Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sędzia Piwnik nie będzie sądzić Widackiego; proces ma ruszyć jesienią

0
Podziel się:

Sędzia Barbara Piwnik, b. minister
sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera, nie będzie prowadzić
procesu posła Jana Widackiego oskarżonego m.in. o nakłanianie
świadków do fałszywych zeznań - dowiedziała się PAP w źródłach
sądowych. Sam proces ma ruszyć jesienią.

Sędzia Barbara Piwnik, b. minister sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera, nie będzie prowadzić procesu posła Jana Widackiego oskarżonego m.in. o nakłanianie świadków do fałszywych zeznań - dowiedziała się PAP w źródłach sądowych. Sam proces ma ruszyć jesienią.

Informacje te potwierdziła sędzia Elżbieta Gajowniczek, przewodnicząca wydziału karnego Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. "Powodem zmiany sędziego było znaczne obciążenie referatu sędzi Piwnik, nie gwarantujące szybkiego rozpoczęcia procesu" - powiedziała w poniedziałek PAP Gajowniczek. Powołała się na przepisy prawa, które pozwalają z "ważnej przyczyny" na zmianę sędziego mającego prowadzić dany proces.

O tym, że duże obciążenie sędzi Piwnik prowadzonymi sprawami może opóźnić rozpoczęcie procesu, PAP pisała już w marcu. Była ona wcześniej wyznaczona do tej sprawy losowo.

Gajowniczek dodała, że jest już wyznaczony nowy sędzia, który po urlopie zacznie zapoznawać się z aktami sprawy. Według sędzi, proces będzie mógł się zacząć na przełomie października i listopada tego roku; poprowadzi go najprawdopodobniej trzech sędziów zawodowych.

W lutym "Rzeczpospolita" podawała, że prokuratorzy mogą wnosić o odsunięcie Piwnik od sprawy (ostatecznie takiego wniosku nie było - PAP). O tym, że tak powinno się stać, mówił wtedy b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, według którego pojawia się tu "problem braku obiektywizmu i podejrzenia stronniczości". Krytycznie o Piwnik wypowiadał się też prezes PiS Jarosław Kaczyński". "Związki tej pani ze światem przestępczym, to jest taka dość powszechna wiedza, przynajmniej w Warszawie, od początku lat 90." - mówił.

W kwietniu tego roku sąd pod przewodnictwem sędzi Piwnik - wobec braków materiału dowodowego - zwrócił akt oskarżenia prokuraturze. Sąd uznał za słuszne wnioski obrony, która zwracała uwagę, że materiał dowodowy jest niepełny. W czerwcu Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił tę decyzję. Uwzględniając zażalenie prokuratury, SA uznał, że braki nie są na tyle istotne, by zwracać sprawę do śledztwa, bo sąd może w toku procesu sam uzupełnić materiał dowodowy.

Widacki (Demokratyczne Koło Poselskie) - znany adwokat z Krakowa, w przeszłości m.in. wiceszef MSW i ambasador na Litwie - został latem 2007 r. oskarżony przez białostocką prokuraturę o nakłanianie świadków do składania fałszywych zeznań i utrudnianie postępowania karnego, za co grozi do 5 lat więzienia. Widacki - który wiele razy odrzucał zarzuty jako oparte na pomówieniach przestępców - mówił, że śledztwo było tendencyjne.

Widackiego oskarżono o to, że miał nakłaniać świadka Sławomira R. (32-letniego recydywistę, który odsiaduje karę 25 lat m.in. za zabójstwo) do składania nieprawdziwych zeznań, korzystnych dla bronionego przez Widackiego szefa gangu pruszkowskiego Mirosława D., ps. Malizna. Inny zarzut to rzekome naciski na lobbystę Marka Dochnala, by przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen nie oczerniał Jana Kulczyka, którego Widacki był pełnomocnikiem. Trzeci zarzut dotyczy przekazywania grypsów przez Widackiego. Akt oskarżenia (oskarżono w sumie sześć osób) trafił najpierw do sądu w Białymstoku; potem - do Warszawy. Sąd Najwyższy nie uwzględnił w 2007 r. wniosku sędzi Piwnik o wyznaczenie jeszcze innego sądu do prowadzenia sprawy.

Większość zaleconych prokuraturze przez sędzię Piwnik czynności miała dotyczyć właśnie Sławomira R., który powiadomił w kwietniu 2005 r. o rzekomym przestępstwie Widackiego wiceszefa sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen posła PiS Zbigniewa Wassermanna, a potem prokuraturę. Sąd polecił też prokuraturze sprawdzenie, czemu R. jako więzień szczególnie niebezpieczny miał dostęp do telefonu komórkowego i telewizora. Sąd chciał też, by prokuratura zbadała m.in. "pozaprocesowe" kontakty R. z prokuratorami i funkcjonariuszami CBŚ, a także z b. dziennikarką "Wprost" Dorotą Kanią (odwiedzała go w areszcie, ale w dokumentacji aresztu jest zapis, że wtedy odwiedził go adwokat; ma być wyjaśniane, czy nie złamano przy tym prawa).

Widacki był członkiem sejmowej komisji śledczej, która bada rzekome naciski na służby specjalne za rządów PiS. Przeciw temu wyborowi był klub PiS, który powoływał się na akt oskarżenia Widackiego. PiS zbojkotowało głosowanie nad składem komisji, a potem żądało wyłączenia go z komisji. Ostatecznie w czerwcu Widacki sam zrezygnował - uznał, że miejsce w komisji należy się klubowi Lewicy (Widacki wszedł do nie z ramienia LiD; po jego rozpadzie przeszedł do Demokratycznego Koła Poselskiego). (PAP)

sta/ malk/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)