Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

SA: wydać USA Kolumbijczyka z "afery narkotykowej"

0
Podziel się:

Dopuszczalna jest ekstradycja z Polski do USA obywatela Kolumbii Enrique
Hernana N., podejrzanego w USA o udział w handlu narkotykami i pranie brudnych pieniędzy - orzekł
Sąd Apelacyjny w Warszawie. Tłem sprawy jest "przemyt" kokainy przez tajne służby USA.

Dopuszczalna jest ekstradycja z Polski do USA obywatela Kolumbii Enrique Hernana N., podejrzanego w USA o udział w handlu narkotykami i pranie brudnych pieniędzy - orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie. Tłem sprawy jest "przemyt" kokainy przez tajne służby USA.

Sprawa dotyczy transportu 1,3 tony kokainy z Kolumbii do Polski w 2009 r., który był operacją specjalną amerykańskiej Agencji do Walki z Narkotykami (DEA) i kolumbijskiej policji - by "namierzyć" europejską siatkę dystrybutorów. Wykrycie "przemytu" ogłoszono w Polsce jako sukces współpracy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z DEA.

N. zatrzymano, gdy w lutym 2009 r., wraz z kilkoma innymi cudzoziemcami, przyjechał do Polski w celu zorganizowania dalszej dystrybucji tej kokainy po Europie. Śledztwo wobec nich wszczęła Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.

"Jestem ofiarą DEA; to była prowokacja" - krzyczał po angielsku prowadzony przez policję N. do dziennikarza PAP na korytarzu SA po prawomocnej decyzji o jego ekstradycji.

W czerwcu br. Sąd Okręgowy w Warszawie zgodził się na ekstradycję N. do USA. SO powołał się na twierdzenia Amerykanów, że miał on organizować transporty setek kg kokainy z Kolumbii do Polski. USA zapewniły Polskę, że N. nie grozi w USA kara śmierci (wtedy ekstradycja byłaby niedopuszczalna).

"Strona amerykańska twierdzi, że 20 stycznia 2009 r. przelana została kwota 100 tys. dolarów z Meksyku do Wschodniego Okręgu Michigan w Stanach Zjednoczonych Ameryki w celu opłacenia polskiego urzędnika konsularnego stacjonującego w Kolumbii" - napisał SO w uzasadnieniu swej decyzji, do której dotarła PAP. Według Amerykanów N. "wierzył, iż ten polski urzędnik zgodził się na udział w przewozie 1000 kg kokainy do Polski z Kolumbii".

Do wniosku ekstradycyjnego USA wobec N. dołączono zeznania agenta DEA Gary'ego Galloway'a, który przed amerykańskim sędzią zeznał, że transport z Kolumbii do Polski zorganizowali "funkcjonariusze wymiaru sprawiedliwości Kolumbii i USA". We wniosku USA powoływały się też na "legalnie przechwycone rozmowy telefoniczne i wiadomości elektroniczne", dane finansowe oraz zeznania świadków. Wynikało z nich, że od 2007 do 2009 r. w Michigan N. miał uczestniczyć w handlu narkotykami oraz brać udział w praniu brudnych pieniędzy. Pod takimi zarzutami sąd federalny z Michigan wydał nakaz jego aresztowania.

Już w 2009 r. SO zgodził się na ekstradycję N., ale wtedy SA nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy, zalecając by SO "wykazał istnienie uprawdopodobnienia" dokonania przez N. zarzucanych mu czynów (on sam to kwestionuje, twierdząc, że nie był w Michigan).

W czerwcu br. SO orzekł, że "już sam fakt złożenia przez państwo wzywające wniosku o ekstradycję należy traktować jako zasadne uprawdopodobnienie zarzutu", a ocena materiału dowodowego należy do sądu w USA. Zarazem SO uznał zarzuty z USA wobec N. za "uprawdopodobnione". SO powołał się na śledztwo warszawskiej prokuratury co do faktu, że zarzuty USA "nie są gołosłowne". I tak z "ustaleń operacyjnych" wynika, że N. miał w Polsce reprezentować 20 proc. właścicieli kokainy przemyconej do Polski, a razem z nim zatrzymano przedstawicieli właścicieli reszty ładunku. Mieli obciążyć N., z którym ustalali m.in. cenę 25 tys. euro za kg kokainy i uzgodnili sposoby płatności. U N. odkryto ślady kokainy.

Obrona odwołała się od decyzji SO do Sądu Apelacyjnego, wnosząc o zwrot sprawy do SO. Twierdziła m.in., że z akt sprawy Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie nie wynika by N. popełnił przestępstwo na terenie USA.

SA uznał, że argumentacja obrony jest bezzasadna. Uzasadniając decyzję SA sędzia Jan Krośnicki powiedział, że sam fakt przelewu 100 tys. zł na konto polskiego konsula w banku w USA uzasadnia "właściwość tamtejszego sądu" w tym wątku sprawy. Według sędziego konsul miał "doradzać grupie przestępczej, jak przesłać narkotyki do Polski". Sędzia dodał, że mieszkający w Szwajcarii N. był "monitorowany cały czas przez DEA" i nie wiedział, że "przemyt" organizują służby specjalne.

Sędzia podkreślił, że USA odmówiły przyjazdu agentów DEA do Polski, by mogli zeznawać, a "sąd nie może na nich czekać" z decyzją ws. ekstradycji.

Warszawska prokuratura zamknęła już śledztwo wobec kilku cudzoziemców, w tym N., podejrzanych o dystrybucję narkotyków na terenie Polski (nie o przemyt). Wkrótce ma być akt oskarżenia. Są oni, jak N., ścigani także w USA, a polskie sądy już zgodziły się na ich wydanie do USA. Miałoby to jednak nastąpić dopiero, jak odbędą ewentualne wyroki skazujące w Polsce. (PAP)

sta/ bno/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)