Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Speckomisja kontynuje sprawę podsłuchów dziennikarzy

0
Podziel się:

Sejmowa komisja ds. służb specjalnych kontynuje w czwartek wyjaśnianie
sprawy wykorzystania w procesie cywilnym przez wiceszefa ABW Jacka Mąkę stenogramów z podsłuchów
dziennikarzy. Posłowie będą rozmawiać m.in. z prokuratorem prowadzący sprawę, z której pochodziły
te materiały.

Sejmowa komisja ds. służb specjalnych kontynuje w czwartek wyjaśnianie sprawy wykorzystania w procesie cywilnym przez wiceszefa ABW Jacka Mąkę stenogramów z podsłuchów dziennikarzy. Posłowie będą rozmawiać m.in. z prokuratorem prowadzący sprawę, z której pochodziły te materiały.

"Będziemy pogłębiać wiedzę, jak to się stało, że materiały z podsłuchów zostały udostępnione do celów procesu cywilnego" - mówił przed posiedzeniem komisji jej przewodniczący Konstanty Miodowicz (PO). Pytany czemu komisja nadal zajmuje się sprawą, mimo że ABW i Prokuratura Krajowa uznały, iż nie doszło do naruszeń prawa, zaznaczył, że speckomisja "jest niezależna" i będzie wyjaśniać tą sprawę w ramach swoich kompetencji i możliwości.

Posłowie PiS podkreślali natomiast, że informacje, które usłyszeli w tej sprawie na poprzednim posiedzeniu komisji, były niewystarczające. Jarosław Zieliński (PiS) zaznaczał, że będzie też wnioskował o to, by komisja zapoznała się z raportami ABW i prokuratury dot. przekazania materiałów z podsłuchów.

Na posiedzenie komisji przyszedł też zastępca prokuratora apelacyjnego Robert Majewski. Powiedział on dziennikarzom jedynie, że wszystkie decyzje dotyczące tej sprawy podejmowane były zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania karnego. Pytany, czy podjęte zostałyby jeszcze raz, powiedział: "skoro są to przepisy obowiązujące, nie widzę przeszkód, by takie decyzje mogły, teoretycznie, zapaść w przyszłości".

Chodzi o sprawę opisaną przez "Rzeczpospolitą". Według gazety ABW badając sprawę domniemanego handlu aneksem do raportu o WSI, nagrała rozmowę Cezarego Gmyza, reportera śledczego "Rz", i Bogdana Rymanowskiego, dziennikarza TVN. Gmyz dzwonił do Rymanowskiego z telefonu dziennikarza Wojciecha S., któremu założono podsłuch w związku z podejrzeniem nielegalnego handlu aneksem. "Rz" podkreśliła, że służby nie zniszczyły stenogramów z podsłuchu, chociaż w przypadku rozmów niezwiązanych ze sprawą powinny to zrobić. Gazeta zakwestionowała też dopuszczalność udostępnienia materiałów ze śledztwa pełnomocnikowi zastępcy szefa ABW w związku z procesem cywilnym, jaki Mąka wytoczył "Rzeczpospolitej".

22 października speckomisja spotkała się w tej sprawie z szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem i jego zastępcą Jackiem Mąką oraz przedstawicielami Prokuratury Krajowej. Prokuratura Krajowa przeprowadziła też kontrolę w tej sprawie. Wynika z niej, że nie ma podstaw do odpowiedzialności dyscyplinarnej dla prokuratora z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, który udostępnił nagrania rozmów dziennikarzy na potrzeby cywilnego procesu wiceszefa ABW z "Rz". Prokuratura podkreśliła, że zarejestrowane rozmowy mają znaczenie dla śledztwa przeciwko Wojciechowi S. i pułkownikowi WSI Aleksandrowi L., gdyż obrazują stan psychiczny podejrzanego, a to "ma znaczenie przy ocenie stopnia jego poczytalności".

Także sama Agencja uznała, że nie doszło "do naruszenia procedur wewnętrznych i przepisów prawa przez żadnego z funkcjonariuszy, w tym ppłk. Jacka Mąkę".

Tymczasem pełnomocnik Mąki w jego procesach z "Rzeczpospolitą", mec. Piotr Siłakiewicz powiedział PAP, że o protokoły z podsłuchów Wojciecha S. wystąpił do prokuratury z własnej inicjatywy, a nie Mąki. Pytany, czym się kierował występując o dostęp do akt prokuratury, odparł: "adwokackim nosem".

Mąka domaga się przeprosin oraz 60 tys. zł na cel charytatywny od naczelnego "Rz" za naruszenie dóbr osobistych. Sprawa dotyczy artykułów z ub.r. o dziennikarzu Wojciechu S., podejrzanym o oferowanie za pieniądze b. oficerom WSI pozytywnej weryfikacji. S., który decyzją sądu miał trafić do aresztu, próbował w lipcu 2008 r. popełnić samobójstwo.

"Rzeczpospolita" podała, że dziennikarz przekazał jej list, w którym sugerował, że "mógł się tym narazić wielu osobom". Według "Rz", S. twierdzi, że miał mu grozić Mąka - za to, że dziennikarz zajmował się sprawą jego mieszkania. Ponadto - zdaniem S. - warte ok. miliona złotych lokum Mąka uzyskał niezgodnie z prawem. Dziennikarz twierdził też, że wiceszef ABW usiłował zmusić b. szefa lubelskiej delegatury Agencji do złożenia przed sejmową speckomisją fałszywych zeznań przeciwko Zbigniewowi Wassermannowi.

Mąka mówił przed sądem, że "Rz" sugerowała, iż jako funkcjonariusz ABW dopuścił się "szeregu nielegalnych działań", co "w sposób oczywisty narusza dorobek zawodowy i zaufanie, którym się cieszę jako wiceszef Agencji". Podkreślał, że nie jest właścicielem mieszkania, o którym mowa w liście S., tylko zgodnie z prawem je wynajmuje. Wiceszef ABW zaznaczył, że przed publikacją materiału ani Wojciech S., ani nikt z "Rz" nie zwracali się do niego lub rzecznika Agencji z prośbą o odniesienie się do zarzutów. "Mail z pytaniami przyszedł do ABW dopiero po publikacji" - wyjaśniał. Pozwani wnoszą o oddalenie pozwu, dowodząc, że "Rz" cytowała tylko list S., który był rozpowszechniany w mediach(PAP)

pru/ itm/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)