Zdaniem szefa MSZ Radosława Sikorskiego, strona niemiecka powinna potraktować misję Władysława Bartoszewskiego w Berlinie bardzo poważnie. "Myślę, że zlekceważenie głosu byłego więźnia Oświęcimia, honorowego obywatela Izraela, byłoby nieroztropne" - ocenił.
Sekretarz stanu w kancelarii premiera Władysław Bartoszewski rozmawia w poniedziałek w Berlinie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, m.in. na temat prac nad powołaniem fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", poświęconej powojennym wysiedleniom Niemców.
Kontrowersje w Polsce budzi ewentualny udział w radzie fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" szefowej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach. Bartoszewski powiedział w niedzielę PAP, że udział Steinbach w budowie w Berlinie placówki poświęconej przesiedleniom Niemców byłby "grubą, polityczną nieprzyzwoitością" i wywołałby poważne skutki w relacjach polsko-niemieckich.
"Gorąco wspieram (Bartoszewskiego) w celu jego podróży. Wiem, że sprawą interesuje się nie tylko pan premier, ale i prezydent. Wiem, że jest to sprawa dla nas ważna" - powiedział Sikorski w poniedziałek na konferencji prasowej.
Pytany, czy wierzy w sukces misji Bartoszewskiego w Berlinie, Sikorski powiedział: "Na pewno nie jest za późno. Żadne formalne decyzje jeszcze nie zapadły. To jest stosunkowo wielostopniowa procedura. Na miejscu strony niemieckiej potraktowałbym misję (Bartoszewskiego) bardzo poważnie". (PAP)
mrr/ la/ jra/