Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd powołał świadków Kobylańskiego w procesie z dyplomatami i dziennikarzami

0
Podziel się:

Siedmiu świadków Jana Kobylańskiego, w tym pięciu z Ameryki Łacińskiej,
powołał warszawski sąd prowadzący proces karny o zniesławienie, wytoczony przez tego polonijnego
biznesmena z Urugwaju i sponsora Radia Maryja kilkunastu dyplomatom i ludziom mediów.

Siedmiu świadków Jana Kobylańskiego, w tym pięciu z Ameryki Łacińskiej, powołał warszawski sąd prowadzący proces karny o zniesławienie, wytoczony przez tego polonijnego biznesmena z Urugwaju i sponsora Radia Maryja kilkunastu dyplomatom i ludziom mediów.

W piątek Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa kontynuował trwający od marca 2009 r. prywatny proces karny, w którym Kobylański oskarża dyplomatów i dziennikarzy o zniesławienie. Podsądni nie przyznają się do zarzutu, za który grozi do 2 lat więzienia. Przywołują na swą obronę jego słowa, np. że "jedna trzecia polskich biskupów to Żydzi"; "Żydzi zawsze będą nienawidzić Polaków", bo mają "parszywe geny". Oskarżyciel prywatny chce też, by każdy oskarżony wpłacił 100 tys. zł na cel charytatywny.

87-letni Kobylański to milioner, założyciel i szef Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ), b. konsul honorowy RP w Urugwaju (odwołany w 2000 r. m.in. za antysemickie wypowiedzi przez ówczesnego szefa MSZ Władysława Bartoszewskiego). Czując się dotknięty tekstami w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Newsweeku" i "Polityce", skierował prywatny akt oskarżenia. Liczy prawie sto stron i dotyczy tekstów prasowych o Kobylańskim, w których wspominano m.in. o jego antysemickich wypowiedziach i podejrzeniach IPN, że w czasie wojny mógł wydawać za pieniądze Żydów Niemcom (w 2007 r. IPN umorzył śledztwo w tej sprawie).

W piątek w sądzie stawiło się tylko dwóch oskarżonych; sam Kobylański był nieobecny (nie ma obowiązku stawiennictwa). Jako oskarżyciel prywatny twierdzi, że zarzuty, o których donosiły media, to kłamstwa, a publikacje miały na celu poniżenie go jako Polaka i patrioty i "odebranie zaufania potrzebnego do sprawowania funkcji prezesa USOPAŁ".

Sąd zgodził się na zeznania świadków wnioskowanych przez Kobylańskiego. Jego adwokat mec. Andrzej Lew-Mirski argumentował, że mieliby oni zeznawać, że Kobylański "nie jest antysemitą ani chorym na władzę mitomanem", a "USOPAŁ nie jest organizacją fasadową". Sąd wystąpi o przesłuchanie pięciu z tych świadków przez polskich konsulów w Argentynie i Meksyku (sąd ma nadzieję, że stanie się to do grudnia).

W piątek przesłuchano jednego ze świadków, który mieszka w Polsce; drugi - Jerzy R. Nowak będzie zeznawał na następnej rozprawie 22 października.

Zeznający w piątek świadek Zbigniew Sulatycki, b. wiceminister transportu, który zna Kobylańskiego od lat 90., powiedział, że dzięki jego pośrednictwu doszło do korzystnych dla Polski działań gospodarczych. "Jego działalność dla Polski przewyższała działalność polskich placówek dyplomatycznych" - stwierdził. Powołał jako przykład wzniesienie pomnika Jana Pawła II w Argentynie i ustanowienie przez tamtejszy parlament Dnia Emigranta Polskiego. Świadek dodał, że nic nie wie o tym, by Kobylański "kupował" ludzi. Przyznał, że wiele razy był gościem na zjazdach USOPAŁ (który nie jest fasadową, lecz "potężną organizacją"); za jego bilety lotnicze płacił Kobylański.

"To jeden z wymyślonych zarzutów" - tak świadek określił słowa o antysemityzmie Kobylańskiego, który "jest otwarty na wszystkie nacje", a "jego ulubiony wnuk ma żonę Żydówkę". Sulatycki dodał, że Kobylański "reagował tylko na niesprawiedliwości, np. gdy organizacje żydowskie w Ameryce wystąpiły do Polski o odszkodowania". "Trudno mu zarzucić antysemityzm, gdy np. mówi, że ktoś jest pochodzenia żydowskiego" - zeznał świadek. Według niego Kobylański "był bardzo otwarty na ludzi bez względu na opcję, np. zaprzyjaźnił się z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim".

W oddzielnym procesie przed Sądem Okręgowym w Warszawie Kobylański żąda przeprosin w mediach i wpłaty 20 tys. zł od szefa MSZ Radosława Sikorskiego, który nazwał go "antysemitą i typem spod ciemnej gwiazdy". Adwokat ministra uznaje te słowa za zasadne i wnosi o oddalenie pozwu. Ten proces odroczono w lipcu do grudnia tego roku.

W 2004 r. "Gazeta Wyborcza" opisała działalność Kobylańskiego. Według jednej z wersji jego życiorysu, w 1942 r. trafił na Pawiak i do obozów koncentracyjnych. Po wojnie znalazł się w Austrii, potem we Włoszech; dorobił się wielkich pieniędzy. W 1952 r. wyjechał do Paragwaju, wiele wskazuje na to, że za pomocą siatki Odessa wspomagającej ucieczkę z Europy nazistów i ich współpracowników - twierdziła "GW". Według niej, nazwiska Kobylańskiego nie ma w obozowych dokumentacjach. "GW" sugerowała, że rola Kobylańskiego w obozach koncentracyjnych mogła nie być jednoznaczna, co miało być głównym powodem jego wyjazdu do Ameryki Łacińskiej.

W 2005 r. TVP ujawniła dokumenty, z których wynika, że w 1953 r. prokurator generalny Austrii ostrzegał przed Kobylańskim władze Paragwaju, dokąd ten początkowo wyemigrował (potem przeniósł się do Urugwaju). W tym dokumencie określono Kobylańskiego jako "niebezpiecznego agenta, prowokatora i sowieckiego szpiega" i osobę, która stanowi niebezpieczeństwo "dla wspólnych interesów Zachodu".

"GW" podkreślała, że dzięki pieniądzom Kobylańskiego o. Tadeusz Rydzyk mógł budować w Toruniu nowe studio swojej telewizji Trwam. "Atak na pana Kobylańskiego, to nie jest na pana Kobylańskiego, tylko to jest uderzenie w Radio" - mówił wtedy o. Rydzyk na antenie swego radia.

Sam Kobylański twierdzi, że wszystkie informacje polskich mediów na jego temat są nieprawdziwe i obliczone na skompromitowanie go jako działacza polonijnego w Ameryce Płd. oraz na "odwrócenie uwagi społeczeństwa od rzeczywistej sytuacji w kraju".(PAP)

sta/ abr/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)