Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ruszył proces karny Targalski-Kublik o zniesławienie

0
Podziel się:

Agnieszka Kublik, dziennikarka "Gazety
Wyborczej", nie przyznała się w poniedziałek przed sądem do
zniesławienia wiceprezesa Polskiego Radia Jerzego Targalskiego,
który zarzuca jej kłamliwe przypisanie mu poniżających słów do
zwalnianych pracowników radia.

Agnieszka Kublik, dziennikarka "Gazety Wyborczej", nie przyznała się w poniedziałek przed sądem do zniesławienia wiceprezesa Polskiego Radia Jerzego Targalskiego, który zarzuca jej kłamliwe przypisanie mu poniżających słów do zwalnianych pracowników radia.

"Pisząc o tej bulwersującej sprawie, dołożyłam wszelkiej staranności" - zapewniła Kublik na pierwszej rozprawie, jaka ruszyła przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa. Dodała, że napisałaby to samo o każdej innej osobie publicznej, o której miałaby równie bulwersujące i wiarygodne informacje.

Mówiła, że jej zainteresowanie się sprawą wynikło z maila od "osoby pełniącej ważną funkcję w radiu, o dużym dorobku i znanym nazwisku", która powiadomiła ją, że pracownikom radia "dzieje się ogromna krzywda", że są zastraszani, a zachowanie Targalskiego w stosunku do nich "uwłacza ludzkiej godności".

Dziennikarka oświadczyła, że weryfikowała te informacje, docierając do wielu radiowców skarżących się w radiowej komisji etyki oraz u związkowców. Podkreśliła, że komisja - na skutek skarg zwalnianych pracowników - stwierdziła m.in. naruszenie dóbr i godności osobistej pracowników oraz zastraszanie ich, co skończyło się czasowym zawieszeniem Targalskiego na stanowisku wiceprezesa radia.

Za najbardziej bulwersujące dziennikarka uznała wypowiedzi, jakie Targalski miał skierować do zwalnianych z radia dziennikarek: Marii Szabłowskiej, do której miał on powiedzieć, że reprezentuje "złogi gomułkowsko-gierkowskie", oraz do innej dziennikarki wychowującej dwoje adoptowanych dzieci (Kublik na jej prośbę nie podała danych kobiety), której miał powiedzieć, że "to jej problem, skoro wzięła sobie dzieci po pijakach".

Targalski kategorycznie zaprzecza, jakoby miał coś podobnego powiedzieć dziennikarkom. "Ja do pani Kublik nic nie mam. Poglądy mamy różne, ale to w porządku. Chcę ją tylko oduczyć posługiwania się kłamstwem i manipulacją w debacie publicznej" - mówił dziennikarzom po rozprawie. "Nie mogłem pani Szabłowskiej powiedzieć, że jest +złogiem gomułkowsko-gierkowskim+, bo znam jej akta personalne i wiem, że przyszła do radia w 1971 r., a więc później. (...) Jak się wymyśla kłamstwa, to muszą one być prawdopodobne" - mówił.

Wiceprezes radia w prywatnym akcie oskarżenia zarzucił Kublik zniesławienie przy pomocy mediów, za co grozi do 2 lat więzienia. "Zamierzam udowodnić, że świadomie kłamała na mój temat" - zapowiedział. Pytany, czemu postanowił skorzystać z krytykowanego ostatnio artykułu 212 Kodeksu karnego, odparł: "bo takie prawo obowiązuje. Czy mają z niego korzystać tylko zwolennicy postkomunizmu, czy przeciwnicy postkomunizmu też mogą? Debata publiczna nie może się odbywać za pomocą kłamstw i pomówień" - odparł.

Na poniedziałkowej rozprawie Targalski, który nie ma pełnomocnika, osobiście przesłuchiwał Kublik. Indagując, czemu dziennikarka opisując przypadek Szabłowskiej pominęła fakt, że osiągnęła ona wiek emerytalny, Kublik odpowiedziała, że okoliczność ta "nie była istotna wobec słów o +złogach+, jakich Targalski użył wobec niej". "Jakich miałem użyć!" - replikował oskarżyciel. Kublik dodała, że - chcąc dochować dziennikarskiej rzetelności, zadzwoniła też do Targalskiego, ale ten - słysząc, z kim rozmawia - rozłączył się.

"Czy prawdą jest, że w +Gazecie Wyborczej+ powstał sztab do walki ze mną pod kierownictwem Vadima Makarenki (dziennikarz GW - PAP)" - pytał Targalski. "Nieprawda. W gazecie nie ma żadnych sztabów do walki z kimkolwiek" - brzmiała odpowiedź.

Sąd odroczył proces do kwietnia, gdy rozpocznie przesłuchania świadków. Dowodem w sprawie będzie m.in. raport radiowej komisji etyki. Targalski kwestionuje ten dokument, bo - jak mówił - jest on stronniczy, gdyż sporządzała go komisja pod kierunkiem Janiny Jankowskiej, która - jak twierdzi Targalski - miała powiedzieć, że za wszelką cenę chce usunąć go z radia. Targalski kwestionuje też wypowiedzi b. szefa Informacyjnej Agencji Radiowej Macieja Łętowskiego, który - jego zdaniem - świadomie i kłamliwie go pomawia. (PAP)

wkt/ itm/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)