Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd Najwyższy rozpatruje kasacje skazanych zomowców spod "Wujka"

0
Podziel się:

Sąd Najwyższy rozpatruje w środę kasacje
obrony zomowców skazanych na kary od 3,5 do 6 lat więzienia za
pacyfikację kopalni "Wujek", gdzie na początku stanu wojennego w
grudniu 1981 r. od ich strzałów zginęło 9 górników.

Sąd Najwyższy rozpatruje w środę kasacje obrony zomowców skazanych na kary od 3,5 do 6 lat więzienia za pacyfikację kopalni "Wujek", gdzie na początku stanu wojennego w grudniu 1981 r. od ich strzałów zginęło 9 górników.

Jak ustaliła PAP, obrońcy 12 skazanych wniosą, by trzyosobowy skład SN uchylił prawomocne wyroki wobec ich klientów; prokuratura zażąda ich utrzymania. Część skazanych odbywa już kary.

Rozprawa odbywa się w największej sali SN, w której z reguły nie rozpatruje się kasacji, ale inna sala SN mogłaby nie pomieścić wszystkich zainteresowanych. Posiedzenie może potrwać kilka godzin - przemawiać mają obrońcy, prokurator oraz pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych (czyli górników z "Wujka"). Wyrok SN będzie ostateczny.

W czerwcu 2008 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał prawomocnie 14 b. zomowców, którzy brali udział w pacyfikacji kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" w grudniu 1981 r. SA złagodził orzeczoną przez Sąd Okręgowy w Katowicach karę dla dowódcy plutonu specjalnego ZOMO Romualda Cieślaka - z 11 do 6 lat więzienia. Zaostrzył zaś kary pozostałym 13 zomowcom, którzy dostali od 4 lat do 3,5 roku więzienia. Sprawę jednego umorzono; uniewinniono b. wiceszefa Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach Mariana Okrutnego, a 17. oskarżony ma być ponownie sądzony.

Na kasacje zdecydowało się 13 skazanych, ale jeden z nich Edward Ratajczyk zmarł już po jej złożeniu, wobec czego nie będzie ona rozpatrzona. Podstawą skutecznej kasacji - która jest nadzwyczajnym środkiem odwoławczym od prawomocnego wyroku - może być tylko wykazanie przed SN rażącego naruszenia przepisów prawa przez sądy. SN nie bada danej sprawy merytorycznie.

Adwokat odbywającego już karę Cieślaka będzie chciał, by SN wypowiedział się, czy jego klient działał w ramach obowiązków służbowych, czy takie działanie jest zbrodnią komunistyczną i czy nie uległo przedawnieniu. Cieślak - w I instancji skazany za sprawstwo kierownicze zabójstwa (dał sygnał do otwarcia ognia) -w SA dostał łagodniejszy wyrok za pobicie i podżeganie do pobicia górników z użyciem niebezpiecznego narzędzia.

W maju 2007 r. sąd okręgowy skazał 15 zomowców na kary od 11 lat do 2,5 roku, uznając, że wszyscy są winni zbrodni komunistycznej. W dwóch wcześniejszych procesach b. milicjantów, sąd I instancji bądź ich uniewinniał, bądź umarzał wobec nich postępowania. Oba te orzeczenia uchylał potem sąd apelacyjny.

Od początku kontrowersje budziło zakwalifikowanie czynów zarzucanych oskarżonym jako udziału w pobiciu górników z użyciem niebezpiecznego narzędzia (czyli broni palnej) i ze skutkiem śmiertelnym - grozi za to 10 lat więzienia. Nie można było im zarzucić ani zabójstwa, ani pobicia ze skutkiem śmiertelnym, bo wtedy trzeba ustalić, który konkretnie oskarżony strzelał do którego górnika - a to było niemożliwe wskutek, jak podkreślały sądy, matactw władz PRL zaraz po tragedii w kopalni oraz zmowy milczenia oskarżonych. Dlatego SA nie zgodził się na skazanie Cieślaka i Okrutnego za sprawstwo kierownicze zabójstwa.

Obie śląskie kopalnie zastrajkowały po wprowadzeniu stanu wojennego przez władze PRL, zawieszeniu NSZZ "Solidarność" i internowaniu tysięcy osób. W czasie "odblokowywania" kopalni "Wujek" 16 grudnia 1981 r. od kul ZOMO zginęło 9 górników, 21 innych doznało ran. Dzień wcześniej w czasie pacyfikacji "Manifestu Lipcowego" postrzelono 4 górników. Śledztwo prokuratura wojskowa umorzyła wtedy po miesiącu, "z uwagi na brak ustawowych znamion przestępstwa" - przyjęto bowiem tezę o "obronie koniecznej milicjantów". Po przełomie 1989 r. sprawę wznowiono, a zomowców postawiono przed sądem.

Wkrótce warszawski sąd apelacyjny zbada umorzenie sprawy gen. Czesława Kiszczaka, oskarżonego o przyczynienie się do śmierci górników wydaniem szyfrogramu, przekazującego prawo do wydania rozkazu otwarcia ognia dowódcom oddziałów MO mających pacyfikować strajkujące zakłady. W lipcu 2008 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że karalność nieumyślnego - jak przyjęto - czynu b. szefa MSW z lat 80. przedawniła się w 1986 r., wobec czego sprawę umorzono. Prokuratura i oskarżyciele posiłkowi chcą uchylenia tego wyroku i ponownego procesu (trwa on od 1994 r.).

Od września 2008 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie trwa zaś proces twórców stanu wojennego, w tym gen. Wojciecha Jaruzelskiego, Kiszczaka i Stanisława Kani. Pion śledczy IPN oskarżył ich o udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw". Ostatnia rozprawa odbyła się w początkach grudnia 2008 r.; proces ma być wznowiony 27 kwietnia.

Z kolei od 2006 r. przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie trwa proces trzech b. prokuratorów wojskowych oskarżonych o utrudnianie w latach 80. śledztwa w sprawie pacyfikacji "Wujka". Zdaniem pionu śledczego IPN, celowo utrudniali oni śledztwo, by milicjanci, którzy strzelali do górników, uniknęli odpowiedzialności. 5 maja w tym procesie ma zeznawać ostatni świadek.(PAP)

sta/ wkr/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)