Solidarna Polska jest przeciwna ratyfikacji konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Rzecznik SP Patryk Jaki zapowiedział, że jego partia będzie szukała w Sejmie koalicji przeciw przyjęciu tej konwencji.
Jaki przekonywał we wtorek na konferencji prasowej, że konwencja to "maczuga do zwalczania polskich historycznych osiągnięć".
Wtórował mu poseł SP Piotr Szeliga: "Solidarna Polska jest zdecydowanie przeciwna konwencji. Rząd polski uderza w polską rodzinę, bo ta konwencja szkodzi Polsce i tradycyjnym wartościom". Zdaniem Szeligi konwencja to "koń trojański organizacji feministycznych". Jak ocenił, organizacje feministyczne w sprytny sposób - pod przykrywką walki o prawa kobiet - chcą przemycić swoje skrajne przekonania.
Jaki zadeklarował, że "Solidarna Polska zobowiązuje się, że będzie robiła wszystko - co tylko jest możliwe - aby ten dokument nie został przyjęty w parlamencie".
Poinformował, że jego ugrupowanie będzie szukało w parlamencie koalicji przeciw ratyfikacji konwencji. Wyraził opinię, że jest szansa, iż uda się przekonać polityków PiS, PSL i część PO.
Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz podpisała we wtorek w Strasburgu w imieniu Polski Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej. Polska jest 26. państwem, które ją podpisało.
Na początku grudnia rząd jednomyślnie wyraził zgodę na podpisanie konwencji; zdecydował też o złożeniu oświadczenia, że będzie stosować konwencję zgodnie z zasadami polskiej konstytucji.
Podpisanie konwencji jest pierwszym etapem zawierania umów międzynarodowych w trybie złożonym. Ostateczne wyrażenie przez państwo woli związania się umową następuje w drodze ratyfikacji. W tym przypadku powinno to nastąpić w trybie podjętej przez parlament ustawy, która upoważni prezydenta do ratyfikacji. W okresie pomiędzy podpisaniem, a ratyfikacją państwo nie powinno jednak podejmować działań sprzecznych z podpisaną umową, ani takich, które uniemożliwią jej ratyfikację w przyszłości.
Na tle dyskusji o konwencji doszło do sporu pomiędzy Kozłowską-Rajewicz, która przekonywała, że dokument należy jak najszybciej ratyfikować, a ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem, który widział w nim "wyraz ideologii feministycznej", służący "zwalczaniu tradycyjnej roli rodziny i promowaniu związków homoseksualnych". Zdaniem ministra niektóre zapisy konwencji są sprzeczne z konstytucją. (PAP)
mrr/ son/ jbr/