Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sejmowa komisja bada sprawę specgrupy sprawdzającej ludzi lewicy

0
Podziel się:

Sejmowa komisja sprawiedliwości rozpoczęła w środę i - nie uzyskawszy
pełnych wyjaśnień - odłożyła na miesiąc badanie sprawy policyjnej specgrupy, która od 2006 r. z
katowicką prokuraturą miała sprawdzać powiązania i majątki ok. tysiąca osób, głównie ludzi lewicy.

Sejmowa komisja sprawiedliwości rozpoczęła w środę i - nie uzyskawszy pełnych wyjaśnień - odłożyła na miesiąc badanie sprawy policyjnej specgrupy, która od 2006 r. z katowicką prokuraturą miała sprawdzać powiązania i majątki ok. tysiąca osób, głównie ludzi lewicy.

Sprawą zajęto się po publikacji w październiku w "Gazecie Wyborczej" tekstu "Dziurawa sieć IV RP na polityków lewicy". Jak w nim napisano, w trakcie toczącego się przed sądem we Wrocławiu procesu szefa fundacji Jolanty Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier" Andrzeja Kratiuka i innych oskarżonych o nieprawidłowości finansowe wyszło na jaw, że katowicka prokuratura badała konta, majątki i przepływy finansowe około tysiąca znanych i wysoko postawionych osób kojarzonych m.in. z lewicą.

Według gazety specgrupa na polecenie katowickiego prokuratora Jacka Więckowskiego przejrzała 250 prywatnych rachunków bankowych, sprawdzono prawie 1000 osób. Efektem tych działań - podała "Gazeta" - jest jeden proces, w którym oskarżony jest m.in. Kratiuk.

Szef sejmowej komisji Ryszard Kalisz mówił w środę podczas posiedzenia komisji, że na liście znaleźli się m.in. trzej byli premierzy: Józef Oleksy, Włodzimierz Cimoszewicz i Marek Belka, były minister Wiesław Kaczmarek, a także osoby kojarzone z PO: współzałożyciel tej partii Andrzej Olechowski i były wiceminister finansów Stanisław Gomułka.

Celem działań grupy - według gazety - było "rozpoznanie i ujawnienie przestępstw popełnionych przez osoby pełniące funkcje publiczne"; w ich wyniku zostały sprawdzone setki osób zasiadających we władzach m.in. Fundacji Onkologii Doświadczalnej i Klinicznej (w której zasiadała żona Oleksego) i fundacja "Porozumienie bez barier" Jolanty Kwaśniewskiej.

Na środowym posiedzeniu komisji szefowa Prokuratury Apelacyjnej z Katowic Ilona Palka oświadczyła, że nie wie nic o "liście tysiąca osób publicznych". Była zdziwiona, gdy również obecny na tym posiedzeniu Kratiuk pokazał kserokopię zarządzenia prokuratury z jej własnym podpisem. Na mocy tego pisma lista - będąca wcześniej w aktach podręcznych prokuratora Więckowskiego - została przesłana do akt sądowych. "Ja tego faktu nie pamiętam" - zapewniła Palka, ale nie kwestionowała autentyczności swego podpisu i przyznała, że mogła go złożyć.

Jak wyjaśniła, cała sprawa wzięła się z wyjaśnień lobbysty Marka Dochnala, składanych w jego śledztwie prowadzonym w Łodzi. Po tekstach Doroty Kani (wówczas z "Życia Warszawy") jesienią 2005 r. wielowątkowa sprawa, w której występowali m.in. Dochnal i okrzyknięty w mediach mianem "kasjera lewicy" Peter V., trafiła z prokuratury w Łodzi do Katowic. Tam wszczęto nowe postępowania m.in. w sprawie rzekomej korupcji i nieprawidłowości przy prywatyzacji polskich hut, Rafinerii Gdańskiej, Cementowni Ożarów i Browarów Tyskich. Jak powiedziała prok. Palka, w całej sprawie sporządzono kilka aktów oskarżenia i zapadł już jeden nieprawomocny wyrok skazujący - Sąd Rejonowy w Pabianicach uznał winę Dochnala i jego współpracownika.

Szefowa katowickiej prokuratury oświadczyła, że nie wie, jakie powody sprawiły, iż w 2005 r. ówczesne kierownictwo prokuratury (na jej czele stał wtedy Zbigniew Ziobro)
przeniosło sprawę z Łodzi do Katowic. Przypomniała, że po październikowej publikacji "GW" zarządziła sprawdzenie, czy doszło do nieprawidłowości w śledztwach prowadzonych przez prok. Więckowskiego. Podkreśliła zarazem, że sprawdzanie przepływów między kontami bankowymi to standardowe działanie w sprawach o pranie brudnych pieniędzy.

O "liście tysiąca" nie wiedział też dyrektor CBŚ insp. Adam Maruszczak. "My działamy operacyjnie i procesowo, zbieramy i weryfikujemy informacje. I tak było tutaj - początkiem były słowa pana Marka D. - one dały bieg kolejnym czynnościom" - zapewnił. Według jego słów obecnie w całym kraju działa 86 specgrup dochodzeniowo-śledczych powołanych do różnych spraw.

"Przykro mi, że w naszym państwie przedstawiciele władzy nie wiedzą iż była taka lista i podlegała ona jakiejś +obróbce+" - skomentowała Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska (SLD).

Według wiceszefa komisji Jerzego Kozdronia (PO), "lista tysiąca" "to taka sieć zarzucona na polityków". "Jak to możliwe, że prokurator apelacyjny nie wie, iż wobec tysiąca osób uchyla się tajemnicę bankową, były podsłuchy. Czy prokuratora Więckowskiego zupełnie nikt nie nadzorował?" - pytał.

"Ja nie wiem, czemu ta lista służyła i w ogóle tego nie analizowałam. Prokuratorzy oświadczyli mi na piśmie, że nie przesłuchiwali panów Oleksego, Cimoszewicza, Kwaśniewskiego, Kaczmarka i Belki" - zapewniała prok. Palka. "Jeśli prowadzi się takie działania, to chyba musi być jakiś sens?" - dopytywał Kalisz. "Dobrze robili, złodziei wyłapać" - zareagowała na to posłanka Iwona Arent (PiS).

"Łatwo wzbudzić tanią sensację i oskarżać funkcjonariuszy - a jak się przyjrzeć bliżej, to okaże się, że nie ma tam nic poza ciężką pracą funkcjonariuszy dla naszego dobra" - wtórował jej Mariusz Kamiński (PiS), b. szef CBA.

Komisja zwróciła się do prokuratury i CBŚ o dodatkowe wyjaśnienia w sprawie. Mają być jej dostarczone do końca miesiąca. (PAP)

wkt/ bos/ ura/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)