Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sędzia z Krakowa - bez immunitetu; uważa sprawę za zemstę

0
Podziel się:

Sędzia wojskowy z Krakowa stracił immunitet
sędziowski i ma mieć zarzut za bezprawne - według prokuratury -
używanie prywatnego auta do celów służbowych. Sędzia Mariusz
Lewiński uważa, że cała sprawa to zemsta za ujawnienie uchybień
sądów wojskowych. Zaprzecza temu prezes Wojskowego Sądu Okręgowego
w Warszawie.

Sędzia wojskowy z Krakowa stracił immunitet sędziowski i ma mieć zarzut za bezprawne - według prokuratury - używanie prywatnego auta do celów służbowych. Sędzia Mariusz Lewiński uważa, że cała sprawa to zemsta za ujawnienie uchybień sądów wojskowych. Zaprzecza temu prezes Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie.

Sąd ten zgodził się w poniedziałek na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej. Wniosła o to prokuratura wojskowa z Poznania, która chce mu zarzucić przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowych oraz doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem - za co grozi do 10 lat więzienia. Sąd zawiesił też Lewińskiego w czynnościach i pozbawił połowy wynagrodzenia.

Sąd podkreślił, że do uchylenia immunitetu wystarcza już samo "dostateczne podejrzenie", że mogło dojść do przestępstwa, a materiał dowodowy sprawy uznał za "korelujący ze sobą i kompletny".

Według Lewińskiego, cała sprawa zaczęła się, gdy - jako prezes Wojskowego Sądu Garnizonowego w Krakowie - nie zgodził się na pominięcie jednego z pracowników przy rozdziale nagród. Potem zaś ujawnił, że wojskowe sądy okręgowe wydają decyzje w składach nienależycie obsadzonych (bo z udziałem sędziów sądów garnizonowych). Wtedy - zdaniem sędziego - zaczęła się "nagonka": do jego sądu przysłano kontrolę, która zarzuciła mu nieprawidłowości finansowe. Taki zarzut nie potwierdził się, ale stracił on stanowisko prezesa sądu, gdyż sąd dyscyplinarny uznał, że nie sporządził w terminie uzasadnienia do wyroków. Potem wszczęto sprawę o używanie auta.

Chodzi w niej o 3,8 tys. zł - wartość benzyny, którą sędzia zużył w swym prywatnym aucie, używając go do celów służbowych - już po odstąpieniu w maju 2006 r. przez prezesa WSO w Warszawie płk. Sławomira Puczyłowskiego od umowy o takiej możliwości. Lewiński uważa, że nie została ona skutecznie wypowiedziana. Sprawę ważności umowy oddał do sądu cywilnego, który uznał już, że umowa jest ważna, bo nie można było od niej odstąpić.

W poniedziałek WSO nie zgodził się z wnioskiem Lewińskiego, by wystąpić do sądu cywilnego o akta tej sprawy, bo "na tym etapie" ten dowód jest nieprzydatny.

Sam Puczyłowski mówił wcześniej PAP, że to była zwyczajna umowa cywilnoprawna, którą jedna ze stron może wypowiedzieć. "Pan sędzia używał samochodu do celów prywatnych, dlatego wypowiedziałem umowę, czego on nie przyjął do wiadomości i dalej jeździł" - dodał Puczyłowski. Zapewnił, że nie ma mowy o żadnym "odgrywaniu", bo prokuratura jest niezależna od sądu.

Prok. Roman Kozak argumentował, że kwestia ważności umowy jest i tak drugorzędna, bo Lewiński nie miał wymaganej przepisami MON każdorazowej zgody przełożonego na takie wykorzystanie auta. Dodał, że prokuratura przyjmuje wersję korzystniejszą dla sędziego: że łamał prawo dopiero po maju 2006 r.

Lewiński dowodził, że umowę - którą miał też jego poprzednik - zawarto, by nie "zawracać głowy" Puczyłowskiemu. Dodał, że nie rozumie, że nie stawia mu się zarzutów, licząc od 2004 r., kiedy zawarł umowę. Zdaniem obrony, w takim razie także Puczyłowski powinien mieć zarzut braku nadzoru.

"To mi zostało obiecane; wiedziałem, że tak się stanie" - powiedział dziennikarzom Lewiński po poniedziałkowej decyzji. Dodał, że wprawdzie złoży do Sądu Najwyższego zażalenie na poniedziałkową decyzję, ale jest przekonany, że "to i tak nic nie da". Zarzuty prokuratury uznał za "całkowicie chybione", a sądowi zarzucił niewzięcie pod uwagę własnych dowodów - z których wynika, że organy finansowe wojska przyjęły do wiadomości, że po maju 2006 r. umowa była ważna.

Lewiński uważa, że nie ma szans na rozpoznanie swej sprawy przez "niezależny skład sędziowski", gdyż w Polsce jest ok. 60 sędziów wojskowych i wszyscy się znają, a w takiej sytuacji powinni się wszyscy sami wyłączyć z rozpoznawania jego sprawy. Lewiński złożył już w tej sprawie skargę konstytucyjną do Trybunału Konstytucyjnego.

Sprawę obserwuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka. "Naszym zdaniem, tu absolutnie nie było uzasadnionego podejrzenia przestępstwa - na tyle, by uchylać immunitet" - powiedział Adam Bodnar. Dodał, że w całej sprawie może być jakieś "drugie dno". Fundacja obserwuje sprawy o uchylenie immunitetów sędziom, bo uważa, że należy je badać z maksymalną ostrożnością. (PAP)

sta/ bno/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)