Biała (PAP) - Kilkaset pił spalinowych i agregatów prądotwórczych ze sfałszowanymi znakami towarowymi o wartości około 300 tys. zł nie trafi do sprzedaży dzięki akcji śląskich pograniczników - dowiedziała się w poniedziałek PAP od rzecznika Śląskiego Oddziału Straży Granicznej ppłk. Cezarego Zaborskiego.
"W dwóch magazynach oraz w pojeździe należącym do cieszyńskiej firmy eksportowo-importowej pogranicznicy zabezpieczyli 499 łańcuchowych pił spalinowych, 52 agregaty prądotwórcze, pompę wodną oraz dużą ilość naklejek z podrobionymi znakami towarowymi renomowanych firm. Część z ujawnionego sprzętu miała usunięte chińskie oznaczenia i była prawdopodobnie przygotowana do bezprawnego oklejenia zastrzeżonymi znakami towarowymi, a następnie sprzedaży" - powiedział Zaborski.
Rzecznik powiedział, że Straż Graniczna dotarła do magazynów po tym, jak w kontrolowanym w Cieszynie samochodzie dostawczym znaleźli 29 chińskich pił łańcuchowych spalinowych. Część z nich była pozbawiona znaków towarowych. Samochodem z włoską rejestracją kierował 42-letni obywatel Włoch.
Funkcjonariusze podejrzewali, że towar może mieć związek z zatrzymanymi 21 stycznia w Kamesznicy 13 takimi samymi piłami, ale oznaczonymi podrobionymi znakami towarowymi jednej z firm. Narzędzia przewoziło dwóch innych Włochów, którzy wcześniej oferowali je do sprzedaży mieszkańcom powiatu żywieckiego - poinformował Zaborski.
Pogranicznicy, idąc tropem chińskich narzędzi, dotarli do cieszyńskiej firmy eksportowo-importowej. Jej właścicielem okazał się kolejny Włoch. Podczas przeszukania magazynów w Cieszynie i Skoczowie znaleziono piły, agregaty i pompę. "W magazynie w Skoczowie znajdował się sprzęt, który w całości posiadał chińskie znaki towarowe i był zapakowany w oryginalne, chińskie pudełka. Stąd był prawdopodobnie przewożony do magazynu w Cieszynie, gdzie go rozpakowywano, a następnie usuwano chińskie znaki towarowe i oklejano podrabianymi. Tak przygotowany towar był potem sprzedawany po cenach niższych niż oryginalne produkty" - dodał Zaborski.
Pogranicznicy podejrzewają, że sprzęt nie dość, że był podrobiony, to sprowadzono go do Polski nielegalnie. Pracownicy firmy nie potrafili przedstawić żadnych dokumentów. (PAP)
szf/ itm/ jbr/