Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sprawa o eksmisję w Nartach odroczona do 20 października

0
Podziel się:

Do 20 października odroczył we wtorek sąd rejonowy w Szczytnie sprawę o
eksmisję, jaką wytoczyła Agnes Trawny mieszkańcom siedliska w Nartach w gminie Jedwabno
(Warmińsko-Mazurskie).

Do 20 października odroczył we wtorek sąd rejonowy w Szczytnie sprawę o eksmisję, jaką wytoczyła Agnes Trawny mieszkańcom siedliska w Nartach w gminie Jedwabno (Warmińsko-Mazurskie).

Na kolejnej rozprawie przesłuchane zostaną rodziny Moskalików i Głowackich, mieszkające w nieruchomości, która wyrokiem sądu wróciła do Trawny oraz sama Agnes Trawny. Sąd zobowiązał także wojewodę warmińsko-mazurskiego i gminę Jedwabno do przedstawienia informacji, jakie propozycje mieszkań zastępczych i w jakim stanie oferowali Głowackim i Moskalikom. Sąd zawiadomi także prokuraturę, która może przystąpić do tej sprawy, ponieważ dotyczy ona ważnego interesu społecznego.

O przesłuchanie Głowackich i Moskalików wniósł ich pełnomocnik mecenas Jerzy Erlik. Mają oni opowiedzieć, w jakim stanie były budynki, gdy opuściła je Trawny, wyjeżdżając do Niemiec, by zamieszkać tam na stałe i jakich remontów w domu przez 30 lat dokonywały mieszkające w nim rodziny. Z kolei o przesłuchanie Agnes Trawny wniósł jej pełnomocnik mecenas Andrzej Jemielita. Właścicielka nieruchomości w Nartach ma sądowi opowiedzieć, dlaczego była zmuszona do wyjazdu z Nart i dlaczego nie mogła uregulować stanu prawnego nieruchomości. We wtorek Trawny nie było w sądzie.

We wtorek mecenas Andrzej Jemielita powiedział przed sądem, że jego klientka wnosi o opróżnienie i opuszczenie nieruchomości w Nartach.

"Pani Agnes Trawny wniosła sprawę o eksmisję po czteroletnim oczekiwaniu, mając nadzieję, że zajmujący nieruchomość sami dobrowolnie ją opuszczą. Po prawomocnym orzeczeniu Sądu Najwyższego pani Trawny obiecała, że przez trzy lata nie będzie podejmować żadnych kroków prawnych, ale mijają prawie cztery lata, a pani Trawny nie może korzystać ze swej własności" - podkreślił mecenas Jemielita. Dodał, że w jego opinii Moskalików i Głowackich oraz Agnes Trawny nie łączy stosunek najmu. Oznacza to, że Trawny nie musi lokatorom zapewniać lokali zastępczych i w każdej chwili może jako właścicielka żądać opuszczenia nieruchomości.

Odmiennego zdania jest pełnomocnik Moskalików i Głowackich, który utrzymuje, że ich klientów i Trawny łączy stosunek najmu i to właśnie na Trawny spoczywa obowiązek zapewnienia mieszkań lokatorom po wyprowadzce z Nart. Mec. Erlik dodał, że gdyby jednak sąd rejonowy w Szczytnie nie podzielił tej opinii, to on wnosi o oddalenie powództwa z uwagi na to, że zachowanie Trawny jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.

"Pani Trawny wyjeżdżając do Niemiec zadeklarowała obywatelstwo niemieckie i zamiar wyjazdu na stałe. Przed wyjazdem nie dopełniła wymogów i nie wpisała się do księgi wieczystej jako właściciel i nie ustanowiła zarządcy. Praktycznie Trawny porzuciła nieruchomość"- mówił Erlik. Dodał, że Trawny dopuściła się dewastacji, bo gdy wyjeżdżała, budynki były w bardzo złym stanie, a remontowali je Głowaccy i Moskalikowie, więc w tych okolicznościach "wyrzucanie ich to rażąca krzywda".

Pełnomocnik gminy Jedwabno, na terenie której leżą Narty wniósł o ustalenie kto ewentualnie miałby przydzielić lokale zastępcze Moskalikom i Głowackich: czy Skarb Państwa czy też gmina.

Władysław Głowacki powiedział przed sądem, że ma żal do nadleśnictwa Szczytno, w którym pracował przez 30 lat, że wciąż zapewniało go, że nieruchomość ma uregulowany stan prawny. "Dlatego jeszcze w 2003 roku wziąłem kredyt na remont domu"- powiedział Głowacki.

"Nadleśnictwo nie pomogło nam i w ogóle zerwało kontakty z nami, a inne mieszkania, jakie proponowały nam Lasy Państwowe są oddalone od obecnego miejsca zamieszkania. Niektóre budynki są w stanie nadającym się do rozbiórki, to drewniane baraki albo podparte palami rozlatujące się chałupy" - powiedział Głowacki. Jego żona Władysława Głowacka dodała, że nie chce nigdzie wyjeżdżać, tylko pozostać w tym domu.

"Mówiono nam przez całe życie, że będziemy mieć godną starość, a my staniemy się zaraz bezdomnymi. Obiecywali nam różni politycy, że nam pomogą, jeździłam do Sejmu, spotykałam się z premierem Kaczyńskim. My ten dom remontowaliśmy, posadziliśmy drzewa, mamy tam jak w raju, nigdzie nie będziemy wyjeżdżać" - mówiła Głowacka.

Szefowa Stowarzyszenia Powiernictwo Polskie i senator PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk powiedziała dziennikarzom po rozprawie, że takich spraw jest wiele. "Do tej pory nie każdy chce tę rękawice podjąć, na przykład pan Arabski z gabinetu premiera Tuska mówi, że sprawa roszczeń to prywatna sprawa takich obywateli jak rodzina Głowackich. Prawda jest taka, że przez tyle dziesiątków lat nic z tym problemem nie zrobiono, nie chciano słuchać albo unikano rozwiązania tego problemu. To się odbija podwójną siłą. Trzeba zabezpieczyć stan prawny i chronić obywateli przed roszczeniami " - podkreśliła senator PiS.

Dodała, że PiS już dawno wystosował list do premiera Tuska z prośbą o wykupienie domu dla Głowackich i Moskalików z pieniędzy pochodzących ze specjalnego funduszu, a odpowiedzi nie ma do dziś.

Sąd Najwyższy 13 grudnia 2005 r. orzekł, że Trawny należy zwrócić nieruchomości w Nartach. Zgodnie z ustawą o ochronie praw lokatorów, Moskalikowie i Głowaccy mogli mieszkać w Nartach do 13 grudnia 2008 roku.

Agnes Trawny - mieszkająca na Mazurach do połowy lat 70. - otrzymała w 1970 roku jako ojcowiznę działki w Nartach i Witkówku o łącznej powierzchni 59 ha. Gdy w 1977 r. wyjechała na stałe do Niemiec, ówczesny naczelnik gminy Jedwabno wydał decyzję o przejściu tej nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa. Nieruchomość w Nartach przeszła pod zarząd Lasów Państwowych i zamieszkali tam pracownicy leśni.(PAP)

(planujemy kontynuację tematu)

ali/ wkr/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)