Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rzecznik Praw Pacjenta o śmierci 2,5-latki: w mojej ocenie zawiódł człowiek

0
Podziel się:

Rzeczniczka praw pacjenta Krystyna Kozłowska poinformowała w poniedziałek,
że wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie śmierci 2,5-letniej dziewczynki, która nie
otrzymała na czas pomocy lekarskiej. W mojej ocenie zawiódł człowiek - powiedziała.

Rzeczniczka praw pacjenta Krystyna Kozłowska poinformowała w poniedziałek, że wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie śmierci 2,5-letniej dziewczynki, która nie otrzymała na czas pomocy lekarskiej. W mojej ocenie zawiódł człowiek - powiedziała.

Kozłowska poinformowała na konferencji prasowej, że zleciła postępowanie wyjaśniające w stacji pogotowia, do której dzwoniła matka dziewczynki, w szpitalu, w którym dziecko zmarło oraz w placówce świadczącej nocną pomoc lekarską. Jak oceniła, na wyniki postępowania należy poczekać ok. miesiąca.

Skierniewicka prokuratura od piątku prowadzi śledztwo ws. śmierci 2,5-letniej dziewczynki, która do szpitala im. Marii Konopnickiej w Łodzi trafiła w stanie krytycznym; karetka pogotowia do dziecka przyjechała dopiero za drugim razem. Według lekarzy z łódzkiego szpitala, gdyby dziecko trafiło tu wcześniej byłyby zdecydowanie większe szanse na uratowanie go.

"Moja opinia w tej sprawie jest taka, że to nie system zawodzi, to często zawodzi człowiek w tym systemie. Gdyby było więcej empatii i zainteresowania ze strony personelu, który rozmawia z pacjentem, być może nie doszłoby do tak tragicznej sytuacji" - powiedziała Kozłowska.

Oceniając postępowanie dyspozytora stacji pogotowia, który odbierał pierwsze zgłoszenie od rodziców 2,5-latki, Kozłowska uznała, że rozmowa została przeprowadzona zbyt pobieżnie. "Jeżeli słyszymy o drgawkach, które wcześniej miały miejsce, jeżeli słyszymy o wymiotach czy też o biegunce zawsze musimy pamiętać o tym, że może dojść do odwodnienia dziecka, które będzie miało ogromny wpływ i może być zagrożeniem dla jego stanu zdrowia" - powiedziała rzeczniczka.

Podkreśliła, że dyspozytor medyczny, który rozmawia z osobą wzywającą karetkę powinien być tak przygotowany, by zadawać pytania, które pozwolą mu podjąć decyzję o wysłaniu karetki bądź nie. "Rozumiem, że być może jest dużo takich telefonów, być może często dzwonią osoby, które powinny skorzystać z innych form pomocy. Ale jeśli chodzi o dzieci to jest szczególna sytuacja. Stan zdrowia dziecka może się zmienić z minuty na minutę, stąd to uwrażliwienie, wyczulenie jest niezwykle istotne" - dodała.

Mówiąc z kolei o lekarzu POZ-u, który odmówił przyjazdu do chorej dziewczynki podkreśliła, że nie pełni "roli prokuratora", ale - jej zdaniem - powinien był się zastanowić, "mając świadomość, że rodzice nie posiadają samochodu, nie mogą sami pojechać z dzieckiem do szpitala". "Ja, będąc na miejscu tego lekarza starłabym się nawet pomóc w ten sposób, żeby osobiście zadzwonić do szpitala czy też do stacji pogotowia i powiedzieć, jaki jest stan zdrowia" - powiedziała rzeczniczka.

Wszystkim, którzy znajdą się w podobnej sytuacji jak rodzice 2,5-latki z okolic Skierniewic poradziła, by się nie poddawali i szukali pomocy. "Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji. Jeżeli są to godziny do 21-ej wieczorem proszę o telefon na naszą bezpłatną infolinię 800 190 590. Jeżeli to jest sytuacja, kiedy rodzic dzwoni do pogotowia i słyszy, że niestety karetka nie przyjedzie, zawsze możemy poprosić o rozmowę z lekarzem dyżurnym, który ostatecznie może podjąć decyzję o tym, czy trzeba wysłać karetkę, czy też nie" - powiedziała Kozłowska. "Proszę nie odpuszczać. Nie możemy pozwolić na to, by wydarzyła się kolejna taka tragedia" - dodała.

Poinformowała, że w niedzielę rozmawiała z ministrem zdrowia na ten temat i zaznaczyła, że ma swoje uwagi również do funkcjonowania systemu. Według rzeczniczki dobrze byłoby, np. gdyby nocna pomoc lekarska funkcjonowała zawsze na terenie szpitala, w którym jest Szpitalny Oddział Ratunkowy. "To byłaby ta pierwsza kwalifikacja przed SOR-em. Nie mielibyśmy wtedy takich sytuacji, kiedy na SOR-ze jest mnóstwo osób, które nie powinny tam trafić i one (...) wydłużają czas oczekiwania na uzyskanie pomocy pacjentom, którzy naprawdę wymagają pomocy" - powiedziała.

Kozłowska postulowałaby także, by na SOR-ze na stałe zapewniony był dyżur lekarza pediatry. "Żeby to nie była taka sytuacja, że kiedy trafia dziecko, to dopiero wzywa się lekarza np. z oddziału. Powinien być obligatoryjny pion pediatryczny" - uważa rzeczniczka. (PAP)

js/ akw/ bos/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)