Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Śląskie: Bez porozumienia w szpitalu w Tychach - dyrekcja ogłasza nabór pracowników

0
Podziel się:

Dyrekcja zmagającego się w ostatnich dniach
z niedoborem lekarzy wojewódzkiego szpitala specjalistycznego im.
Józefa Gasińskiego w Tychach ogłosiła w środę nabór pracowników.
To skutek fiaska kolejnego etapu negocjacji z grupą byłych lekarzy
tego szpitala, którym z końcem września upłynął termin wypowiedzeń
pracy.

Dyrekcja zmagającego się w ostatnich dniach z niedoborem lekarzy wojewódzkiego szpitala specjalistycznego im. Józefa Gasińskiego w Tychach ogłosiła w środę nabór pracowników. To skutek fiaska kolejnego etapu negocjacji z grupą byłych lekarzy tego szpitala, którym z końcem września upłynął termin wypowiedzeń pracy.

"Po ośmiu godzinach rozmów, które zakończyły się po północy - już w środę - koledzy nie przyjęli propozycji ok. 1 tys. dodatku na ostatni kwartał. Żądali, by ta suma została włączona do pensji, na co nie mogłem się zgodzić, bo nie wiem jeszcze, jaki będę miał kontrakt w przyszłym roku" - powiedział PAP dyrektor tyskiego szpitala Szczepan Bołdys.

Szef śląskiej organizacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, który również złożył wypowiedzenie pracy w tym szpitalu - Maciej Niwiński - wskazał, że nie osiągnięto dotąd porozumienia co do większości postulatów: m.in. powrotu do pracy wszystkich chętnych na tych samych co wcześniej ogólnych warunkach, np. wymiaru zatrudnienia.

"Nie mogliśmy też przystać na ofertę dodatku, który byłby wypłacany przez trzy miesiące. Pensje brutto w tym szpitalu są bardzo niskie. Oczekujemy ich podniesienia, ale w sposób moralny. Nie wyobrażam sobie, bym jako lekarz, który nie jest dziś pracownikiem szpitala, zaczął zarabiać więcej niż kolega, który nie złożył wypowiedzenia" - zaznaczył Niwiński.

Upływające z końcem września wypowiedzenia w Tychach złożyło 44 na 206 zatrudnionych lekarzy. Niektórzy z nich nadal pracują - pełniąc dyżury na podstawie odrębnych umów. Nieczynna jest poradnia urazowo-ortopedyczna, a oddział o tym profilu ograniczył działalność - wykonywane są tam operacje w nagłych przypadkach, a także niektóre planowe.

Dyrektor podkreślił, że przez kilka ostatnich dni jego szpital - mimo braków kadrowych i związanych z tym ograniczeń - pracował w miarę normalnie. "Będziemy pracować nadal, choć już dziś zamieścimy w prasie i internecie ogłoszenia o naborze lekarzy. Czułbym się bezpiecznie, mając dziś kilkunastu pracowników więcej" - wskazał Bołdys.

Jak dodał, jeśli zgłoszą się również lekarze, którzy z końcem miesiąca odeszli z pracy, zostaną do niej ponownie przyjęci, jeśli zaaprobują "rynkowe warunki". "Pod koniec rozmów zgodziliśmy się na ponowne przyjęcie wszystkich, którzy się zwolnili. (...) To wspaniali ludzie, tylko w pewnym momencie coś pękło" - powiedział dyrektor.

Wcześniej Bołdys deklarował, że nie zamierza przyjmować z powrotem trzech lekarzy, m.in. Niwińskiego, którzy jego zdaniem, swoją działalnością dezorganizowali pracę doskonałych zespołów. W środę dyrektor wskazał, że zmienił zdanie m.in. ze względu na dobro pacjentów. "Nowo przyjmowane osoby nie muszą być aż tak dobrymi specjalistami" - zaznaczył.

Według Niwińskiego, rozmowy pełnomocników lekarzy, którzy zwolnili się z pracy z przedstawicielami dyrekcji mają być kontynuowane w piątek po południu. W czwartek natomiast zbierze się rada społeczna szpitala, która zaopiniuje wniosek o czasowe zamknięcie - do końca roku - oddziału ortopedycznego. (PAP)

mtb/ itm/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)