, dotyczy nielegalnego obrotu paliwami z wyłudzeniem akcyzy przez różne spółki oraz prania brudnych pieniędzy. Prokurator Piotr Krupiński powiedział PAP, że ta sprawa jest jedną z wielu zakończonych w ramach tzw. afery paliwowej.

Sławomir Miller powiedział dziennikarzom, że cała sprawa "to jest wielka kompromitacja prokuratury", a zarzuty mu postawione są mało wiarygodne. "Jestem zbulwersowany tym, że w wolnym, demokratycznym kraju można być w więzieniu za nazwisko" - powiedział Miller.

Kodeks karny stanowi, że kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem, za pomocą wprowadzenia jej w błąd, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Proces ma być kontynuowany 27 października.(PAP)

gdy/ pz/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)