Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rząd o CO2: nie będzie konfliktu między stanowiskiem UE a polskim

0
Podziel się:

Polska podczas prezydencji nie będzie miała problemu z prezentowaniem
stanowiska całej UE, a własnymi poglądami, często odmiennymi od wspólnych - np. o poziomie redukcji
emisji CO2 - uważają minister środowiska Andrzej Kraszewski i wicepremier Waldemar Pawlak.

Polska podczas prezydencji nie będzie miała problemu z prezentowaniem stanowiska całej UE, a własnymi poglądami, często odmiennymi od wspólnych - np. o poziomie redukcji emisji CO2 - uważają minister środowiska Andrzej Kraszewski i wicepremier Waldemar Pawlak.

"Jako prezydencja prezentujemy stanowisko całej Unii i czasami, jako kraj możemy być zmuszeni, do prezentowania zdania, które nie jest zgodne z racją Polski. Oczywiście, jest to dla nas, jako kraju, sytuacja niewygodna" - powiedział w rozmowie z PAP minister środowiska Andrzej Kraszewski.

"Uważamy, że Unia powinna docenić tę sytuację i nie powinna forsować w czasie naszej prezydencji postanowień czy decyzji, które byłyby przeciwne racji Polski. Oczekujemy tego od Unii, w imię europejskiej solidarności" - dodał.

Również zdaniem wicepremiera Waldemara Pawlaka nie powinno być kłopotu z pogodzeniem naszej roli, jako lidera reprezentującego UE i kraju, który na pewne rozwiązania się nie zgadza. "Damy radę - nie takie przypadki widziała polska polityka. Jak to mawiał były prezydent - można być i za, i przeciw" - odpowiadał pytany przez PAP wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak.

Unijna komisarz ds. klimatu Connie Hedegaqard chciałaby podwyższyć unijne zobowiązania do 30 proc., z czego 5 proc. redukcji pochodziłoby z inwestycji UE poza jej granicami. Polska opowiada się za utrzymaniem dotychczasowego poziomu redukcji emisji - 20 proc. do 2020 r. Polska będzie musiała prezentować wspólne stanowisko UE, pomimo tych zastrzeżeń, m.in. na przypadającej w grudniu światowej konferencji klimatycznej ONZ w Durbanie (RPA).

"Podczas ostatnich rozmów z panią komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard nie odniosłem żadnego wrażenia, że podczas konferencji w Durbanie chciałaby ona w jakikolwiek sposób dominować nad krajem, który sprawuje prezydencję" - powiedział Kraszewski. "Nigdy czegoś takiego nie słyszałem od pani komisarz i ze zdziwieniem przyjąłbym takie twierdzenia, że Komisja Europejska samodzielnie - zamiast polskiej prezydencji - chciałaby reprezentować UE w Durbanie" - dodał.

"Przeciwnie - umawialiśmy się na pewne wspólne działania, które miałyby skłonić kraje - m.in., największych emitentów dwutlenku węgla, by w większym stopniu niż dotychczas dorównały ambicjom klimatycznym UE. Planujemy podczas polskiej prezydencji pewne wspólne działania, które miałyby przybliżyć ten moment, w którym będzie możliwe podpisanie legalnego światowego porozumienia klimatycznego. Choć zdajemy sobie sprawę, że w Durbanie to nie nastąpi" - zaznaczył.

Pawlak powiedział PAP, że "w praktyce przy stole rozmów zawsze jest prezydencja - tu wymagana jest kompromisowa pozycja, prezentująca stanowisko całej Unii Europejskiej - ale nie odbiera to nam własnego głosu, jako reprezentantowi naszego kraju".

Wicepremier spodziewa się ponadto, że w przypadku emisji CO2 w okresie polskiej prezydencji dojdzie do "refleksji" nad systemem zakupu uprawnień do emisji CO2 na aukcjach, co ma obowiązywać od 2013 r. W jego ocenie być może UE zmieni ten system jako rozwiązanie niekonkurencyjne w stosunku do Chin, Stanów Zjednoczonych, czy innych państw świata.

"Tutaj potrzebna jest nowa refleksja. Jako Polska proponowaliśmy niepełną opłatę emisyjną, tylko opartą o najlepsze technologie w danej dziedzinie. Opłata za CO2 dotyczyłaby tylko części emisji powyżej najlepszej technologii. To byłoby znacznie tańsze, znacznie bardziej efektywne i do przyjęcia przez inne regiony, czy kraje świata" - mówił.

Przypomniał, że debata o podwyższeniu celu redukcji emisji przez UE z 20 do 30 proc. nie załatwia problemów światowych, porównując ich poziom do emisji Chin. "Różnica między scenariuszem 20 proc. redukcji w UE a 30 proc. jest taka, jak dwutygodniowa emisja Chin. Nasze wielkie kontrowersje, czy redukować o 20, czy 30 proc. są w sumie śmieszne, bo tona dwutlenku węgla z Chin jest tak samo szkodliwa dla klimatu, jak tona dwutlenku węgla z Europy" - ocenił.

"Dzisiaj ważne jest, by zwracać uwagę na efektywność energetyczną, na sprawniejsze wykorzystanie paliw. Jeśli przy wywarzaniu energii elektrycznej przejdziemy z obecnych 32-34 proc. sprawności w starych urządzeniach na obecną - ok. 50 proc., to emisje zostaną zredukowane o 50 proc. To pokazuje, jak duży potencjał leży w zmianach technologicznych" - podkreślił.

Jego zdaniem także Chiny czy Indie nie wykazują zaangażowania dla redukcji emisji porównywalnego z ambicjami UE. Ocenił, że Unia może być osamotniona w swoich działaniach i na razie nie widać - po szczytach klimatycznych ONZ w Kopenhadze i Meksyku - by w kryzysowych realiach świata porozumienie klimatyczne było jakoś szybko przyjęte.

Aleksander Główczewski (PAP)

ago/ kot/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)