Prokuratura nie wykazała dużego prawdopodobieństwa, że doktor Mirosław G. dopuścił się umyślnego zabójstwa pacjenta - tak sędzia Paweł Rysiński uzasadnił w piątek decyzję sądu apelacyjnego, która pozwala na to, by doktor G. opuścił areszt.
Sąd, oprócz kaucji 350 tyś. zł przyjął jeszcze poręczenia osób godnych zaufania: wiceprezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, dr. Andrzeja Włodarczyka i skarbnika Polskiego Towarzystwa Transplantologii, Pawła Adadyńskiego. Zakazał dodatkowo doktorowi G. opuszczania kraju i zatrzymał mu paszport.
Ponadto, według sądu, nie istnieje również realna obawa, że doktor G. będzie utrudniał śledztwo w całej sprawie, albowiem - co do niektórych zarzutów - materiał dowodowy jest już zebrany.
Sędzia Rysiński wymieniał przypadki, w których śledztwo wszczynano w latach 2004 czy 2006, a następnie je umarzano, zaś po zatrzymaniu doktora G. w lutym tego roku, postępowania już umorzone podejmowano na nowo
Zebrani na sali byli pacjenci doktora G. sądowe postanowienie przywitali oklaskami. "Sąd to teatr, ale dramatyczny" - skwitował to sędzia Rysiński.(PAP)
wkt/ wkr/