Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Saryusz-Wolski: w stosunkach UE-Rosja ważne są aspekty polityczne

0
Podziel się:

W stosunkach z Rosją Unia Europejska powinna w większym stopniu uwzględniać
aspekty polityczne - uważa europoseł Jacek Saryusz-Wolski, szef polskiej grupy w Europejskiej
Partii Ludowej (EPL), najsilniejszej grupy politycznej w Parlamencie Europejskim.

W stosunkach z Rosją Unia Europejska powinna w większym stopniu uwzględniać aspekty polityczne - uważa europoseł Jacek Saryusz-Wolski, szef polskiej grupy w Europejskiej Partii Ludowej (EPL), najsilniejszej grupy politycznej w Parlamencie Europejskim.

"W polskim interesie leży nadrzędność kryterium politycznego - powiedział PAP w przeddzień szczytu UE Saryusz-Wolski - ponieważ i handel, i energia są przez naszych sąsiadów traktowane jako instrument polityki zagranicznej".

Na szczycie UE, który rozpoczyna się w czwartek po południu w Brukseli, w czasie roboczej kolacji szefowie państw i rządów mają dyskutować nad wstępną propozycją kształtu nowej Komisji Europejskiej po wejściu w życie Traktatu Lizbońskiego. Chodzi zwłaszcza o nowe stanowiska, które wprowadza traktat, czyli wysokiego przedstawiciela Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa - który ma być jednocześnie wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej - oraz przewodniczącego Rady Europejskiej.

Kwestia stosunków UE-Rosja pojawiła się w związku z rozbieżnymi opiniami dotyczącymi miejsca unijnej polityki sąsiedztwa i Partnerstwa Wschodniego w nowej Komisji. Część państw członkowskich opowiada się za umieszczeniem tej problematyki w gestii tzw. ministra spraw zagranicznych UE, a część - w tym Polska - za tym, żeby pozostawała w gestii Komisji Europejskiej.

Na pytanie, za którym z tych rozwiązań się opowiada, Saryusz-Wolski odpowiedział, że w dużym stopniu będzie to zależało od rozstrzygnięć szefa KE, bo to Jose Manuel Barroso "będzie układał te portfele".

Polski rząd proponuje, żeby przewodniczący Rady Europejskiej zarówno kierował jej obradami, jak i działał na rzecz osiągania porozumienia między przedstawicielami państw członkowskich. Powinien on reprezentować Unię na zewnątrz, ale nie może odbierać kompetencji w tym zakresie Wysokiemu Przedstawicielowi UE ds. polityki zagranicznej. Jak powiedział minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz, Polsce zależy na tym, żeby szef Rady był "dobrym i skutecznym moderatorem dyskusji w Unii Europejskiej" i kimś, "kto będzie realnym twórcą kompromisów", a nie "celebrytą".

Natomiast w przypadku Wysokiego Przedstawiciela ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, Polska sugeruje, by pełnił przewodnią rolę w dziedzinie stosunków zewnętrznych i w sytuacjach, w których obowiązki Wysokiego Przedstawiciela oraz któregoś z komisarzy będą się na siebie nakładały, ten pierwszy będzie miał uprawnienia koordynacyjne w danej sprawie.

Saryusz-Wolski uważa, że takie obszary, jak bezpieczeństwo energetyczne czy polityka wschodnia, powinien koordynować wiceprzewodniczący KE, Wysoki Przedstawiciel ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, czyli tzw. minister spraw zagranicznych. Wyjaśnił, że byłoby to możliwe gdyby "miał on w swoim zakresie trzech, czterech, pięciu komisarzy, których prace by koordynował właśnie z politycznego punktu widzenia".

"Na pewno w naszym interesie jest to, żeby silniejsza była kontrola demokratyczna procesu decyzyjnego w UE, czyli silny Parlament" - dodał. Zwrócił przy tym uwagę, że nowy traktat Unii wzmacnia także Komisję Europejską dzięki temu, że przyszły tzw. minister spraw zagranicznych będzie jednocześnie wiceprzewodniczącym KE.

"I taka Komisja, która jest strażnikiem traktatów i która proponuje legislację - poza tym, że wykonuje wszelkie decyzje - jest w interesie takich krajów jak Polska" - podkreślił. Jak uzasadniał, może ona wtedy bronić zasady równego traktowania wszystkich państw członkowskich i zasady ujednoliconego stosowania prawa europejskiego, czyli "interweniować wtedy, kiedy w Unii pojawiają się równi i równiejsi".

Dodał, że silna Unia, za którą dotychczas optowała Polska, nie oznacza, że silniejsza będzie każda z unijnych instytucji.

Zwrócił jednak uwagę, że również Rada Europejska zyskuje w kolejnych traktatach coraz większą rangę. Traktat Lizboński wprowadza np. stałego przewodniczącego, który - jak powiedział Saryusz-Wolski powołując się na opinie analityków - "może konkurować z Komisją Europejską i jej przewodniczącym".

Szef polskiej grupy w EPL dodał, że w procesie podejmowania decyzji personalnych w Unii Europejskiej bardzo ważne są podziały partyjne. "Praktyką jest - a za chwilę będzie zasadą traktatową - że przewodniczący KE ma się wywodzić tej rodziny politycznej, która wygrała wybory do PE" - powiedział.

Przypomniał przy tym, że ostatnie wybory wygrała Europejska Partia Ludowa i dlatego przewodniczącym przyszłej KE będzie - desygnowany przez EPL - dotychczasowy szef Komisji Jose Manuel Barroso. Tak więc oczekiwane decyzje dotyczą obsady stanowiska szefa unijnej dyplomacji i szefa Rady Europejskiej.

Saryusz-Wolski przyznał, że uprawnienia wynikające z zajmowania nowych stanowisk są dość ogólne i bardziej precyzyjny kształt nadadzą im osoby, które obejmą te stanowiska w czasie pierwszej kadencji.

Funkcję szefa Rady chcieliby obsadzić socjaliści (druga pod względem wielkości grupa polityczna w PE) w związku z tym, że szefa KE obsadzają chadecy. Najgłośniejszą z propozycji jest kandydatura byłego premiera Wielkiej Brytanii Tony`ego Blaira. "Ale są głosy mówiące, że jest on zbyt silną osobowością i zbyt dużego formatu postacią i może zdominować inne instytucje" - dodał europoseł.

Przypomniał przy tym opinię Barroso, który powtarza, że szef Rady ma być przewodniczącym Rady Europejskiej, a nie prezydentem Unii (podobne stanowisko ma polski rząd - PAP). "Wydaje się, że jeżeli tak, to funkcja wysokiego przedstawiciela/wiceprzewodniczącego KE powinna przypaść znowu rodzinie chadeckiej, ponieważ liberałowie (trzecia grupa pod względem wielkości w PE - PAP) już obsadzili (Andersem-Foghem) Rasmussenem stanowisko szefa NATO" - powiedział Saryusz-Wolski.

Podkreślił, że "w Brukseli się tych równowag politycznych i geograficznych bardzo pilnuje". Wyjaśnił, że "osie równowagi" są następujące: lewa-prawa; mali-duzi; północ-południe oraz wschód zachód, a wszystkie trzy najważniejsze stanowiska w UE muszą być obsadzone osobami, które spełniają wszystkie te kryteria. "To jest bardzo, bardzo trudne i dlatego tak długo te przymiarki trwają" - tłumaczył.

Według byłego szefa komisji zagranicznej w PE, z polskiego punktu widzenia najistotniejsza są: "polityka wschodnia, czyli Rosja i Partnerstwo Wschodnie, oraz bezpieczeństwo energetyczne". (PAP)

bba/ ura/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)