Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sprawa śmiertelnego porażenia prądem na boisku szkolnym do ponownego rozpatrzenia

0
Podziel się:

Wrocławski sąd odwoławczy polecił w środę
ponownie przeprowadzić proces w sprawie śmiertelnego porażenia
prądem na boisku szkolnym 14-letniego ucznia gimnazjum. W trakcie
procesu nie udało się rozstrzygnąć ważnych wątpliwości - ocenił sąd.

Wrocławski sąd odwoławczy polecił w środę ponownie przeprowadzić proces w sprawie śmiertelnego porażenia prądem na boisku szkolnym 14-letniego ucznia gimnazjum. W trakcie procesu nie udało się rozstrzygnąć ważnych wątpliwości - ocenił sąd.

W październiku 2008 r. sąd rejonowy we Wrocławiu skazał Ewelinę G., byłą dyrektorkę jednego z wrocławskich gimnazjów, na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Kobietę oskarżono o to, że mimo ciążącego na niej obowiązku opieki, naraziła 14- letniego Filipa R. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.

Policjant Krzysztof Ć. i dyspozytor pogotowia energetycznego Zygmunt L. - oskarżeni o niedopełnienie obowiązków służbowych i niepodjęcie interwencji mimo zgłoszenia "o przebiciach prądu na szkolny płot" zostali skazani na rok w zawieszeniu na 3 lata.

Apelację złożyły obie strony, obrona domagała się uniewinnienia, oskarżyciel posiłkowy wnosił o uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia.

Ostatecznie przewodniczący składu sędziowskiego Jerzy Menzel uznał, że proces faktycznie winien być rozpatrywany ponownie, bowiem istnieją poważne wątpliwości, które w toku nowego procesu powinny zostać rozstrzygnięte.

Z jednej strony sędzia przyznał, że Ewelina G. jako dyrektorka miała obowiązek sprawować pieczę nad powierzonymi jej uczniami. Z drugiej jednak sędzia miał wątpliwość czy powinna się ona opiekować uczniami również w czasie wakacji. W toku procesu dyrektorka wyjaśniała, że zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Edukacji Narodowej w czasie wakacji dzici mogły korzystać z boiska szkolnego w ramach "Programu otwartych boisk".

"Sąd odwoławczy ma wątpliwość i dlatego uchyla wyrok, aby sąd rejonowy mógł ją wyjaśnić" - mówił przewodniczący. Dodał, że ma też wątpliwości w sprawie pozostałych oskarżonych m.in. na czyją szkodę działał policjant Krzysztof Ć.

Ponadto sąd zauważył, że na ławie oskarżonych winno zasiąść więcej osób, a nie tylko trzy. Według sędziego, gdyby wszyscy dopełnili swoich obowiązków, do tragedii nigdy by nie doszło.

14-letni Filip R. został śmiertelnie porażony prądem na boisku szkolnym 30 lipca 2006 r. w centrum Wrocławia. Filip R. grał z kolegami w koszykówkę. Gdy piłka wpadła na mur okalający boisko, uczeń wszedł na płot. Na murze znajdowała się jeszcze metalowa siatka, która - jak się okazało - była pod napięciem.

Przybyli na miejsce lekarze próbowali przewieźć chłopca do szpitala. Jednak w trakcie przenoszenia do karetki jego stan gwałtownie się pogorszył. Mimo reanimacji chłopiec zmarł.

Według oskarżenia Ewelina G. wiedziała od woźnej o "przebiciu prądu na metalowy płot" przynajmniej od dwóch tygodni i nie podjęła żadnych działań, aby usunąć awarię.

Policjant Krzysztof Ć. nie dopełnił swoich obowiązków, bowiem nie przyjął w połowie lipca od Barbary C., mieszkającej niedaleko boiska, zgłoszenia o istniejącym na boisku szkolnym zagrożeniu. Ponadto policjant nie zrobił nic, by zabezpieczyć to miejsce. Funkcjonariusz polecił jedynie kobiecie zadzwonić na pogotowie energetyczne.

Natomiast Zygmunta L., dyspozytora pogotowia energetycznego prokuratura oskarża o to, że naraził Filipa R. i inne nieustalone osoby na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, bowiem nie przyjął zgłoszenia od Barbary C. o istniejącym zagrożeniu na boisku. Ponadto nie podjął w tej sprawie żadnych czynności.

Woźna i Barbara C. o "przebiciu prądu na metalowy płot" dowiedziały się od syna C., studenta medycyny, który sam grając w tym miejscu w piłkę został lekko porażony prądem. (PAP)

umw/ wkr/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)