Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd apelacyjny potwierdził, że istniał związek przestępczy "Krakowiaka"

0
Podziel się:

Nie ma wątpliwości, że Janusz T., ps. Krakowiak, założył i kierował
związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym - uznał w czwartek Sąd Apelacyjny w Katowicach, który
ogłosił wyrok w głównym procesie tego gangu. Na ławie oskarżonych zasiadało 29 osób.

Nie ma wątpliwości, że Janusz T., ps. Krakowiak, założył i kierował związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym - uznał w czwartek Sąd Apelacyjny w Katowicach, który ogłosił wyrok w głównym procesie tego gangu. Na ławie oskarżonych zasiadało 29 osób.

Część wyroku z I instancji, dotycząca najpoważniejszych zarzutów, została jednak uchylona z powodu błędów formalnych.

Sąd apelacyjny rozpatrywał odwołania od wyroku Sądu Okręgowego w Katowicach z lutego 2008 r., dotyczącego m.in. zabójstw oraz handlu bronią i narkotykami. Częściowo uwzględnił zażalenie złożone przez prokuraturę i - w niewielkim zakresie - także przez obrońców.

Kilkuletnie wyroki wobec większości oskarżonych są już prawomocne. Cztery lata więzienia sąd wymierzył Januszowi T., na sześć lat więzienia skazał uważanego za egzekutora jego gangu Zdzisława Ł., ps. Zdzicho.

Z powodu uchybień formalnych w pierwszym procesie najpoważniejsze zarzuty, dotyczące m.in. zabójstw, musi jednak ponownie zbadać sąd I instancji. W nowym procesie odpowie "Zdzicho", "Krakowiak", a także m.in. szef mafii szczecińskiej Marek M., ps. Oczko, oskarżony o zlecenie ludziom "Krakowiaka" jednego z zabójstw. Sąd apelacyjny nie dopatrzył się natomiast poważniejszych uchybień w ocenie dowodów przez sąd I instancji. Nie zgodził się z twierdzeniami obrońców, którzy kwestionowali wiarygodność świadków koronnych.

Sąd zaznaczył, że zdaje sobie sprawę z kontrowersji, jakie budzi instytucja świadka koronnego, jednak - jak zaznaczył - "niewątpliwie wówczas, kiedy chce się walczyć skutecznie ze zorganizowaną przestępczością, ta instytucja jest niezwykle przydatna i potrzebna".

"Nie budzi wątpliwości, że Janusz T. założył związek przestępczy o charakterze zbrojnym, mający na celu popełnianie przestępstw" - podkreślił w ustnym uzasadnieniu wyroku przewodniczący składu orzekającego Mirosław Ziaja. Gang, który zaczynał od drobnych oszustw i włamań, potem zaczął ściągać haracze i zajął się produkcją narkotyków, z czasem stając się "znakomitym przestępczym przedsiębiorstwem", przynoszącym niewyobrażalne zyski - mówił sędzia.

Jak dodał, grupa miała niekwestionowanego przywódcę i podporządkowała sobie mniejsze gangi, które stały się swoistymi terenowymi oddziałami "Krakowiaka". Musiały one uzgadniać popełnianie poważniejszych przestępstw i płacić procent od zysków, ale mogły też liczyć na wsparcie "Krakowiaka" w przypadku walki o wpływy - mówił sędzia Ziaja. Gang Janusza T. miał też oddziały branżowe, zajmujące się różnymi rodzajami przestępstw.

Mimo owej pewności co do istnienia grupy przestępczej, część wyroku - m.in. wobec "Krakowiaka" i Zdzisława Ł. - została uchylona z powodu złej obsady składu orzekającego w pierwszym procesie. Chodzi o sędzię Elżbietę Przybyłę, która już wcześniej skazywała obu tych oskarżonych w innej sprawie, niejako przesądzając już wcześniej, że Ł. był członkiem związku przestępczego "Krakowiaka". Może to w odczuciu społecznym budzić wątpliwości co do bezstronności sędziego - uznał sąd odwoławczy, powołując się na uchwałę Sądu Najwyższego w tej sprawie.

Jak podkreślił sędzia Ziaja, nie oznacza to, że sąd apelacyjny nie zgadza się z ustaleniami poczynionymi w pierwszym procesie. Uchylenie Zdzisławowi Ł. wyroku w sprawie zabójstwa właściciela kantoru w Przemyślu nastąpiło wyłącznie z powodu sędzi Przybyły. Podobnie sąd postąpił w sprawie zabójstwa Wiktora F. w Szczecinie.

Sąd apelacyjny nie miał zastrzeżeń do uniewinnienia w I instancji "Zdzicha" od zarzutu zabójstwa inkasenta krakowskiej firmy "Rovita". Nie przesądzając o rozstrzygnięciu w ponownym procesie, sędzia Ziaja zwrócił jednak uwagę na niekonsekwencję sądu okręgowego, który uniewinnił oskarżonego od zarzutu usiłowania zabójstwa w Białej Podlaskiej. Pomiędzy tą zbrodnią a zabójstwem w Przemyślu jest tylko 9 dni różnicy, strzelano w taki sam sposób, z tej samej broni - wskazał sędzia.

Z powodów proceduralnych na ławie oskarżonych ponownie zasiądzie także były szef mafii szczecińskiej Marek M., ps. Oczko, oskarżony o zlecenie ludziom "Krakowiaka" zabójstwa konkurenta na Wybrzeżu. W tym przypadku chodzi m.in. o uchylenie przez Trybunał Konstytucyjny artykułu Kodeksu karnego, dotyczący kwalifikowanej formy zabójstwa.

W czasie ustnego uzasadnienia wyroku sąd apelacyjny odniósł się do wystąpień oskarżonych, którzy narzekali, że zostali skazani w oparciu o wątłe dowody. "Czy oskarżeni zdawali sobie sprawę i mieli tego świadomość, jak czuły się ofiary przestępstw, których się dopuszczali, w obliczu utraty życia, zdrowia i swojego majątku" - powiedział sędzia Ziaja. Jak dodał, w wypowiedziach oskarżonych nie pojawia się podobna refleksja.

Prokurator Tomasz Janeczek zauważył, że wyrok został w zasadniczej mierze uchylony z przyczyn procesowych, a w sprawie "zostały zgromadzone takie dowody, które pozwalały przypisać oskarżonym zarzucane im na etapie postępowania przygotowawczego przestępstwa".

Z wyroku był zadowolony obrońca Janusza T., przede wszystkim satysfakcjonuje go uchylenie kary 25 lat pozbawienia wolności i wymierzenie czterech lat więzienia. "Tu w tym zakresie kwestia ewentualnego rozważenia kasacji również wchodzi w grę, natomiast niewątpliwie jest to pozytywny sygnał, być może również na przyszłość" - uważa mec. Bartłomiej Jakubczyk.

W lutym 2008 roku katowicki sąd okręgowy skazał "Krakowiaka" i "Oczkę" na 25 lat więzienia, "Zdzicha" - na dożywocie. Pozostałym 28 oskarżonym wymierzył kary od 3,5 roku w zawieszeniu do 10 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Wyrok w zawieszeniu dostał jedynie Andrzej K., który jeszcze w śledztwie przyznał się do większości zarzutów i szczegółowo opisał popełnione przez siebie i dawnych kompanów przestępstwa. Wyrok w pierwszej instancji zapadł w lutym 2008 roku, po siedmiu latach procesu.

Zdaniem prokuratury związek przestępczy o charakterze zbrojnym kierowany przez "Krakowiaka" działał od 1991 do 1999 roku, głównie w południowej Polsce. Jak zeznawali świadkowie koronni, w szczytowym okresie działalności liczył około 300 osób.

Według śledczych, gang miał ustaloną strukturę i hierarchię, z niekwestionowanym przywódcą i "organami" wyznaczonymi do poszczególnych zadań - np. "egzekutor" zajmował się zabójstwami i wyznaczaniem kar niepokornym gangsterom, "skarbnik" dbał o pomoc prawną dla aresztowanych członków grupy i ich rodzin.

Liczący ponad 300 stron akt oskarżenia w głównym procesie gangu "Krakowiaka" katowicka prokuratura przesłała do sądu w czerwcu 2000 r. Wcześniej w śledztwie przesłuchano ponad 600 świadków. Proces ruszył w lutym 2001 roku w specjalnie przygotowanej sali na terenie policyjnych koszar. Wtedy na ławie oskarżonych zasiadło 36 osób.

Poza głównym aktem oskarżenia przeciwko członkom grupy do sądów trafiło blisko 20 innych. Wiele tych spraw zakończyło się wyrokami. Np. w listopadzie 2006 roku katowicki sąd skazał Janusza T. na 25 lat więzienia, a "Zdzichowi" wymierzył karę dożywocia. Sprawa dotyczyła śmierci czterech osób i planowania zabójstwa trzech kolejnych - policjanta, prokuratora i świadka koronnego.

W listopadzie 2007 roku katowicki sąd apelacyjny zmienił tamten wyrok, skazując Janusza T. - już prawomocnie - na 15 lat więzienia za zlecenie napadu i pobicia oraz za podżeganie do zabójstwa świadka koronnego. Najważniejsze zarzuty, stawiane szefowi grupy i innym oskarżonym, sąd nakazał zbadać w ponownym procesie.

W grudniu 2005 były świadek koronny Włodzimierz C. został skazany na 14 lat więzienia, m.in. za kierowanie gangiem. To tylko jedna z wielu jego spraw karnych. (PAP)

kon/ itm/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)