Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd: suwalski radny złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne

0
Podziel się:

#
dochodzi wypowiedź oskarżonego
#

# dochodzi wypowiedź oskarżonego #

30.05. Białystok (PAP) - Suwalski radny, redaktor naczelny "Tygodnika Suwalskiego" Stanisław Kulikowski, złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne - orzekł w środę Sąd Okręgowy w Białymstoku. Kulikowski uważa wyrok za pomyłkę sądową; zapowiedział apelację.

Sąd orzekł wobec lustrowanego samorządowca utratę prawa wybieralności w wyborach m.in. do parlamentu i w wyborach samorządowych na trzy lata, a także trzyletnie zakazy pełnienia niektórych funkcji publicznych. Orzeczenie nie jest prawomocne.

Według IPN Kulikowski był tajnym współpracownikiem SB o pseud. STK. Do współpracy miało dochodzić w latach 1978-86, a ponowna rejestracja miała nastąpić w 1989 roku.

Jak informowało wcześniej PAP oddziałowe biuro lustracyjne IPN w Białymstoku, informację o TW "STK" odnaleziono w aktach sprawy z lat 1981-1990 prowadzonej przez ówczesną milicję i Urząd Spraw Wewnętrznych w Suwałkach. Zapisy związane z tym pseudonimem są także w sprawozdaniach i raportach odnalezionych w archiwaliach. Nie zachowała się jednak teczka pracy osoby lustrowanej.

Stanisław Kulikowski od początku zaprzeczał, by był tajnym współpracownikiem SB, choć przyznał, że - z racji swej działalności dziennikarskiej i ówczesnych realiów politycznych - miał kontakty z funkcjonariuszami SB. Zwracał np. uwagę, że szukał wówczas wszelkich informacji o tzw. obławie augustowskiej. To niewyjaśniony dotąd mord dokonany na ok. 600 działaczach podziemia niepodległościowego z Suwalszczyzny przez NKWD w lipcu 1945. Do dziś nie wiadomo, gdzie spoczywają ofiary.

Podkreślał jednak przed sądem, że nigdy nie podejmował żadnej współpracy jako TW, ale kontaktował się z funkcjonariuszami SB, licząc na informacje na temat obławy.

Sąd Okręgowy w Białymstoku ocenił jednak, że oświadczenie lustracyjne samorządowca ze stycznia 2008 roku o tym, iż nie współpracował on z SB, jest niezgodne z prawdą. Sędzia Izabela Komarzewska mówiła, powołując się na dokumenty zebrane przez biuro lustracyjne IPN, że pierwsza propozycja współpracy SB miała miejsce pod koniec lat 70. - wtedy, gdy Kulikowski ubiegał się o paszport, chcąc wyjechać na Zachód, ale wówczas się nie zgodził i paszportu nie dostał.

Powołując się na kopie materiałów z akt sprawy, sędzia mówiła, że rejestracja miała miejsce w sierpniu 1978 roku. W 1986 roku została zdjęta z ewidencji z powodu "niechęci do współpracy". Z akt wynika, że w kwietniu 1989 roku TW o pseud. STK został ponownie pozyskany.

Jak mówiła sędzia, pozyskanie nastąpiło na zasadzie "współodpowiedzialności obywatelskiej", by uzyskać informacje do sprawy pod kryptonimem "Publikator", dotyczącej środowiska dziennikarskiego. To w wykazie TW do tej sprawy wymieniona jest osoba o pseud. STK i jej oficer prowadzący.

Sędzia mówiła, powołując się na materiały zebrane przez IPN, że w 1990 r. materiały związane z TW STK zostały przekazane do archiwum i zniszczone, ze względu na ich małą wartość operacyjną. W raportach są informacje o dwukrotnym wynagradzaniu TW STK, za informacje w sprawie "Publikator". Były to zagraniczne alkohole.

W ocenie sądu, zebrane materiały jednoznacznie wskazują, że lustrowany złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Sędzia Komarzewska mówiła, że "nie ulega wątpliwości" fakt rejestracji TW i nadanie pseudonimu, choć nie było pisemnej formy oświadczenia o współpracy. Mówiła też, że TW STK nie miał żadnych konkretnych zadań, nie pisał informacji i chodziło o ogólne dane o środowisku dziennikarskim, nastroje w tym środowisku, a nie donosy na konkretne osoby. Dodała, że sąd wziął to pod uwagę, orzekając maksymalnie krótkie, trzyletnie okresy utraty prawa wybieralności w wyborach i zakazu pełnienia niektórych funkcji.

Lustrowanego nie było na publikacji orzeczenia. Na początku procesu zgodził się na podawanie jego danych osobowych i pokazywanie wizerunku.

Kulikowski powiedział PAP, że jest zdziwiony orzeczeniem sądu. "To niepojęta pomyłka sądowa, spodziewałem się innego wyroku" - dodał. "IPN nie przedstawił mi żadnych materialnych dowodów mojej współpracy z kimkolwiek, ani tajnej, ani jawnej, ani jakiejkolwiek innej. Świadkowie potwierdzili moją wersję zdarzeń, nie ma nawet mojego zobowiązania do współpracy. Na pewno dojdę do prawdy" - powiedział Kulikowski, który zapowiedział apelację wyroku.

Stanisław Kulikowski był w suwalskiej radzie miejskiej przewodniczącym największego klubu radnych "Łączą nas Suwałki", ale po tym jak sprawa wyszła na jaw przestał pełnić tę funkcję.(PAP)

rof/ bur/ bos/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)