Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sprawa LFO: Sąd utrzymał przedłużenie aresztu dla Zygmunta N.

0
Podziel się:

Do 15 czerwca w areszcie pozostanie Zygmunt
N., główny podejrzany w aferze Laboratorium Frakcjonowania Osocza
w Mielcu. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w piątek
przedłużenie mu aresztu do tego dnia.

Do 15 czerwca w areszcie pozostanie Zygmunt N., główny podejrzany w aferze Laboratorium Frakcjonowania Osocza w Mielcu. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w piątek przedłużenie mu aresztu do tego dnia.

W marcu tego roku warszawski sąd przedłużył o kolejne trzy miesiące, czyli właśnie do 15 czerwca, areszt dla N. Wnosiła o to prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu. Obrona odwołała się do Sądu Apelacyjnego, ale ten utrzymał decyzję.

Prokuratura chciałaby zakończyć śledztwo jak najszybciej, jednak pomoc prawna, o jaką zwrócono się m.in. do USA i Wielkiej Brytanii, trwa długo i odsuwa termin jego zakończenia.

N. jest w areszcie od czerwca 2007 r., kiedy Wlk. Brytania wydała go Polsce. Ma dziewięć zarzutów: wyłudzenia 21 mln dolarów kredytów na budowę LFO, przywłaszczenia 8 mln dolarów i ponad miliona euro na szkodę spółki, usiłowania wyłudzenia 11 mln dolarów kredytów oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach.

Tarnobrzeska prokuratura od kilku lat chciała mu postawić zarzuty, ale przebywający w Wlk. Brytanii podejrzany nie stawiał się na wezwania, przedstawiając zaświadczenia lekarskie. Prokuratura wystąpiła zatem do sądu z wnioskiem o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) Zygmunta N. W 2005 r. Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydał taki nakaz. Po około dwuletnim rozpatrywaniu wniosku przez brytyjski wymiar sprawiedliwości zapadła zgoda na przekazanie podejrzanego stronie polskiej.

W listopadzie 2007 r. areszt opuścił drugi podejrzany - Włodzimierz W., który jest podejrzany o przywłaszczenie mienia znacznej wartości, pochodzącego ze spółki LFO, pomoc w ukryciu mienia pochodzącego z przestępstwa i "pranie brudnych pieniędzy".

Prokuratura w Tarnobrzegu od października 2001 r. prowadziła jeszcze drugie śledztwo w sprawie LFO, dotyczące ewentualnego wpływu wysokich urzędników państwowych na sprawę LFO w Mielcu. Umorzyła je jednak z powodu "braku znamion czynu zabronionego". Śledztwo dotyczyło kilku spotkań, na których miały być naciski ze strony osób z otoczenia byłego prezydenta, aby ministerstwo zdrowia kontynuowało współpracę z LFO.

O takich naciskach miał mówić podczas przesłuchania w grudniu 2004 r. b. minister zdrowia Mariusz Łapiński. Według niego, w spotkaniach tych miał wziąć udział m.in. Marek Ungier - b. szef gabinetu prezydenta Kwaśniewskiego, Marek Wagner - b. szef kancelarii premiera Leszka Millera i Zbigniew Siemiątkowski - b. szef Agencji Wywiadu, a wcześniej Urzędu Ochrony Państwa. Na chwilę na spotkanie miał także "wpaść" prezydent.

W sprawie LFO postawiono już zarzuty kilku osobom, m.in. Włodzimierzowi W. i b. podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, Halinie W.-T. Przed warszawskim sądem toczy się zaś proces Wiesława Kaczmarka, oskarżonego o to, że jako minister gospodarki w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię, która zdecydowała o przyznaniu spółce LFO poręczenia Skarbu Państwa, mimo braku podstaw co do celowości udzielenia takiej gwarancji. Grozi mu do 5 lat więzienia.

Spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 r. na budowę fabryki kredyt - 32 mln dolarów. Udzieliło go konsorcjum bankowe, na którego czele stał Kredyt Bank. Gwarancji w 60 proc. udzielał zaś rząd Cimoszewicza. Spółka dostała 32 mln dolarów pożyczki, z czego wykorzystała 21 mln. Zamiast fabryki wybudowano jednak tylko dwie hale. Produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Banki wyegzekwowały już od Skarbu Państwa prawie 61 mln zł. (PAP)

sta/ bno/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)