Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rzeszów: Proces apelacyjny za podwójne zabójstwo

0
Podziel się:

Przed Sądem Apelacyjnym w Rzeszowie we wtorek odbyła się rozprawa apelacyjna
46-letniego Piotra M., któremu sąd I instancji wymierzył karę dożywocia za zastrzelenie dwóch
mężczyzn. Ogłoszenie wyroku wyznaczono na czwartek.

Przed Sądem Apelacyjnym w Rzeszowie we wtorek odbyła się rozprawa apelacyjna 46-letniego Piotra M., któremu sąd I instancji wymierzył karę dożywocia za zastrzelenie dwóch mężczyzn. Ogłoszenie wyroku wyznaczono na czwartek.

Motywem zabójstwa pierwszego z mężczyzn Marcina D. była zazdrość o kobietę. Drugi, Bogdan K. zginął, ponieważ był świadkiem zabójstwa.

Była to już druga apelacja dotycząca Piotra M. W maju 2010 roku Sąd Apelacyjny w Rzeszowie uchylił wyrok także dożywotniego więzienia dla M.; powodem uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania przez Sąd Okręgowy w Krośnie były błędy proceduralne.

W ponownym procesie przed krośnieńskim sądem Piotr M. został znowu skazany na dożywocie. Ponadto sąd zasądził od oskarżonego dla każdego z rodziców i rodzeństwa obu zabitych mężczyzn zadośćuczynienie po 30, 40 i 80 tys. zł.

Od tego wyroku odwołali się obrońcy Piotra M., którzy podczas rozprawy apelacyjnej wnosili o uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do sądu I instancji. Utrzymywali, że wyrok dożywocia jest zbyt surową karą. Przypomnieli, że M. w przeszłości (na skutek wypadku) przeszedł trepanację czaszki i ma ubytki w płacie czołowym mózgu. Ich zdaniem zdarzenia te wpłynęły na zmianę jego zachowania, m.in. stał się agresywny. Podkreślali konieczność powołania kolejnego zespołu biegłych, ponieważ dwie opinie takich zespołów biegłych, które były dowodem w procesie, zawierają - ich zdaniem - sprzeczności.

Natomiast prokurator Stanisław Rokita dementował wskazane przez adwokatów rozbieżności w opiniach biegłych. Zaznaczył też, że kara dożywotniego więzienia za podwójne zabójstwo młodych mężczyzn jest adekwatna i sprawiedliwa, i wniósł o utrzymanie wyroku w mocy. Podkreślał, że była to podwójna egzekucja, z premedytacją zaplanowane i wykonane zabójstwo, a oskarżony na spotkanie z mężczyznami zabrał broń, worki foliowe i sznury, które potrzebne były do ukrycia zwłok. Zaznaczył, że M. ani raz nie przeprosił i nie wyraził skruchy.

Podobnie wnioskowali oskarżyciele posiłkowi, czyli rodzice i rodzeństwo zabitych mężczyzn, oraz ich pełnomocnicy.

Według ustaleń sądu motywem zabójstwa Marcina D. z Rzeszowa była zazdrość o kobietę - Zuzannę M., która pracowała w gospodarstwie oskarżonego i miała z nim romans. Jednak związała się później z Marcinem D. i dla niego miała zerwać z Piotrem M. Drugi mężczyzna - kolega Marcina D., Bogdan K. z Iwonicza - był przypadkową ofiarą; zginął, ponieważ był świadkiem zabójstwa.

Do zabójstw doszło 15 października 2008 r. Tego dnia M. umówił się z Marcinem D. w swoim gospodarstwie w Wernejówce, aby tam przekazać mu konia, który miał być zapłatą za trzyletnią pracę w gospodarstwie oskarżonego. Marcin D. na spotkanie z Piotrem M. zabrał Bogdana K. Piotr M. strzelił w plecy mężczyzn, gdy stali tyłem do niego. Gdy obaj upadli, M. ponownie strzelił do Marcina D., bo ten się poruszył. Kule trafiły obu mężczyzn w serce i obaj zginęli na miejscu.

Dzięki zeznaniom świadka incognito i wizji lokalnej ustalono, że Marcin D. i Bogdan K. zostali zabici, gdy stali w rzece Wisłok. Według prokuratury oskarżony zrobił tak w celu zatarcia śladów - krew bowiem spłynęła z wodą.

M. ukrył ciała w lesie, w rzadko odwiedzanym miejscu. Samochód Marcina D. porzucił w Przemyślu. Wysłał także list napisany wcześniej przez D. do dziewczyny, informujący, że zrywa z nią i zawiadamia o wyjeździe za granicę (list Marcin D. napisał na polecenie oskarżonego). Wysyłał także uspokajające sms-y do rodziny ofiary i do Zuzanny M.

Te informacje zaniepokoiły jednak bliskich Marcina D., ponieważ zazwyczaj dzwonił on do rodziny, a nie wysyłał wiadomości. Ponadto sms-y były poprawne pod względem ortografii, a Marcin D. - według rodziny - robił błędy. Także rodzina Bogdana K. była zaniepokojona jego długą nieobecnością i brakiem informacji. Rodzina wiedziała jedynie, że wyjechał on wraz z Marcinem, tymczasem zostawił w domu paszport i pieniądze.

Poszukując zaginionych mężczyzn, policja dotarła do Piotra M. W czasie śledztwa przyznał się on do strzelania do mężczyzn, wspominał m.in. o obronie koniecznej. Wskazał także miejsce ukrycia zwłok. Jego wyjaśnienia były jednak sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym. (PAP)

api/ as/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)