Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd ws. Nangar Khel nie będzie miał nagrań rozmów żołnierzy

0
Podziel się:

Nie ma możliwości uzyskania satelitarnych nagrań rozmów między żołnierzami
w czasie ostrzału w 2007 r. afgańskiej wioski Nangar Khel - ustalił Wojskowy Sąd Okręgowy w
Warszawie prowadzący proces w tej sprawie. Sąd zrobił to sam, gdy odmówiła tego prokuratura.

Nie ma możliwości uzyskania satelitarnych nagrań rozmów między żołnierzami w czasie ostrzału w 2007 r. afgańskiej wioski Nangar Khel - ustalił Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie prowadzący proces w tej sprawie. Sąd zrobił to sam, gdy odmówiła tego prokuratura.

Ogłosił to we wtorek przewodniczący składowi orzekającemu WSO sędzia płk Mirosław Jaroszewski, który zeszłoroczną odmowę ze strony prokuratury uznał za wydarzenie bez precedensu. Jak mówił sędzia, spróbowano uzyskać takie zapisy m.in. z Centralnego Archiwum Wojskowego oraz Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych. Instytucje odpowiedziały, że takich danych nie ma w ich zasobach, a dowództwo operacyjne stwierdziło, że "nie ma możliwości technicznych i prawnych" dokonywania zapisu takich rozmów.

W tej sytuacji powrócił temat wizji lokalnej w Afganistanie. Domagają się jej obrońcy części oskarżonych, którzy uważają, że niedokonanie takiej wizji przez polskiego prokuratora kontyngentu afgańskiego bezpośrednio po zdarzeniu to "karygodne zaniedbanie". Prokurator płk Jakub Mytych z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu był przeciw wnioskowi o wizję uzasadniając, że jego zdaniem nie da się jej przeprowadzić.

Sąd rozstrzygnie wniosek w środę. Jeśli go uwzględni, sędziowie, adwokaci, prokurator i być może także oskarżeni będą musieli wyjechać do Afganistanu, by zapoznać się z ukształtowaniem terenu wokół Nangar Khel. Jeśli wniosek nie zostanie uwzględniony, proces dobiegnie końca.

O ukształtowaniu terenu i usytuowaniu wioski względem drogi, żołnierzy, wzgórz i tym, gdzie spadły pociski moździerzowe, zeznawał we wtorek przed sądem biegły: kpt Rafał Dąbrowski, ekspert z Wydziału Inżynierii Lądowej i Geodezji WAT. Jak mówił, szkice, które służyły mu do opracowania komputerowej wizualizacji, są na tyle nieprecyzyjne, że jego ekspertyza także może nie obrazować, gdzie rzeczywiście spadły pociski i być niedokładna. "Nawet o 10-15 metrów" - dodawał. Zarazem podkreślił, że oskarżeni i świadkowie różnie opisywali miejsca eksplozji pocisków - za pewne uznał tylko dwa.

Sąd oddalił we wtorek wniosek jednego z oskarżonych o ponowne przesłuchanie byłego dowódcy wojsk lądowych gen. Waldemara Skrzypczaka oraz b. szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoniego Macierewicza (obecnie posła PiS), którzy mieliby zeznawać na temat politycznego tła w sprawie Nangar Khel. Jak podkreślił sędzia Jaroszewski, "sądu polityka nie interesuje".

Na ławie oskarżonych zasiada siedmiu wojskowych: dowódca grupy kpt. Olgierd C. (jako jedyny nie zgadza się na podawanie danych), ppor. Łukasz Bywalec, chor. Andrzej Osiecki, plut. Tomasz Borysiewicz i trzech starszych szeregowych: Damian Ligocki, Jacek Janik i Robert Boksa. Sześciu zostało oskarżonych o zbrodnię wojenną zabójstwa cywili, za co grozi kara dożywocia, siódmy - o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi od pięciu do 15 lat pozbawienia wolności i - wyjątkowo - kara 25 lat więzienia. Oskarżeni byli aresztowani na pół roku od jesieni 2007 r. Obecnie odpowiadają z wolnej stopy. Nie przyznają się do winy.

Prokuratura zarzuca podsądnym ostrzelanie wioski Nangar Khel z moździerza i z wielkokalibrowego karabinu maszynowego (wystrzelono co najmniej 36 pocisków kalibru 12,7 mm). Oskarżenie głosi, że dokonano tego mimo iż ani mieszkańcy wioski, ani też nikt w okolicy nie stanowił zagrożenia. W ocenie śledczych, żołnierze wiedzieli, że ogień trafi w zabudowania - centrum i skraj wioski, widzieli poruszających się tam ludzi i bawiące się dzieci. Zdaniem prokuratury, ich działanie miało cechy "wstrzeliwania się w wytypowany cel".

Obrona żołnierzy twierdzi, że jedną z przyczyn tragedii były wady broni i pocisków, bo ich klienci mieli ostrzeliwać pobliskie wzgórze, gdzie ukrywali się talibańscy terroryści. Adwokaci stawiają również tezę, że to kontrwywiad "ukierunkował" śledztwo ws. ostrzału wioski. Mecenasi podnoszą także, że rejon wioski Nangar Khel był jednym z bardziej niebezpiecznych miejsc w strefie odpowiedzialności Polskiej Grupy Bojowej podczas pierwszej zmiany polskiego kontyngentu w Afganistanie i przekonują, że w czasie tragedii w wiosce byli obecni rebelianci.

Wojciech Tumidalski (PAP)

wkt/ bos/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)