Były szef MON Radosław Sikorski powiedział w sobotę w Gnieźnie na konwencji PO, że od PiS odstręczyły go nie wartości, które - jak mówił - pokrywają się dla wielu sympatyków centroprawicy, ale metody ich realizacji.
"Chcę też wyznać jeden osobisty zawód (...). Nie mogę się pogodzić z tym, że pod wpływem Jarosława Kaczyńskiego podpisałem wniosek o powołanie pana Antoniego Macierewicza na szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego" - powiedział Sikorski.
"Była to decyzja, z którą jako minister odpowiedzialny za bezpieczeństwo państwa głęboko się nie zgadzałem i z której jako polityk nie jestem dumny. Ale pragnę wyjaśnić, że szef, któremu ufałem, zapewnił mnie solennie, że będzie to nominacja na trzy miesiące" - dodał.
"Lekkość z jaką Jarosław Kaczyński oznajmił mi później, że w polityce nie wszystkich umów można dotrzymywać sprawiła na mnie porażające wrażenie. Panie premierze, nie można budować lepszej Polski na podstępie i wiarołomstwie" - podkreślił b. szef MON.
Według niego, "lekarstwo", jakim miało być rozwiązanie WSI, "okazało się gorsze od choroby".
Sikorski zaznaczył, że zawiedzie tych, którzy spodziewają się, że będzie "atakował osobiście niedawnych kolegów z partii, do której nie należał".
"Nie będę dodawał swojej kropli do tego oceanu agresji, którego mamy już wszyscy serdecznie dosyć. Tym bardziej, że nie zmieniłem swoich poglądów. Nie zmieniłem ich od czasu, gdy sądziłem, że zrealizuje je PiS. Popierałem i popieram nadal wiele spraw, które są nam bliskie: likwidację WSI, aktywną politykę historyczną, asertywną politykę zagraniczną, modernizację sił zbrojnych, ale moja decyzja jest za PO, a nie przeciw komukolwiek" - podkreślił Sikorski. (PAP)
js/ ura/
