O "Wielki Kraków" będzie walczyć w wyborach samorządowych krakowski Sojusz Lewicy Demokratycznej. Poparcie tego programu jest warunkiem koniecznym dla kandydata SLD na prezydenta miasta. Nadal jednak nie wiadomo, kto nim będzie.
"Nazwisko kandydata, któremu udzielimy poparcia, będzie znane pod koniec września. Uzgodniliśmy trzy osoby, którym możemy udzielić poparcia. Są to: obecny prezydent Jacek Majchrowski, europosłanka Joanna Senyszyn i były senator V kadencji Bogdan Podgórski. Warunkiem niezbędnym dla kandydata będzie poparcie naszego programu +Wielki Kraków+" - powiedział w sobotę podczas konferencji prasowej szef krakowskiej SLD Grzegorz Gondek.
Program dotyczy trzech zagadnień, którym odpowiadają litery z nazwy partii: Samorządnych obywateli, Lokalnej infrastruktury i Dobra wspólnego. Zawiera się w tym programie m.in. propozycja zmiany podziału administracyjnego Krakowa z 18 dzielnic na 4 "wielkie" dzielnice; stworzenie monitoringu miejskich placówek zdrowia, wyłączenie ruchu samochodowego w centrum Krakowa, rozwój transportu wodnego, przywrócenie edukacji zawodowej i inne zagadnienia społeczne.
Jak podkreślił Gondek, w wyborach na prezydenta Krakowa SLD ma prawo wystawić własnego kandydata, którego nie wystawiało od 2002 roku, udzielając poparcia niezależnemu kandydatowi Jackowi Majchrowskiemu. Własne listy - pod jednym szyldem - wystawi w wyborach do rady miasta i sejmiku wojewódzkiego. "Nie będziemy pchać autorytetów, bo ich rola się zdewaluowała" - zapowiedział Gondek. Nie wykluczył swojego nazwiska jako kandydata do sejmiku.
Jak poinformowała Irena Czerkas z Forum Równych Szans i Praw Kobiet SLD w Krakowie, na listach SLD zostanie zachowany parytet: kandydatki i kandydaci zajmą miejsca na przemian; jeżeli w jednym okręgu listę kandydatów rozpocznie kobieta, w drugim będzie to mężczyzna. Wspólnie z SLD listy w Krakowie utworzy Partia Kobiet.
Krakowska SLD zamierza wykorzystać nowoczesne środki dotarcia do wyborców, w tym internet. W specjalnym opracowaniu radzi kandydatom, jak się internetem posługiwać, przekonuje, że na szczeblu samorządowym daje on możliwość dotarcia do wyborców i może okazać się kluczem do sukcesu.
Przestrzega jednak, by posługiwać się adresem zawierającym własne imię i nazwisko, ponieważ odbiorca musi wiedzieć, kto do niego napisał. "Wysyłanie informacji np. z adresu przystojniak@buziaczek.pl jest nieprofesjonalne" - poucza poradnik. (PAP)
hp/ je/
