Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rząd popiera projekt zmian w IPN

0
Podziel się:

Projekt zmian w IPN autorstwa PO, zmieniający zasady wyboru władz IPN i
poszerzający dostęp do akt Instytutu, realizuje słuszne cele i służy nadrzędnemu celowi, jakim jest
odpolitycznienie IPN - uważa rząd.

Projekt zmian w IPN autorstwa PO, zmieniający zasady wyboru władz IPN i poszerzający dostęp do akt Instytutu, realizuje słuszne cele i służy nadrzędnemu celowi, jakim jest odpolitycznienie IPN - uważa rząd.

W przyjętym we wtorek stanowisku rząd mówi o możliwości drobnych tylko korekt, nie mających praktycznie znaczenia dla istoty projektu.

W środę w Sejmie odbędzie się II czytanie projektu. Sejmowa komisja skończyła, przy sprzeciwie PiS, prace nad projektem zmian. PiS mówi o "ciśnieniu na pośpiech" w pracach, dowodząc, że PO chce, by nowego prezesa IPN wybierano już według nowych zasad.

Najważniejsza przyjęta przez komisję poprawka PO dotyczy możliwości zastrzeżenia przez osobę, która dostała wgląd w swe akta z IPN (a nie była oficerem lub agentem służb PRL), że nie będą udostępniane informacje ujawniające jej pochodzenie etniczne lub rasowe, przekonania religijne, przynależność wyznaniową oraz dane o stanie zdrowia, życiu seksualnym i stanie majątkowym. Pierwotnie projekt PO likwidował taką możliwość, a odpowiedzialność za ujawnienie danych wrażliwych miała spoczywać na tym, kto pozyska je z IPN i ujawni.

Przepadły poprawki posła PiS Arkadiusza Mularczyka, który wnosił nawet o zwrot sprawozdania do podkomisji. Poseł PiS chciał m.in., by prezesa IPN Sejm powoływał większością 3/5 głosów (a nie zwykłą); by lustrować nie tylko członków nowej Rady IPN, ale też wybierających ich elektorów; by zmiany weszły w życie po 3 miesiącach. Był też przeciw wskazywaniu kandydatów do Rady przez środowiska sędziowskie i prokuratorskie. Swe poprawki Mularczyk ponowi podczas II czytania.

Prezes IPN Janusz Kurtyka krytykował zapis, według którego Rada miałaby decydować w sprawach grantów na badania naukowe, za które odpowiedzialność finansową ponosiłby prezes IPN. Instytut zwracał też uwagę, że Rada nie może decydować o procedurach śledczych i lustracyjnych w IPN, bo prokuratorzy są niezależni, a ich działalność normuje tylko Kodeks postępowania karnego.

Zarzuty Kurtyki odpierał poseł PO Arkadiusz Rybicki, który podkreślał, że projekt zakłada działania Rady w porozumieniu z prezesem, a nie walkę między nimi. Poprawkę Mularczyka, odpowiadającą wątpliwościom IPN, odrzucono.

Projekt PO zachowuje generalną zasadę, że każdy obywatel ma dostęp tylko do swojej teczki. Od 2007 r. jawne i dostępne dla każdego są teczki osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie.

Oto najważniejsze propozycje zmian z projektu PO:

- w miejsce dzisiejszego 11-osobowego kolegium IPN powołano by 9-osobową Radę IPN - wywodzącą się m.in. ze środowisk naukowych. Miałaby ona większe kompetencje niż będące ciałem doradczym Kolegium - m.in. ustalałaby priorytetowe tematy badawcze i rekomendowała kierunki działań IPN; opiniowałaby też powoływanie i odwoływanie szefów pionów IPN;

- prezesa IPN powoływałby i odwoływałby Sejm zwykłą większością głosów; dziś jest to większość 3/5 głosów. Odwołanie prezesa, na wniosek Rady IPN, byłoby możliwe m.in. w przypadku odrzucenia jego rocznego sprawozdania przez Radę bezwzględną większością głosów (dziś ewentualne odrzucenie sprawozdania przez Sejm lub Senat nie rodzi żadnych skutków prawnych);

- Zgromadzenie Elektorów, wyłaniane przez renomowane uczelnie oraz Instytuty Historii i Studiów Politycznych PAN, wskazywałoby kandydatów do Rady IPN, spośród których członków wybierałyby Sejm (pięciu z 10 kandydatów) i Senat (dwóch z czterech kandydatów). Prezydent wybierałby dwóch członków spośród zgłoszonych mu przez Krajową Radę Sądownictwa (podkomisja dopisała, że kandydatów zgłaszałaby też Krajowa Rada Prokuratury). Dziś siedmiu członków Kolegium wybiera Sejm; dwóch - Senat; dwóch - prezydent;

- IPN dawałby obywatelowi oryginały akt służb specjalnych PRL na jego temat (chyba, że byłyby w złym stanie - wtedy byłyby to kopie) i bez anonimizacji jakichkolwiek danych osobowych. Dziś obywatel dostaje kopie swych akt z IPN, a nazwiska agentów można poznać po złożeniu oddzielnego wniosku (o ile ustalenie takie jest możliwe przez IPN);

- agenci i oficerowie służb PRL mogliby dostawać kopie wszelkich dokumentów tajnych służb PRL na swój temat (IPN ostrzega, że uniemożliwi to odwoływanie się takich osób do sądu, co może być uznane za niekonstytucyjne). Dziś osoby te nie dostają dokumentów wytworzonych przez nich w ramach działań w służbach PRL. W uzasadnieniu zmian PO napisała, że stało to w kolizji z prawem do obrony przez posądzonych o współpracę ze służbami PRL (nie mogli się oni skutecznie bronić, nie znając swych akt z IPN, bo ten im ich odmawiał - PAP);

- wykreślono by artykuł o odmowie udostępniania akt służb PRL osobom, których służby te traktowały jako "tajnych informatorów lub pomocników przy operacyjnym zdobywaniu informacji". Taki obowiązujący zapis spowodował odmowę udostępnienia przez IPN wielu osobom akt służb PRL na ich temat, m.in. Lechowi Wałęsie;

- tak jak dotychczas, osoba, która dostała wgląd w swe akta z IPN, a nie była oficerem lub agentem służb PRL, mogłaby zastrzec, że jej akta nie będą udostępniane przez IPN naukowcom i dziennikarzom na czas nie dłuższy niż 50 lat od daty powstania akt. Osoba taka zarazem mogłaby wyrazić zgodę na powszechną ich dostępność w IPN.

- wykreślono by zapis o anonimizowaniu danych osobowych osób trzecich w udostępnianych aktach. Uzasadnienie powołuje się na "zasadę jawności życia publicznego". (PAP)

sta/ abr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)