Administracja USA wprowadzi surowe sankcje wobec Iranu, jeżeli toczące się rozmowy z tym krajem na temat jego programu nuklearnego nie przyniosą owoców - zapowiedzieli w Kongresie przedstawiciele rządu.
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Stuart Levy, który opracował plan nałożenia sankcji finansowych na Iran w poprzedniej administracji, oświadczył przed Komisją Bankową Senatu, że Iran poniesie "poważne koszty", jeśli nie podporządkuje się żądaniom społeczności międzynarodowej.
Zastrzegł się jednak, że sankcje nie powinny zaszkodzić społeczeństwu irańskiemu ani irańskiej opozycji, która walczy z dyktatorskim reżimem w Teheranie.
Senatorowie z komisji, zwłaszcza Republikanie, wyrażali wątpliwości, czy rozmowy z Iranem, toczące się w Genewie, przyniosą jakiekolwiek pozytywne rezultaty.
Levy i towarzyszący mu zastępca sekretarza stanu James Steinberg podkreślali, że tzw. rozmowy "5+1" - które z Iranem prowadzą, oprócz USA, także Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Rosja i Chiny - są potrzebne, aby zyskać międzynarodowe poparcie dla ewentualnych sankcji, gdyby negocjacje zawiodły.
"Ponieważ sankcje finansowe są najskuteczniejsze, kiedy nakłada się je jako element szerszych starań, z poparciem jak największej koalicji międzynarodowej, współpracujemy z naszymi sojusznikami we wprowadzeniu w życie tej strategii" - powiedział Levy.
Tymczasem demokratyczny przewodniczący senackiej Komisji Bankowej, Christopher Dodd, zapowiedział wniesienie w tym miesiącu projektu sankcji Kongresu wobec Iranu.
Obejmowałyby one restrykcje na transakcje finansowe z Iranem, zakaz eksportu produktów rafineryjnych do Iranu i wszechstronny zakaz importu jakichkolwiek artykułów z tego kraju.
Obserwatorzy podkreślają jednak, że jednostronne sankcje USA nie miałyby większego znaczenia, jeżeli nie przyłączą się do nich inne kraje.
Uchwalenie takich sankcji przez Radę Bezpieczeństwa ONZ stoi pod znakiem zapytania, gdyż Rosja i Chiny zawsze blokowały wetem tego rodzaju inicjatywy.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/
