Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Safjan: zbieranie oświadczeń lustracyjnych nie służy poznawaniu prawdy

0
Podziel się:

Według b. prezesa Trybunału Konstytucyjnego
prof. Marka Safjana zbieranie oświadczeń lustracyjnych nie służy
poznawaniu prawdy, ale stwierdzeniu, kto jest kłamcą. "Czy państwo
powinno sprawdzać 700 tysięcy obywateli? Czy jest to niezbędne? -
pytał w środę podczas debaty "Dziennikarze i lustracja" w
siedzibie Fundacji im. Batorego w Warszawie.

Według b. prezesa Trybunału Konstytucyjnego prof. Marka Safjana zbieranie oświadczeń lustracyjnych nie służy poznawaniu prawdy, ale stwierdzeniu, kto jest kłamcą. "Czy państwo powinno sprawdzać 700 tysięcy obywateli? Czy jest to niezbędne? - pytał w środę podczas debaty "Dziennikarze i lustracja" w siedzibie Fundacji im. Batorego w Warszawie.

W opinii Marka Safjana, tzw. ustawa lustracyjna wcale nie dotyczy stosunku do przeszłości. To kluczowa, fundamentalna debata o podstawowych prawach i wolnościach jednostki.

Safjan za niepokojące uznał te przepisy, które podważają zasadę wolności słowa. "Trudno sobie wyobrazić w demokratycznym państwie regulacje, które tego zakazują" - powiedział. Dodał, że kolejnym mankamentem ustawy jest blokowanie dostępu obywatela do informacji o nim samym.

Według Safjana, ustawa zawiera wiele nieprecyzyjności. "Nie jestem w stanie odpowiedzieć, w jaki sposób wypełnić oświadczenie lustracyjne, skoro w ustawie jest kilkadziesiąt kategorii współpracy z organami bezpieczeństwa państwa " - powiedział.

Redaktor naczelny Polsatu Bogusław Chrabota, choć podkreślał, że jest za przeprowadzeniem lustracji, wytykał wady ustawy. Jego zdaniem, nie chodzi w niej o jawność, ale o odpłatę, bo kłamcę lustracyjnego pozbawia się pewnych praw; ustawa wprowadza mechanizm karania kłamców lustracyjnych. Dodał, że ma też wrażenie, iż "państwo kompletuje sobie bazę danych o środowisku dziennikarskim".

Jacek Żakowski z "Polityki" mówił, że ustawa lustracyjna ułatwi "różnym nieudacznikom" zaistnienie na scenie publicznej, bo do tej pory - w warunkach konkurencji i uczciwymi metodami - nie byli w stanie się na nią dostać. Żakowski uważa, że każdy powinien mieć prawo do zobaczenia, "co państwo ma na niego" i sam zdecydować, co dalej z tym zrobić. Podkreślał, że w teczkach znajdują się informacje ze sfery obyczajowej, intymnej.

Igor Janke z "Rzeczpospolitej" przekonywał, że debata o lustracji jest debatą o etyce i wiarygodności dziennikarzy. W jego opinii, ponieważ dziennikarze mają szczególną pozycję, są czwartą władzą, powinni podlegać też wielu rygorom etycznych. Janke uważa, że dobrym rozwiązaniem byłoby, gdyby redaktor naczelny mógł zwolnić osobę, która w przeszłości współpracowała ze służbami, ale inna redakcja - gdyby wyrażała taką chęć - mogłaby ją zatrudnić.

Podczas debaty rozmawiano także o bojkocie składania oświadczeń lustracyjnych, który zapowiedziała grupa dziennikarzy. Według Piotra Zaremby z "Dziennika" jest to stawianie się ponad prawem. Publicysta wytknął też środowisku dziennikarzy, że nie podejmowało debaty na temat ustawy lustracyjnej wtedy, gdy była ona tworzona.

Redaktor naczelny "Przekroju" Mariusz Ziomecki zapowiedział na spotkaniu, że nie zlustruje nikogo i sam nie złoży oświadczenia, choć zdaje sobie sprawę, iż jest na to "ogromna populistyczna presja". Wyjaśnił, że zrobi tak dlatego, gdyż dziennikarze mają obowiązek bronić praw obywateli i wolności słowa. "Jeżeli Trybunał Konstytucyjny uzna legalność zapisów tej ustawy, to pożegnam się z zawodem. Dla mnie to będzie oznaczać, że się w nim nie mieszczę" - powiedział Ziomecki.

Zgodnie z ustawą, oświadczenia lustracyjne muszą składać osoby urodzone przed 1 sierpnia 1972 r., które pełnią funkcje publiczne, w tym dziennikarze. Ich prawdziwość sprawdza wstępnie pion lustracyjny IPN. W przypadku podejrzenia "kłamstwa lustracyjnego" występuje do sądów. Prawomocne orzeczenie sądu o czyimś kłamstwie jest "obligatoryjną przesłanką pozbawienia tej osoby pełnionej przez nią funkcji publicznej"; nie może ona też przez 10 lat pełnić funkcji podlegających lustracji.

Sprawa lustracji podzieliła środowisko dziennikarskie. Przeciwko obowiązkowemu składaniu oświadczeń lustracyjnych opowiedziała się grupa dziennikarzy m.in. Wojciech Mazowiecki ("Przekrój"), Ewa Milewicz ("Gazeta Wyborcza"), Monika Olejnik (TVN24 i Radio Zet), Jacek Żakowski ("Polityka"), Kamil Durczok (TVN) i Tomasz Lis ("Polsat"). Inna grupa dziennikarzy - m.in. prezesi: PAP, Polskiego Radia oraz redaktorzy naczelni: "Rzeczpospolitej", "Dziennika", "Wprost", "Faktu" - napisała w liście otwartym, że oświadczenia nie są dla nich niczym upokarzającym.(PAP)

bos/ malk/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)