Zamiarem rządu nie jest i nie było odstępowanie od zapisów Traktatu z Lizbony - zapewnił we wtorek z trybuny sejmowej minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
"Traktat został przyjęty i podpisany przez 27 państw członkowskich UE, a jego ewentualna zmiana wymagałaby zgody wszystkich państw stron Traktatu. (...) Dotyczy to także protokołów dołączonych do Traktatu" - zaznaczył Sikorski.
Jak podkreślił, "wbrew niektórym opiniom", nie jest to jednostronna decyzja leżąca w gestii jedynie rządu lub premiera. Jako "bezpodstawny" minister ocenił zarzut pod adresem rządu o - jak mówił - "rzekomej woli odstąpienia od postanowień Traktatu".
"Zarzuty stawiane wbrew zaprzeczeniom, wbrew obiektywnym uwarunkowaniom prawnym, które nie dają rządowi dowolności w kształtowaniu decyzji Polski w ramach instytucji europejskich, ale wymagają zachowania procedur, w tym także konieczności uzyskania w procedurach zmian Traktatu zgody Wysokiej Izby i prezydenta" - powiedział Sikorski.
Podkreślił, że Traktat to dzieło "taktyki negocjacyjnej prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Jarosława Kaczyńskiego, którzy słusznie prezentowali ten akt prawny jako sukces na arenie międzynarodowej".
Sikorski zaznaczył, że nasz kraj po raz pierwszy ma możliwość "brania udziału w kształtowaniu reformy instytucjonalnej Unii Europejskiej". "Ważnej, bo w tej chwili decyduje się przyszłość UE na najbliższe czas, a to oznacza także przyszłość Polski" - dodał szef MSZ.
W Sejmie zakończyło się drugie czytanie projektu rządowej ustawy zezwalającej prezydentowi na ratyfikację Traktatu. (PAP)
ajg/ par/ mow/