Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sprawa zakażeń żółtaczką typu C w stacji dializ na wokandzie kaliskiego sądu

0
Podziel się:

Na wokandę kaliskiego Sądu Okręgowego (SO)
wróciła we wtorek w apelacji głośna w kraju sprawa zakażeń 53
pacjentów stacji dializ w Ostrowie Wlkp. żółtaczką typu C.

Na wokandę kaliskiego Sądu Okręgowego (SO) wróciła we wtorek w apelacji głośna w kraju sprawa zakażeń 53 pacjentów stacji dializ w Ostrowie Wlkp. żółtaczką typu C.

Oskarżonymi są była pielęgniarka oddziałowa stacji Renata R. i były ordynator stacji Stanisław T. Żadne z nich nie przyznaje się do winy.

Podczas rozprawy zeznawała jako świadek lekarka Poradni Wirusowego Zapalenia Wątroby w Poznaniu, która zeznała, że pacjenci uznani za zakażonych w stacji mogli być chorzy dużo wcześniej. "Dopiero po wybuchu afery wprowadzono obowiązkowe badania wykrywające wirusa. Wcześniej takiego obowiązku nie było" - zeznała lekarka.

Jak poinformowała, oskarżeni przyjechali do niej z kilkoma pacjentami, u których podejrzewano wirusa typu C. "W swojej 30- letniej pracy nie spotkałam się z tak masowym zakażeniem" - mówiła doktor przed sądem.

SO rozpatruje tę sprawę ponownie. We wrześniu 2007 r. oskarżeni zostali skazani na kary 3 lat i 2,5 roku więzienia. Prokuratura zarzucała im sprowadzenie niebezpieczeństwa zagrożenia epidemiologicznego dla wielu osób. SO zdecydował także, że oboje nie mogą wykonywać swoich zawodów przez siedem lat.

Po odwołaniu się oskarżonych, łódzki Sąd Apelacyjny (SA) uchylił w części wyrok i orzekł, że sprawa ma być rozpatrzona przez kaliski sąd ponownie. SA podzielił wątpliwości obrony, która zwracała uwagę, że w pierwszej instancji sąd oparł się jedynie na opinii jednego biegłego. To - jak twierdziła obrona - za mało, aby wydawać końcowy wyrok.

SA przyznał, że dopuszczenie do rozprawy kolejnego biegłego, tym razem epidemiologa, o którego wnioskowała obrona, mogło dać odpowiedzi na szereg wątpliwości co do sposobu szerzenia się choroby i dać odpowiedź, dlaczego to było zakażenie tylko żółtaczką typu C.

SA nie kwestionował jednocześnie, iż w stacji dializ były uchybienia związane z nieprzestrzeganiem zasad higieny i aseptyki. Podkreślił, że SO nie wykazał jednak, czy był związek przyczynowy między tymi zaniedbaniami a tym, co się wydarzyło w stacji. Z tego powodu SO powołał dwóch biegłych z zakresu wirusologii, których opinia ma pomóc w wyjaśnieniu wątpliwości obrony.

Do zakażeń doszło w okresie od grudnia 2005 roku do lipca 2006 r. W postępowaniu przygotowawczym śledczy uznali, że Renata R. m.in. wykonywała zabiegi dializ bez użycia jednorazowych rękawiczek i ponownie wpuszczała krew po badaniach do krwioobiegu chorych oraz nie wymieniała rurek kapilarnych w jonometrze (urządzenie do badania poziomu elektrolitów w organizmie). Ordynatora oskarżono o podobne czyny, będące rezultatem braku nadzoru nad personelem.(PAP)

zak/ malk/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)