Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sprawa korupcji w Arce Gdynia; wyrok 20 maja

0
Podziel się:

#
dochodzi relacja z przebiegu rozprawy i termin ogłoszenia wyroku
#

# dochodzi relacja z przebiegu rozprawy i termin ogłoszenia wyroku #

14.05. Gliwice (PAP) - 20 maja Sąd Apelacyjny we Wrocławiu ogłosi wyrok w procesie dotyczącym korupcji w Arce Gdynia. W piątek zakończył się proces odwoławczy w tej sprawie.

Piątkowe, podobnie jak i czwartkowe posiedzenie, odbywało się w gmachu sądu w Gliwicach z powodu choroby jednego z oskarżonych, byłego obserwatora i sędziego piłkarskiego Mariana Duszy. Dusza, który niedawno przeszedł poważną operację, mieszka właśnie w Gliwicach; był obecny na czwartkowym posiedzeniu. W piątek w sądzie nie stawił się ani on, ani żaden z oskarżonych.

W procesie odpowiadają m.in. były prezes Arki Gdynia Jacek Milewski i działacz piłkarski Ryszard Forbrich, pseudonim "Fryzjer". W kwietniu 2009 r. wrocławski sąd skazał b. prezesa klubu na cztery lata więzienia, a "Fryzjera" - na trzy i pół roku.

Sąd I instancji orzekł, że działali oni w zorganizowanej grupie przestępczej, która ustawiała wyniki meczów z udziałem tego klubu. Dodatkowo sąd okręgowy nakazał Milewskiemu zapłacenie 35 tys. zł grzywny i zakazał pełnienia funkcji w sportowych spółkach akcyjnych przez 10 lat. Forbrich ma zapłacić 32 tys. zł grzywny. Prokuratura chciała dla Milewskiego siedmiu lat więzienia, zaś dla "Fryzjera" sześciu i pół roku pozbawienia wolności.

Ponadto sąd wydał wyroki w wysokości od kilku miesięcy w zawieszeniu do dwóch lat więzienia. Wśród skazanych znaleźli się: obserwatorzy Marian Dusza i Jerzy Głomski, b. działaczy Arki - Grzegorz Gąsiorowski i Jakub P., działaczka gdyńskiego klubu Anna Czajkowska oraz sędziowie - Janusz Oparcik, Piotr Aleksandrowicz, Mariusz Rogalski, Marek Ryżek, Robert Werder, Andrzej Kusak, Piotr Siedlecki, Dariusz Gałkowski i Krzysztof Twardowski. Jedyny piłkarz oskarżony w tym procesie, Krzysztof Sobieraj, został skazany na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu.

Sąd na prośbę obrońców zgodził się na ujawnienie danych wszystkich oskarżonych poza Jakubem P. Obrońca tego ostatniego nie wyraził zgody na ujawnienie personaliów.

Wyrok z I instancji zaskarżyła zarówno obrona, jak i prokuratura. W czwartek przed sądem apelacyjnym przemawiali obrońcy. Przez kilka godzin krytykowali wyrok z I instancji, zarzucając mu mnóstwo błędów i uchybień. Domagali się uniewinnienia swoich klientów lub powtórzenia procesu, ewentualnie - w przypadku uznania winy - wymierzenia podsądnym łagodniejszych kar.

W piątek przez kilka godzin przemawiali oskarżyciele. Ich zdaniem, sąd I instancji dopuścił się co prawda uchybień, ale nie miały one wpływu na treść orzeczenia. W opinii prokuratury, sąd okręgowy dokonał prawidłowych ustaleń, ale w niektórych przypadkach orzekł zbyt łagodne kary.

Prokurator Krzysztof Grzeszczak przypomniał w swoim wystąpieniu, że proces wzbudzał duże zainteresowanie mediów i opinii publicznej. Jak mówił, przekonanie wielu kibiców, że przez lata byli "nabijani w butelkę" znalazło potwierdzenie w faktach. Oskarżeni - kontynuował - działali z premedytacją, ich czyny charakteryzowała wysoka społeczna szkodliwość.

Grzeszczak podkreślał, że rozpoczynając śledztwo w sprawie korupcji w piłce nożnej nie zdawał sobie sprawy, że to środowisko jest aż tak zepsute. W każdym środowisku zdarzają się ludzie nieuczciwi, ale w piłce "proporcje patologii i normy zostały zachwiane" - mówił.

Prokurator stanowczo zaprotestował przeciwko twierdzeniom niektórych obrońców, że sąd I instancji wydał wyrok pod dyktando prokuratury. "Te słowa mogą być obraźliwe dla sądu. Mówienie o dyktacie prokuratury jest nie na miejscu" - oświadczył.

Polemizował też z twierdzeniami obrony, że sędziowie piłkarscy nie są - w myśl obowiązujących przepisów - uczestnikami profesjonalnych zawodów sportowych i z tego powodu nie można ich karać za korupcję w sporcie. Przedstawił inną wykładnię, w myśl której sędziowie są nie tylko uczestnikami, ale także współorganizatorami zawodów.

Prokuratura stoi na stanowisku, że korupcyjnym zachowaniem była już sama gotowość do nieuczciwego zachowania. W ten sposób oskarżenie polemizowało z opinią części adwokatów, że w procesie należało obejrzeć mecze, by stwierdzić czy faktycznie sędziowie wypaczali wyniki meczów.

Prokurator Jerzy Kasiura odniósł się do twierdzeń obrońców, którzy utrzymywali, że sędziom wręczano pieniądze za to, by "sędziowali uczciwie". W takiej sytuacji być może należałoby sędziów pociągnąć do odpowiedzialności za oszustwo - mówił prokurator. Takie przestępstwo jest zagrożone karą do ośmiu lat więzienia, podczas gry korupcja w sporcie - do pięciu lat pozbawienia wolności - przypomniał.

Kasiura odniósł się także do zarzutu obrony, że sąd I instancji w uzasadnieniu wyroku skopiował duże fragmenty aktu oskarżenia. Prokurator wytknął adwokatom, że postąpili podobnie w złożonych apelacjach, w których "ściągali od siebie i to z błędami".

Skopiowanie w wyroku fragmentów aktu oskarżenia to najczęściej podnoszony przez adwokatów zarzut. W ich opinii, to poważne naruszenie przepisów, które powinno skutkować uchyleniem wyroku.

Prokuratura stoi na stanowisku, że powielenie fragmentów aktu oskarżenia dotyczy tylko opisu czynów zarzucanych oskarżonym, a sąd poczynił już własne ustalenia. Zapożyczenia te nie miały wpływu na treść orzeczenia - ocenia prokuratura.

"Zastanawiam się, co sąd I instancji musi zrobić, aby zdaniem prokuratury mogło to mieć wpływ na treść rozstrzygnięcia" - replikował jeden z obrońców mec. Paweł Brożek. Jak zaznaczył, czym innym jest skopiowanie fragmentu apelacji, a czym innym - powielenie w wyroku części aktu oskarżenia.

Inny adwokat, mec. Maciej Urbański wyraził przekonanie, że zakończony właśnie proces dotyczył nie tyle korupcji w piłce co tego, jak powinien wyglądać proces karny w Polsce.

Śledztwo w sprawie korupcji w polskim futbolu toczy się od 2005 r. Do tej pory prokuratura postawiła zarzuty ponad 300 osobom m.in. znanemu polskiemu arbitrowi Grzegorzowi G., byłemu selekcjonerowi drużyny narodowej Januszowi W. oraz byłemu reprezentantowi kraju, a później trenerowi Dariuszowi W., byłemu kapitanowi Lecha Poznań Piotrowi R.

16 września 2009 r. na karę trzech lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat i grzywnę w wysokości 100 tys. zł kielecki sąd skazał b. trenera Korony Kielce Dariusza W. Wobec jego asystenta Andrzeja W. sąd orzekł karę dwóch i pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 30 tys. zł grzywny. Wyrok ten nie jest prawomocny i zapadł bez procesu - obaj oskarżeni podczas śledztwa przyznali się do winy i zgodzili na dobrowolne poddanie się karze. Obaj mają również zakaz zajmowania stanowisk związanych z profesjonalnym sportem - Dariusz W. przez trzy lata, a Andrzej W. przez rok. (PAP)

kon/ umw/ abr/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)