Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd Apelacyjny: Jarosław Kaczyński nie musi przepraszać Agory

0
Podziel się:

Jarosław Kaczyński nie musi przepraszać Agory - wydawcy "Gazety Wyborczej"
- za słowa o jej związkach z postkomunistyczną oligarchią i porównanie "GW" do "Trybuny Ludu" z
1953 r. Te słowa mieściły się w ramach wolności wypowiedzi - uznał w piątek Sąd Apelacyjny w
Warszawie i oddalił apelację Agory. Wyrok jest prawomocny - nie wiadomo, czy powodowie wystąpią z
kasacją do Sądu Najwyższego.

Jarosław Kaczyński nie musi przepraszać Agory - wydawcy "Gazety Wyborczej" - za słowa o jej związkach z postkomunistyczną oligarchią i porównanie "GW" do "Trybuny Ludu" z 1953 r. Te słowa mieściły się w ramach wolności wypowiedzi - uznał w piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie i oddalił apelację Agory. Wyrok jest prawomocny - nie wiadomo, czy powodowie wystąpią z kasacją do Sądu Najwyższego.

Agora żądała od b. premiera przeprosin i wpłaty 50 tys. zł na cel społeczny.

W październiku 2008 r. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo w tej sprawie, uznając, że były to tylko oceny. W uzasadnieniu wyroku I instancji podkreślono, że opinie nie podlegają sprawdzeniu co do prawdziwości i mieszczą się w granicach wolności wypowiedzi.

W piątek sędzia Jacek Sadomski w ustnym uzasadnieniu podkreślił, że Agora jest wydawcą największego dziennika w Polsce, który "bierze aktywny udział w debacie politycznej". Ówczesny premier Jarosław Kaczyński natomiast "zabrał głos w toczącej się debacie politycznej przed wyborami parlamentarnymi". "Te wypowiedzi pozwanego to zdania ocenne opisujące polską rzeczywistość społeczno-gospodarczą" - powiedział sędzia.

Jak dodał, Kaczyński wyraził pogląd, którego głoszenie nie może być uznane za bezprawne. "W przeciwnym razie doszłoby do ograniczenia debaty publicznej" - powiedział sędzia.

Według sądu porównanie "Gazety Wyborczej" do "Trybuny Ludu" z 1953 r. było celowo przesadzone, ale - jak stwierdził sędzia - wpisuje się w długą polemikę stron.

Według SA wyrok SO był w "pewnym zakresie" lakoniczny i wymaga rozwinięcia - taki zarzut wyrokowi SO stawiał pełnomocnik Agory mec. Piotr Rogowski. Sąd ocenił, że rozpatrywana sprawa jest z kategorii trudnych, ponieważ dotyczy wolności wypowiedzi w kontekście ochrony dóbr osobistych.

Sędzia Sadomski przytoczył fragmenty orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w podobnych sprawach. Jak powiedział, ETPC uznał, że zagwarantowanie swobody wypowiedzi jest szczególnie istotne w debacie publicznej jak również w sporach politycznych.

Zdaniem mec. Rogowskiego, niedopuszczalne jest porównywanie kogokolwiek do "Trybuny Ludu", która - jak mówił przed sądem - nie może się w Polsce pozytywnie kojarzyć, ponieważ gazeta ta była partyjna i absolutnie stronnicza. Słowa Jarosława Kaczyńskiego to insynuacje - ocenił. "W ten sposób podważa się to, co dla prasy jest najważniejsze: wiarygodność i niezależność" - powiedział Rogowski.

Z kolei reprezentujący J.Kaczyńskiego mec. Antoni Łepkowski wnosił o oddalenie apelacji. Jak mówił, porównując "Gazetę Wyborczą" do "Trybuny Ludu" ówczesny premier ocenił, że "GW" jest dziennikiem nieobiektywnym.

Odnosząc się do słów Kaczyńskiego o związkach Agory z postkomunistyczną oligarchią Łepkowski powiedział, że było to "delikatne przypuszczenie". "Nie jest rolą sądu oceniać czy ten pogląd jest słuszny czy nie" - dodał. "Sądy nie mogą o tym decydować. Tu nie było żadnej zniesławiającej wypowiedzi" - przekonywał Łepkowski.

We wrześniu 2007 r. Kaczyński - wówczas premier - powiedział "Rzeczpospolitej": "Państwo chyba nie czytają +Gazety Wyborczej+. To, co się tam wyprawia, to +Trybuna Ludu+ z 1953 r. Atak na nas przekracza wszelką miarę. Barańskiego (Marek Barański, dziennikarz TVP w PRL, później w "NIE" i "Trybunie" - PAP) potrafią zostawić w tyle. Agora nie może nie mieć związków z oligarchią, jeżeli jest wydawnictwem na dużą skalę, a w Polsce gospodarka w niemałej części jest w rękach postkomunistycznych oligarchów. I w związku z tym zamówienia na ogłoszenia, reklamy, promocje są w ich rękach" - mówił ówczesny szef rządu.

Powiedział też, że zła prasa, "w wielkim skrócie myślowym i z uwzględnieniem wszystkich wyjątków, jest po prostu wynikiem złych stosunków mojego rządu z oligarchią. Zdecydowana większość mediów jest w istocie pod kontrolą oligarchii". Spytany, czy Axel Springer, Edipresse lub Agora są pod taką kontrolą, J. Kaczyński odparł: "Według mojego rozeznania w niemałej mierze tak. W przypadku Agory dochodzi do tego czynnik bardzo intensywnie ideologiczny. To środowisko ma silną wolę panowania ideologicznego w kraju, co się mu przez lata udawało z fatalnym skutkiem dla Polski. Ale żeby było jasne - obawiam się, że związki finansowe Agory z układem oligarchicznym w Polsce też istnieją". Na pytanie czy ma taką wiedzę, czy tylko przypuszcza, J. Kaczyński odparł: "Przypuszczam. Nie potrafię w tej chwili państwu zilustrować tego przykładami".

Aby nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi dowieść, że mówił prawdę lub przynajmniej, że działał w interesie publicznym. Na nim też spoczywa ciężar wykazania, że jego działanie nie było bezprawne.(PAP)

gdy/ wkt/ wkr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)