Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd: sześć miesięcy ograniczenia wolności dla "Starucha"

0
Podziel się:

#
dochodzi zapowiedź apelacji obrony
#

# dochodzi zapowiedź apelacji obrony #

12.03. Warszawa (PAP) - Na 6 miesięcy ograniczenia wolności, czyli 30 godzin prac społecznych miesięcznie, stołeczny sąd skazał w środę nieformalnego przywódcę pseudokibiców Legii Warszawa Piotra S., ps. Staruch, za uderzenie w twarz piłkarza klubu Jakuba Rzeźniczaka. Obrona zapowiada apelację.

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia nakazał też S. (obecnie C. - przyjął nazwisko żony) wypłacenie Rzeźniczakowi 500 zł nawiązki. Sąd nie zasądził zaś wobec S. zakazu stadionowego - jak chciała prokuratura. Wyrok jest nieprawomocny.

Prokuratura oskarżyła S. o naruszenie nietykalności cielesnej Rzeźniczaka przez uderzenie go otwartą dłonią w twarz w 2011 r. Do zdarzenia doszło po porażce Legii z Ruchem Chorzów, gdy niektórzy kibice zwymyślali i opluli piłkarzy Legii. Rzeźniczak ostro im odpowiedział. Kiedy potem piłkarze wyszli na pomeczowy trening, S. miał wdać się w sprzeczkę i uderzyć piłkarza. W 2013 r. piłkarz zeznał w sądzie, że nie pamięta, by wcześniej w śledztwie mówił, iż został uderzony. Powiedział sądowi, że S. przeprosił go, a "incydent jest już dla niego zamknięty".

Za naruszenie nietykalności grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub do roku więzienia. Prokuratura wnosiła dla S. o karę pół roku więzienia w zawieszeniu, 2 lat zakazu stadionowego i 2 tys. zł nawiązki na rzecz piłkarza. Obrońca S. mec. Krzysztof Wąsowski wniósł o uniewinnienie swego klienta, którego nazwał "kozłem ofiarnym", którego sprawę "rozdmuchały media".

Sąd nie miał "cienia wątpliwości", że oskarżony celowo z błahego powodu uderzył piłkarza, wobec którego wyrażał wcześniej pretensje za jego zachowanie. "To nie była dyskusja równorzędnych partnerów; uderzenie było wyraźne" - mówiła sędzia Justyna Dałkowska w uzasadnieniu wyroku.

Za wiarygodny dowód sąd uznał dokumentację foto i audio zdarzenia. Sąd nie dał zaś wiary zeznaniom Rzeźniczaka z sądu, gdyż były one "jaskrawo sprzeczne" z tą dokumentacją. "Zeznania pokrzywdzonego z sądu to wyraz jego postawy po pojednaniu z oskarżonym; stara się on zapobiec ponoszeniu przez niego odpowiedzialności" - dodała sędzia. Sąd oparł się na jego wcześniejszych zeznaniach ze śledztwa, które uznał za logiczne.

Sędzia podkreśliła, że naruszenie nietykalności jest wprawdzie ścigane z oskarżenia prywatnego, ale prokuratura uznała, że musi ścigać ten "precedensowy akt agresji na meczu". Dodała, że w powszechnym odbiorze "policzek" to wyraz pogardy i "taki też był cel oskarżonego". Powiedziała, że czyn odbił się szerokim echem i "zaburzył poczucie bezpieczeństwa uczestników imprez masowych".

Sąd uzasadnił wymierzoną karę ograniczenia, a nie pozbawienia wolności w zawieszeniu, tym, że prace społeczne dadzą "lepszy efekt". "Kara łagodniejsza, lecz realnie wykonywana będzie pomocna w refleksji nad czynem oskarżonego" - oświadczyła Dałkowska.

Według niej na korzyść S. przemawiało to, że przeprosił piłkarza, co nie oznacza jednak, że czynu nie było, a przeprosiny mają znaczenie tylko dla wymiaru kary.

Niewymierzenie S. zakazu stadionowego sędzia uzasadniła tym, że nie dał on powodu, by "obawiać się jego udziału w imprezach masowych"; ponadto zmieniła się też jego sytuacja życiowa (ożenił się).

S. nie stawił się na ogłoszeniu wyroku. "Będzie złożona apelacja, bo wyrok jest niezgodny z materiałem dowodowym" - powiedział PAP Wąsowski. Dodał, że w apelacji będzie domagał się uniewinnienia. Jak dowiedziała się PAP, prokuraturze zależało na uznaniu winy S., a nie na konkretnej karze.

Prok. Iwona Karłowicz mówiła w mowie końcowej, że ten "precedensowy czyn świadczy o rażącym poczuciu bezkarności oskarżonego". Przypomniała, że S. był już karany.

"Mój klient nie uczestniczy w bójkach; jako kibic nie zajmuje się biciem" - mówił z kolei Wąsowski. Według niego "monitoring niczego nie oddaje", bo widać na nim tylko jak pokrzywdzony "gwałtownie odchyla głowę".

W 2011 r. "Staruch" poddał się karze 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat za rozbój, a także za udział w bójce i pobiciu. Sąd uznał go za winnego pobicia sympatyka klubu Polonia Warszawa i zabrania mu torby z odzieżą wartą 500 zł.

Trwa inny proces S. oskarżonego o handel amfetaminą. Nie przyznaje się on do zarzutów (za które grozi do 10 lat więzienia), opartych głównie na zeznaniach świadka koronnego. Obrona podkreśla, że zeznań świadka koronnego nikt nie potwierdza. S. przebywał w areszcie od maja 2012 r. W styczniu 2013 r., gdy wpłynął akt oskarżenia, warszawski sąd uchylił areszt za 80 tys. zł kaucji. Sąd zakazał mu zarazem opuszczania kraju. (PAP)

sta/ itm/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)