*Warszawski sąd okręgowy musi ponownie rozpatrzyć sprawę Białorusina, na którego ekstradycję zgodził się w lipcu 2011 r. - zdecydował w środę Sąd Najwyższy. Aliaksander S. ma w swoim kraju odpowiadać za pomaganie nielegalnym imigrantom z Pakistanu. *
Kasację w tej sprawie złożył prokurator generalny. Uznał on, że sąd okręgowy błędnie przyjął, iż przepis, na podstawie którego S. jest ścigany na Białorusi, jest tożsamy z polskim. To, że dany czyn jest karany zarówno w Polsce, jak i w kraju, który ubiega się o wydanie jego sprawcy, jest warunkiem zgody na ekstradycję.
Tymczasem, jak zaznaczył w uzasadnieniu kasacji prokurator generalny, w naszym kraju karalne jest jedynie organizowanie przerzutu nielegalnych imigrantów przez granicę, a na Białorusi - również organizowanie ich pobytu w kraju.
Sama sprawa dotyczy sześciu Pakistańczyków, którzy chcieli przedostać się do jednego z krajów Europy Zachodniej. Aliaksander S. - według białoruskich organów ścigania - miał przewieźć ich do Grodna i tam zakwaterować.
Sąd Najwyższy uzasadniając swoją decyzje o skierowaniu sprawy do ponownego rozpatrzenia, podkreślił, że polskie i białoruskie przepisy nie dotyczą tych samych kwestii. "Sąd okręgowy błędnie przyjął, że ten sam czyn karalny jest i w Polsce, i na Białorusi" - zaznaczył sędzia Jacek Sobczak.
Prokuratura Generalna od początku zapewniała, że sprawa ta nie ma tła politycznego. (PAP)
pru/ pz/ bk/