Powiązane z Al-Kaidą ugrupowanie Al-Szebab oznajmiło, że to ono dokonało zabójstwa somalijskiego ministra spraw wewnętrznych, Abdiszakura Hasana Faraha, który zginął w czwartek w zamachu samobójczym w stolicy kraju, Mogadiszu.
Rzecznik tego ugrupowania, Szeik Ali Mohamud Raghe, zaprzeczył rządowej wersji wydarzeń, według której sprawczynią zamachu była siostrzenica ministra, która od trzech dni mieszkała w jego rezydencji.
"Chcę dziś potwierdzić, że to my zabiliśmy ministra spraw wewnętrznych, i czynię to głośno i z dumą" - oświadczył rzecznik.
Komunikat rządowy mówił, że zabójczynią była 19-letnia kuzynka ministra, która odpaliła ładunek wybuchowy, gdy znajdowali się razem.
"To nie ona, tylko Al-Szebab umieścił bombę pod łóżkiem ministra" - twierdzi Raghe.
Al-Szebab wezwał wszystkich ministrów rządu (który kontroluje zaledwie kilka dzielnic stolicy, aby sami podali się do dymisji, "by Al-Szebab nie musiała ich zabijać".
"Czołgi misji Unii Afrykańskiej w Somalii (AMISOM) nie zdołają was obronić" - ostrzegł rzecznik.
Prezydent Somalii, Szej Szarif Szejk Ahmed, w przemówieniu na pogrzebie Hasana Faraha potępił "straszliwe i wstrząsające" zabójstwo swego ministra.
Przedstawiciel ONZ w Somalii, Augustine Mahiga, wezwał wszystkich, którzy chcą pokoju i bezpieczeństwa w Somalii do potępienia zamachu.
Od 1991 roku, to jest od chwili obalenia dyktatora Mohameda Siada Barre, Somalia żyje w warunkach nieustającej wojny domowej. Jej terytorium podzielone jest na strefy kontrolowane przez oddziały islamskich ekstremistów, "panów wojny" i zwykłe bandy.
Al-Szebab, powiązana z Al-Kaidą, od kilku lat umacnia swe wpływy i kontroluje coraz większą część terytorium Somalii.(PAP)
ik/ kar/
9183972