Katowicki sąd, przed którym w poniedziałek z mowami końcowymi występowali adwokaci 17 byłych zomowców oskarżonych o strzelanie do górników podczas pacyfikacji kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" na początku stanu wojennego, przerwał odbieranie mów z powodu choroby jednego z obrońców. Wystąpi on - obok samych oskarżonych - podczas kolejnej rozprawy 25 maja.
Mec. Marek Lubelski - podobnie jak pozostali występujący tego dnia obrońcy - wniósł przedtem o uniewinnienie oskarżonych od wszystkich postawionych zarzutów. "Sama obecność na miejscu tragedii nie jest podstawą do skazania kogokolwiek. Trzeba udowodnić, że konkretny X zabił Y - tutaj tego nie udowodniono" - podkreślił prawnik.
Jego zdaniem wyrok sądu w tej sprawie będzie rzutował na historię Polski; mec. Lubelski wskazał m.in., że wzięcie przez sąd pod uwagę wskazywanej przez samych oskarżonych, jak też sugerowanej w zeznaniach oskarżonych i niektórych świadków, samowoli działania plutonu specjalnego ZOMO podczas pacyfikacji uwalniałoby od odpowiedzialności za śmierć górników wysokich rangą funkcjonariuszy tamtego systemu. (PAP)
mtb/ itm/