Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd: proces Milczanowskiego do powtórki, powód tylko formalny

0
Podziel się:

Względy formalne zdecydowały, że Sąd
Apelacyjny w Warszawie zwrócił do I instancji sprawę b. szefa MSW
Andrzeja Milczanowskiego, uniewinnionego z zarzutu ujawnienia w
1995 r. tajemnicy w sprawie rzekomego szpiegostwa Józefa Oleksego,
ówczesnego premiera z SLD.

Względy formalne zdecydowały, że Sąd Apelacyjny w Warszawie zwrócił do I instancji sprawę b. szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego, uniewinnionego z zarzutu ujawnienia w 1995 r. tajemnicy w sprawie rzekomego szpiegostwa Józefa Oleksego, ówczesnego premiera z SLD.

W piątek sąd apelacyjny, po tajnym rozpoznaniu apelacji prokuratury i pełnomocnika Oleksego od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, uchylił lutowe orzeczenie uniewinniające Milczanowskiego i zwrócił sprawę I instancji do ponownego osądzenia.

Z pragnących zachować anonimowość źródeł sądowych PAP dowiedziała się, że do powtórki jest kwestia wniosku dowodowego prokuratury, która chciała przesłuchania na rozprawie części świadków z aktu oskarżenia, a zeznania ze śledztwa innych świadków jedynie odczytać, bez wzywania tych osób do sądu. Sąd I instancji miał przeoczyć, że zeznania świadków nie wzywanych należy także uznać za ujawnione, by legalnie się na nie powoływać w wyroku.

"O uchyleniu wyroku zadecydowały tylko względy formalne. W żadnym razie nie boję się nowego procesu" - powiedział PAP Milczanowski po wyjściu z sali sądu. Jego obrońca mec. Andrzej Tomaszewski jest zdania, że ponowny proces będzie bardzo krótki, może nawet zająć jedną rozprawę, na której uda się usunąć formalne uchybienia.

"Może nie jedna, ale dwie, trzy rozprawy" - uważa mec. Wojciech Tomczyk, pełnomocnik Oleksego, który w tym procesie jest oskarżycielem posiłkowym.

W lutym tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że Milczanowski naruszył tajemnicę państwową, ale działał w stanie wyższej konieczności i uniewinnił go. "Nie zgadzam się z wyrokiem" - mówił wtedy Oleksy i zapowiadał apelację.

W lutym tego roku sąd I instancji po tajnym procesie uznał, że Milczanowski, przekazując informacje operacyjne w sprawie rzekomej współpracy Oleksego z obcym wywiadem, znajdował się w sytuacji wyjątkowej i dobro niższej wartości - tajemnicę państwową - poświęcił dla dobra wyższego - interesu państwa. Milczanowski, któremu groziło do 5 lat więzienia, mówił, że wypełniał tylko swój obowiązek i dziś postąpiłby tak samo.

Milczanowski obecnie jest notariuszem w Szczecinie. Prokuratura oskarżyła go, że 21 grudnia 1995 r. z trybuny Sejmu, jako szef MSW, ujawnił tajemnicę państwową mówiąc, iż premier Oleksy był źródłem informacji dla wywiadu ZSRR, a później Rosji - m.in. podczas kontaktów z oficerem KGB Władimirem Ałganowem. Ponadto, że "bezprawnie powiadomił" o zarzutach wobec Oleksego m.in. ówczesnego prezydenta-elekta Aleksandra Kwaśniewskiego, marszałków Sejmu i Senatu oraz ministra spraw zagranicznych.

Prokuratura oparła się m.in. na sprawozdaniu sejmowej komisji nadzwyczajnej, która badała legalność działań w sprawie Oleksego. Według przyjętego w 1996 r. przez Sejm sprawozdania, działania oficerów UOP i Milczanowskiego mogły naruszać prawo.

Sprawa rzekomego szpiegostwa, ujawniona na kilka dni przed końcem kadencji prezydenta Lecha Wałęsy, wywołała wielki kryzys polityczny. Oleksy nazwał sprawę prowokacją, bo MSW miało sugerować za kulisami jego odejście z urzędu premiera. Zaprzeczył, by był agentem, choć przyznał, że "biesiadował" z Ałganowem.

Na początku 1996 r. Oleksy podał się do dymisji, gdy prokuratura wojskowa wszczęła śledztwo w jego sprawie, o co 19 grudnia 1995 r. wniósł Milczanowski. W kwietniu 1996 r. śledztwo umorzono z powodu niestwierdzenia przestępstwa szpiegostwa. Prokuratura podkreśliła, że materiały zebrane przez UOP nt. Oleksego można traktować "wyłącznie jako poszlaki". Do dziś nie wiadomo, kto był agentem KGB o kryptonimie Olin. (PAP)

wkt/ pz/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)