Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd: oświadczenie lustracyjne posła Czykwina zgodne z prawdą

0
Podziel się:

Oświadczenie lustracyjne posła SLD Eugeniusza Czykwina, o tym że nie
współpracował ze służbami bezpieczeństwa PRL, jest zgodne z prawdą - uznał we wtorek Sąd Apelacyjny
w Białymstoku, utrzymując w mocy wyrok sądu pierwszej instancji. Orzeczenie jest prawomocne.

Oświadczenie lustracyjne posła SLD Eugeniusza Czykwina, o tym że nie współpracował ze służbami bezpieczeństwa PRL, jest zgodne z prawdą - uznał we wtorek Sąd Apelacyjny w Białymstoku, utrzymując w mocy wyrok sądu pierwszej instancji. Orzeczenie jest prawomocne.

Postępowanie przed sądem toczyło się z wniosku Instytutu Pamięci Narodowej. Według biura lustracyjnego IPN w Białymstoku parlamentarzysta złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, bo w archiwach byłych służb w latach 80. figurował - pod dwoma pseudonimami - jako tajny współpracownik.

Czykwin od lat konsekwentnie zaprzeczał współpracy. Zapewniał, że wszystkie dokumenty w tej sprawie wytworzone zostały przez SB bez jego świadomości, wiedzy i zgody oraz że nigdy, w żadnej formie, nie wyraził zgody na taką współpracę z polskimi bądź radzieckimi organami bezpieczeństwa.

Przyznawał jednak, że z racji ówczesnej działalności zawodowej i społecznej w środowisku mniejszości białoruskiej i prawosławnej, miał kontakty z funkcjonariuszami służb, bo ich uniknięcie nie było wówczas możliwe.

To jego ponowny proces lustracyjny. W pierwszym, który rozpoczął się w 2009 roku, sąd pierwszej instancji uznał, że parlamentarzysta złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Na wniosek IPN wyrok uchylił jednak sąd odwoławczy, który nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.

W ponownym procesie sąd okręgowy znowu orzekł, że oświadczenie lustracyjne parlamentarzysty jest zgodne z prawdą. Ocenił, że zebrane w tym procesie dowody pozwalają "jednoznacznie i pewnie" stwierdzić, iż oświadczenie lustracyjne posła Czykwina jest prawdziwe.

Zaznaczył przy tym jednak, że zachowane materiały archiwalne dotyczące Czykwina, przedstawione w tym procesie przez IPN, obciążają lustrowanego i mogłyby podważać wiarygodność jego wyjaśnień, ale nie są kompletne.

Wyrok znowu zaskarżył IPN, ale tym razem białostocki sąd apelacyjny utrzymał go w mocy.

Uzasadniając to orzeczenie, sędzia Piotr Sławomir Niedzielak mówił, że nawet gdyby przyjąć wszystkie argumenty apelacji IPN, to - w ocenie sądu apelacyjnego - w żaden sposób nie zmieniłoby to oceny wyroku sądu pierwszej instancji, jako trafnego.

Sędzia mówił, że zachowanie lustrowanego "żadną miarą" nie mieściło się w definicji tajnej współpracy ze służbami bezpieczeństwa państwa, wynikającej z ustawy lustracyjnej. Sąd wyraził nawet opinię o "pewnej nadgorliwości" pionu lustracyjnego IPN, w poszukiwaniu podstaw do postępowania lustracyjnego wobec Czykwina. Chodziło np. o materiały o sytuacji rodzinnej lustrowanego.

Sąd ocenił, że w tej sprawie nie ma mowy o żadnej współpracy w definicji przepisów lustracyjnych. "Tu może być mowa o kontaktach, które być może SB chciała poczytywać za współpracę. Na pewno tych kontaktów za współpracę nie poczytywał sam lustrowany" - mówił sędzia Niedzielak.

Dodał, że z oceny całego materiału dowodowego w tej sprawie nie wynika "absolutnie", by poprzez swoją działalność, również poprzez "kontakty z SB niemające charakteru tajnej współpracy" Eugeniusz Czykwin "zrobił komukolwiek, jakąkolwiek krzywdę".

"Całe jego działanie wynikało tylko i wyłącznie z troski o swoje środowisko, w którym funkcjonuje i funkcjonował, czyli z troski o środowisko prawosławnych Białorusinów" - powiedział na zakończenie sędzia. Dodał, że Eugeniusz Czykwin "nie wykroczył poza żadne ramy moralnego, niestosownego zachowania w tym zakresie".

Czuję satysfakcję i ulgę - powiedział dziennikarzom parlamentarzysta po wyjściu z sali rozpraw. Mówił, że to "gorzka satysfakcja", bo postępowanie trwało wiele lat i były to lata "bezpodstawnych oskarżeń, insynuacji, prób skazania na śmierć cywilną".

Czykwin skrytykował działalność IPN. Powiedział, że "jedynym plusem" tych procesów było to, że ukazały one - jak się wyraził - "głęboką patologię" ustawy lustracyjnej, ale i działalności Instytutu. Wyraźnie wzruszony dodał, że ma satysfakcję po wypowiedzi sędziego, iż nie wyrządził nikomu krzywdy. "Tak starałem się żyć" - dodał poseł.

Wyraził też nadzieję, że jego przeżycia skłonią parlament "do przemyślenia" zmiany ustawy lustracyjnej, a IPN - do bardziej rzetelnego postępowania, bez podejmowania "pochopnych, bezpodstawnych prób wykluczenia kogoś z życia publicznego".

Prokurator Agnieszka Rusiłowicz z pionu lustracyjnego IPN w Białymstoku nie wykluczyła możliwości kasacji. "Z pewnością dzisiejsze uzasadnienie jest skrótowe i nie odnosi się do wszystkich zarzutów apelacji. Nie zgadzamy się z oceną dowodów dokonaną przez sąd i z pewnością to orzeczenie będzie oceniane pod kątem możliwości wywiedzenia kasacji" - powiedziała.(PAP)

rof/ pz/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)