Nie ma dowodów, by płk Jan Lesiak miał cokolwiek wspólnego z ochroną kontrwywiadowczą b. członków rządu Jana Olszewskiego po upadku tego rządu w czerwcu 1992 r. - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie.
Sędzia Sławomir Machnio powiedział w ustnym uzasadnieniu wyroku, że dopiero gdy rok później w czasie demonstracji, na której została spalona kukła b. prezydenta Lecha Wałęsy, UOP zainteresował się ugrupowaniami uczestniczącymi w ówczesnych akcjach. "I od wtedy można mówić o udziale płk. Lesiaka w całej sprawie" - dodał.
Zarazem sąd podkreślił, że nie ma żadnych dowodów, aby Lesiak miał jakikolwiek udział w wypadkach losowych liderów ówczesnej opozycji - np. wypadków samochodów czy włamań do mieszkań. Sąd podkreślił, że w aktach sprawy ma około 40 kart z szafy Lesiaka, choć - jak można się domyślać - gdy szafę otwarto, było w niej kilka tysięcy stron materiałów. "To UOP dokonał selekcji tych materiałów źródłowych o podstawowym znaczeniu" - podkreślił sąd. (PAP)
wkt/ brw/ bno/