Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sikorski: nie dopełniliśmy obowiązku, przeprosiny się należały

0
Podziel się:

To bardzo niemiłe, gdy trzeba przepraszać, ale nie dopełniliśmy obowiązku
ochrony obcej placówki i te przeprosiny się należały - powiedział szef MSZ Radosław Sikorski pytany
w radiu Zet o przeprosiny prezydenta Bronisława Komorowskiego po burdach przed ambasadą Rosji.

To bardzo niemiłe, gdy trzeba przepraszać, ale nie dopełniliśmy obowiązku ochrony obcej placówki i te przeprosiny się należały - powiedział szef MSZ Radosław Sikorski pytany w radiu Zet o przeprosiny prezydenta Bronisława Komorowskiego po burdach przed ambasadą Rosji.

Dopytywany, czy to dobrze, że prezydent przeprosił, czy też wystarczyłaby sama nota dyplomatyczna, minister spraw zagranicznych odpowiedział: "Poszła nota z wyrazami ubolewania, prezydent też zdaje się nie użył słowa +przepraszam+".

Na uwagę, że użył takiego słowa, Sikorski odpowiedział, że "wielkoduszność naszego prezydenta jest powszechnie znana".

"Wydaje mi się, że dzięki temu uniknęliśmy spirali wrogości i jest tak, jak powinno być, to znaczy nacjonalistyczni zadymiarze i w Rosji, i w Polsce, są za kratami - tam gdzie ich miejsce" - powiedział szef MSZ.

Na pytanie, czy Rosja powinna przeprosić za ekscesy w Moskwie przed polską ambasadą, odparł, że "niestety to nasi zadymiarze zaczęli, niestety na znacznie większą skalę i niestety nasza policja nawaliła, a ich policja okazała się znacznie sprawniejsza".

Na stwierdzenie, że jednak w Moskwie też race leciały w kierunku ambasady odparł, że "takie race, które my ledwie zauważyliśmy". "To niestety był zupełnie innej rangi incydent" - dodał. "My uważamy, że miarą dobrego wychowania jest przeprosić, gdy się zawiniło" - stwierdził Sikorski.

Na uwagę, że politycy opozycji mówią m.in., że przeprosiny prezydenta to "histeria" czy "kajanie się", Sikorski odparł, że "nie ma takiej bzdury, której nie wypowie nasza prawica, by nie zaatakować rządu czy prezydenta".

"Ja się wręcz dziwię, żeby Antoni Macierewicz jeszcze nie udowodnił przy pomocy któregoś ze swych profesorów, że budka tak naprawdę nie spłonęła, a race rzucał minister Graś" - ironizował szef MSZ.

Pytany był też, czy zgadza się ze słowami ambasadora Rosji, że w Polsce jest histeria antyrosyjska.

"Dla części polskiej prawicy antyrosyjskość stała się wręcz definicją polskiego patriotyzmu. Ja się z tym zgadzam. Mamy z Rosją rachunki krzywd, ale mamy też próby obustronne pojednania i mamy pozytywne aspekty naszych relacji, więc ja nie uważam, że antyrosyjskość jest mi potrzebna do patriotyzmu, mimo że byłem na wojnie z Rosją, i to zwycięskiej" - mówił Sikorski.

Stwierdził, że ma wrażenie, że Prawo i Sprawiedliwość "przestaje myśleć, gdy przychodzi do relacji z Rosją".

"Wystarczy zamachać czerwoną płachtą rosyjską i to są jakieś takie odruchy niewolnika, który musi pokazać, że w ogóle istnieje i który uważa, że rzucanie się na silniejszego to jest jedyny paradygmat polskiej polityki zagranicznej. Ja wręcz uważam, że to, co się stało wokół ambasady rosyjskiej, to tak będzie wyglądała polska polityka zagraniczna, gdy prawica, nie daj Boże, dojdzie do władzy. To znaczy: rzucanie się na silniejszych, w szczególności na Rosję, moment emocjonalnej satysfakcji, a potem wstyd dla kraju i przeprosiny albo gorzej" - powiedział minister spraw zagranicznych.

Pytany, o czym będzie rozmawiał z szefem rosyjskiego MSZ Siergiejem Ławrowem podczas jego grudniowej wizyty w Polsce, czy będzie mowa np. o zwrocie wraku TU 154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, Sikorski odpowiedział, że "o wraku rozmawia praktycznie za każdym razem".

"Choćby trzy dni temu w Delhi, to jest nasz nieustanny postulat, to jest nasza własność" - powiedział minister. Dopytywany, co odpowiedział Ławrow na pytanie o wrak, Sikorski odparł, że "stanowisko Rosji niestety jest niezmienne, to znaczy, że to zależy od rosyjskiej prokuratury".

Szef MSZ podczas niedawnej wizyty w Indiach wziął m.in. udział w spotkaniu szefów dyplomacji grupy ASEM, (ang. The Asia-Europe Meeting) - nieformalnym forum dialogu między krajami Azji i Europy.

Sikorski zaznaczył w piątek, że Ławrow przyjedzie w grudniu do Warszawy na jego zaproszenia na posiedzenie Komitetu Strategii Współpracy Polsko-Rosyjskiej. "Bo Polska i Rosja mają wspólne interesy. I nie damy się zaszantażować PiS, który uważa, że każde relacje z Rosją to jest Targowica. Bo mamy np. rosnący handel, mamy umowę o małym ruchu granicznym, mamy współpracę w ramach naszego wycofywania się z Afganistanu. To jest współpraca, która jest nam, Polsce, Sojuszowi Północnoatlantyckiemu potrzebna" - mówił Sikorski. (PAP)

sdd/ mok/ mhr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)