Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd utrzymał wyroki dla zabójców amerykańskiego studenta

0
Podziel się:

Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w piątek
wyroki 25 lat więzienia dla zabójców amerykańskiego studenta
Michaela C., który w 2006 r. chciał sprowadzić auto z zagranicy
korzystając z ich pomocy.

Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w piątek wyroki 25 lat więzienia dla zabójców amerykańskiego studenta Michaela C., który w 2006 r. chciał sprowadzić auto z zagranicy korzystając z ich pomocy.

25-letni Michael C. próbował sprowadzić do Polski samochód z Niemiec i w tym celu skontaktował się z Grzegorzem K., właścicielem warsztatu samochodowego. Razem z nim i jego kolegą miał wyjechać po auto na początku września 2006 r. W dniu wyjazdu Michael C. wziął ze sobą 14 tys. euro. Gdy nie odzywał się przez kilkanaście godzin jego dziewczyna próbowała najpierw skontaktować się z nim, później zadzwoniła do K. Następnego dnia powiadomiła stołeczna policję.

Komendant Stołeczny Policji powołał w tej sprawie specjalny zespół funkcjonariuszy z wydziału do walki z terrorem i zabójstw. Współpracowali oni m.in. z policjantami z komend wojewódzkich w Łodzi i Gdańsku. Przełomem było zatrzymanie w podwarszawskich Ząbkach ukrywającego się 34-letniego Grzegorza K. Mężczyzna przyznał, że wraz z kolegą, 30-letnim Krzysztofem M., zamordował studenta, a zwłoki jego porzucili w lesie koło Bełchatowa.

Rozpoczęły się poszukiwania zwłok i wspólnika właściciela warsztatu. Policjanci przeczesywali las, gdzie miały znajdować się zwłoki Amerykanina, wykorzystując do tego m.in. śmigłowiec z kamerą termowizyjną. Zwłoki Amerykanina odnaleziono nie w okolicach Bełchatowa, a pod Warszawą. Okazało się, że młody mężczyzna został uduszony. Tego samego dnia policjanci zatrzymali Krzysztofa M.

W sierpniu 2008 r. Sąd Okręgowy skazał obu mężczyzn na 25 lat więzienia, zastrzegając, że o przedterminowe warunkowe zwolnienie będą mogli ubiegać się dopiero po 22 latach.

Według prokuratury nie ma wątpliwości, iż oskarżeni działali wspólnie - z premedytacją udusili studenta, a później podzielili się zabranymi mu pieniędzmi. Obaj wykazali się daleko posuniętą demoralizacją - zabójstwo zaplanowali, ukrywali ciało i dowody przestępstwa.

Apelację od wyroku złożyli zarówno obrońcy oskarżonych jak i pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych. W piątek Sąd Apelacyjny uznał, że wszystkie trzy apelacje są bezzasadne. Według SA sąd I instancji skazując obu mężczyzn na 25 lat więzienia "uwzględnił wszystkie istotne okoliczności tej sprawy".

Obrońca Grzegorza K. mec. Andrzej Lewandowski domagał się skierowania sprawy do ponownego rozpatrzenia, a mec. Henryk Dzido wnosił o uniewinnienie Krzysztofa M. bądź o złagodzenie kary.

Z kolei pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych mec. Ryszard Berus apelował o wymierzenie oskarżonym najwyższego wymiaru kary, czyli dożywocia uznając, że kara 25 lat więzienia jest zbyt łagodna. Berus wnioskował także o odrzucenie apelacji obrońców. "Zabójstwo Michaela C. to wyjątkowo bestialski czyn, a oskarżeni działali wyłącznie z chęci zysku. W tej sprawie trudno nie mówić o współudziale" - powiedział.

Jak przekonywała prokurator Danuta Druesler, kara 25 lat wiezienia dla oskarżonych jest "adekwatna" do popełnionej przez nich zbrodni. Biegła stwierdziła bez żadnych wątpliwości, że osoba zaciskająca pętlę musiała mieć pomoc innej osoby - dodała. "Wnoszę o nieuwzględnianie apelacji obrońców oskarżonych oraz wzięcie pod uwagę apelacji pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych" - mówiła.

Mec. Andrzej Lewandowski reprezentujący Grzegorza G. twierdził, że jego klient nie uczestniczył w zabójstwie 25-latka, a jedynie był świadkiem zbrodni. Wskazywał, że to Krzysztof M. zarzucił sznur na szyje ofiary co potwierdziła biegła sądowa.

Adwokat Krzysztofa M. Henryk Dzido mówił natomiast, że nie ma dowodów na to, że to jego klient zabił amerykańskiego studenta. "Sa tylko relacje oskarżonych, z których wynika, że każdy z nich przerzuca odpowiedzialność na drugiego" - powiedział Dzido. Jak dodał, nie można zgodzić się z wyrokiem Sądu Okręgowego, który uznał, że oskarżeni działali wspólnie. "Sąd nie dokonał indywidualizacji winy oskarżonych. Udział Krzysztofa M. w tej zbrodni był, jeśli nie marginalny, to przynajmniej zdecydowanie mniejszy" - przekonywał.

Wyrok Sądu Apelacyjnego jest prawomocny. Nie wiadomo, czy strony złożą od niego kasację do Sądu Najwyższego. (PAP)

gdy/ wkr/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)