Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd: Axel Springer ma przeprosić Kaczmarków i zapłacić im 100 tys. zł

0
Podziel się:

Axel Springer Polska ma przeprosić Janusza i Honoratę Kaczmarków i zapłacić
im 100 tys. zł za opublikowanie w 2009 r. w "Dzienniku" podsłuchów ich prywatnych rozmów z 2007 r.,
gdy b. szef MSWiA był w kręgu podejrzeń o przeciek z akcji CBA w resorcie rolnictwa.

Axel Springer Polska ma przeprosić Janusza i Honoratę Kaczmarków i zapłacić im 100 tys. zł za opublikowanie w 2009 r. w "Dzienniku" podsłuchów ich prywatnych rozmów z 2007 r., gdy b. szef MSWiA był w kręgu podejrzeń o przeciek z akcji CBA w resorcie rolnictwa.

Taki nieprawomocny wyrok wydał w środę Sąd Okręgowy w Warszawie, który uwzględnił zasadniczą cześć pozwu Kaczmarków wobec wydawcy nieistniejącego już "Dziennika" (wnosili o 200 tys. zł zadośćuczynienia). Sąd uznał, że "Dz" bezprawnie naruszył prywatność powodów, bo żaden interes społeczny nie uzasadniał publikacji podsłuchów prywatnych rozmów Kaczmarków, które niczego nie wnosiły do wiedzy o aferze przeciekowej - i to w dodatku dwa lata po niej.

W maju 2009 r. "Dziennik" podał, że "dotarł do stenogramów" podsłuchanych latem 2007 r. przez ABW rozmów Kaczmarków. Opublikowano je na portalu dziennik.pl zaraz po tym, jak przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków zeznawała Honorata Kaczmarek. Żona Kaczmarka mówi w podsłuchanych rozmowach mężowi m.in., by "przestał kłamać"; "ciągniesz nas w otchłań". "Ziobro nie ma żadnych dowodów! On poleci po opinii publicznej! I na twoich pier......... kłamstwach!" - dodaje. Według "Dziennika" z rozmów ma wynikać, że "Honorata Kaczmarek udziela dokładnych instrukcji mężowi, jak ma się bronić przed zarzutami prokuratorów". "Zakazała mu udzielać wywiadów i komentować, dlaczego został odwołany z funkcji ministra; poleciła, żeby kontratakował Zbigniewa Ziobrę" - dodał "Dz".

Kaczmarkowie pozwali wydawcę "Dz", żądając przeprosin w mediach i 200 tys. zł zadośćuczynienia. Uznali, że publikacja prywatnych rozmów jest "jawnym naruszeniem prawa do prywatności" i "swoistą groźbą przed kolejnymi zeznaniami przed sejmową komisją śledczą". Przed publikacją nikt z "Dz" się z nimi nie skontaktował. "Publikacja jest połączeniem kilku rozmów, mającym wykazać negatywny obraz w sytuacji, gdy moja żona składała zeznania przed komisją śledczą, a zatem mającym obniżyć jej wiarygodność" - mówił Kaczmarek.

Pozwani wnosili o oddalenie powództwa, powołując się na prawo do informacji o głośnej aferze. Mec. Artur Wdowczyk argumentował, że opublikowane rozmowy nie miały charakteru prywatnego, bo "dotyczyły strategii postępowania wobec działań organów państwa".

Mocą wyroku pozwany ma opublikować na swój koszt przeprosiny w "Gazecie Wyborczej" i "Rzeczpospolitej" za naruszenie prawa powodów do prywatności i złamanie zasad dziennikarskiej rzetelności. Uzasadniając wyrok, sędzia Małgorzata Kuracka powiedziała, że były to rozmowy prywatne osób, które w chwili publikacji podsłuchów nie prowadziły działalności publicznej. Ich tematem były sprawy prywatne oraz poglądy na sytuację po odwołaniu Kaczmarka z funkcji szefa MSWiA - uznał sąd. "Każdy, nawet osoba publiczna, ma prawo rozmawiać z żoną w sposób nieskrępowany" - zaznaczyła sędzia. W aktach śledztwa "przeciekowego" te podsłuchy były dwa lata i żaden prokurator się nimi nie zainteresował - podkreśliła sędzia Kuracka.

Według sądu pozwany nie wykazał "racjonalnych przyczyn publikacji", która zdaniem sądu miała związek z zeznaniami powódki w komisji śledczej. Sędzia podkreśliła, że choć wizyta Kaczmarka w hotelu Marriott może budzić krytykę, to działanie pozwanego było bezprawne. Sędzia zwróciła uwagę, że do powodów nie zwracano się o komentarz przed publikacją, którą podpisał anonimowy autor, a nikt z dziennikarzy "Dz" nie przyznał się do autorstwa tekstu, zasłaniając się tajemnicą dziennikarską.

Sąd nie uznał argumentacji pozwanych, by działali w interesie społecznym, bo nie ma takiego interesu w publikowaniu prywatnych rozmów. Sędzia dodała, że sprawa być może inaczej by wyglądała, gdyby opublikowano je latem 2007 r. - w apogeum całej afery.

Sąd uznał, że wystarczającym zadośćuczynieniem szkód poniesionych przez powodów będzie po 50 tys. zł dla każdego z nich. Sędzia wspomniała o "szeregu nieprzyjemnych reakcji" wobec powodów po publikacji "Dz"; ponadto "ucierpiało dziecko". Po wyroku Kaczmarek powiedział, że jest usatysfakcjonowany wyrokiem, choć nie wyrówna on szkód wyrządzonych publikacją "Dz". "Gazeta była tylko narzędziem tych, których dotknęły zeznania mojej żony" - dodał. Adwokat pozwanej spółki powiedział, że decyzja o ewentualnej apelacji zapadnie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.

Publikację "Dz" z urzędu badała Prokuratura Okręgowa w Warszawie, podejrzewając ujawnienie tajemnicy śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA. Stenogramy nie były zaś już tajemnicą państwową, bo klauzule tajności wobec nich uchylono na potrzeby słynnej konferencji prasowej z sierpnia 2007 r. nt. Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego i Jaromira Neztela. Ówczesny wiceprokurator generalny Jerzy Engelking ujawnił wtedy ich podsłuchane rozmowy. Zarzucono im wówczas utrudnianie wyjaśniania przecieku z akcji CBA i fałszywe zeznania. Śledztwo wobec nich umorzono ostatecznie jesienią 2009 r.

Prokuratura okręgowa wyłączyła się w końcu ze sprawy ujawnienia podsłuchów, bo dotyczyło to jej akt. Zajęła się nią prokuratura ze stołecznej Pragi, która w lutym br., z powodu niewykrycia sprawców przestępstwa, umorzyła śledztwo. Stało się tak zarówno w wątku ujawnienia tajemnicy służbowej, jaką są akta śledztwa, jak i ujawnienia lub wykorzystania informacji, z którą ktoś zapoznał się w związku z pełnioną funkcją (za oba takie czyny grozi do dwóch lat więzienia). Kaczmarek, któremu prokuratura nadała status pokrzywdzonego, powiedział PAP, że się nie odwoła, bo wystarczy mu stwierdzenie przestępstwa przez prokuraturę.

Honorata Kaczmarek wytoczyła oddzielny proces Engelkingowi za ujawnienie jej adresu i danych osobowych na jego słynnej konferencji. Engelking twierdzi, że podał tylko "szczątkowe dane osobowe" i działał w "granicach prawa oraz w zgodności z zasadą wolności słowa". Jednocześnie Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie, z doniesienia Kaczmarka i jego żony, prowadzi śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez Engelkinga na tej konferencji.(PAP)

sta/ wkr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)